czwartek, 7 listopada 2013

Niespodziewany obrót i niechciane wspomnienia /7 listopada 2013/

Jutro kolejna wyprawa do stolicy. Pogoda zapowiada się typowo jesiennie. Deszcz i wiatr, może to i lepsze od przymrozków i śniegu. Zgoda z NFZ została już przesłana do pogotowia. Pani zadzwoniła mnie poinformować, to miłe. Chciałabym, żeby już była sobota. Nie lubię tych wyjazdów, ale są one konieczne. Muszę do tego podjąć decyzję co do zabiegu ścinania dziąseł u Agnieszki. Coraz bardziej skłaniam się do tego, żeby nie poddawać Agnieszki temu zabiegowi. Boją się jej bólu i cierpienia. Dziąsła i tak narosną,  bo przyjmuje i będzie przyjmować depakinę.
Agnieszka w poniedziałek zaopatrzona w theratogsa na rehabilitacji pięknie się buntowała. Tak, robiła wszystko, żeby nie ćwiczyć. Jej psotne spojrzenie mówiło wszystko. Od wtorku jednak było już mniej miło. Agnieszka zapłakana. Nie chciała współpracować. W środę nie ubierałam jej kombinezonu, bo trzeba było ją fachowym okiem obejrzeć. Okazało się, że jej żebra z prawej strony są wrażliwe i w tym miejscu jest opuchlizna. Dodatkowo odcinek piersiowo – lędźwiowy trzeba było nastawić. No i klasycznie już szyja była skręcona. Jednak myślę, że to ostatnie to skutek bólu. Skończyło się tejpami na żebrach. Asia okleiła jak na pęknięte żebra. Dzisiaj jest już lepiej, ale jeszcze Mirek musiał rozluźnić przestrzenie międzyżebrowe. Wtedy dopiero Agnieszka się uspokoiła. Poprosiłam też o oklejenie kręgosłupa, bo ta podróż może być trochę niekorzystna dla jej kręgosłupa.
No i w niedzielę Agnieszka pokazała co potrafi. Leżała na swoim łóżku i nagle wyrzuciła prawą rękę i prawe biodro do góry i na bok się odwróciła. Arek, przewrócił ją ponownie na plecy. Po chwili powtórzyła całą sytuację. Oczy mi wyszły na wierzch. Chciałam ją nagrać, ale ona nie ma parcia na szkło i nie było zmiłuj. Nie chciała powtórzyć swojego wyczynu. Może kiedyś to się uda. Teraz to boję się ją samą zostawiać, może właśnie w ten sposób spadła z łóżka?? Niedługo będzie na podłodze leżała! Zdolniacha moja!!!!
Naiwnie wierzyłam, ba, wmawiałam sobie wręcz, że w tym roku listopad przeminie spokojnie. Nie będę rozpamiętywać i cofać się we wspomnieniach. Przed 1 listopada byłam popołudniu w mieście. Było już po zmianie czasu i po 16 zaczęło się ściemniać. Weszłam do Pepco i idąc przez sklep spojrzałam na dziecko w wózku. Poczułam się jakbym się w czasie przeniosła. Szaro na dworze, tego dnia byliśmy też w Pepco. Uciekłam ze sklepu i bezmyślnie leciałam przez miasto. Ściśnięte gardło, łzy w oczach i ciężki oddech. Wszystko wróciło, szarówka na dworze i zakupy, dzieci ciepło ubrane. Szkoda, że nie mamy takiego guziczka, który pozwoliłby wyłączyć niechciane wspomnienia.Muszę przetrwać ten trudny czas i starać się jak najmniej myśleć o tym co było. Muszę skupić się na tym co jest. Niestety pogoda nie sprzyja dobremu nastrojowi. Jest depresyjna i nieprzyjemna. Dobrze, że w ciągu dnia jest dużo zajęć, jakoś szybciej czas ucieka.
W ciągu ostatnich kilku tygodni płakać mi się chce jak widzę kolejne zmaltretowane dziecko. Przecież tak nie można. Ja się  nimi zaopiekuję, tylko ich nie bijcie, nie zabijajcie! Przecież taki maluszek nie rozumie, że nie ma płakać i sam się nie nakarmi. Przygarnęłabym te wszystkie dzieciaczki i uratowałabym. Tylko to nie takie proste. Serce mi pęka, bo oddałabym wszystko, żeby Agnieszka była zdrowa, a ludzie traktują swoje dzieci jak dopust Boży. A dla mnie to szczęście jakich mało. Dużo by mówić…
Kochani miłego wieczoru i spokoju ducha dla wszystkich!!!

1 komentarz:

  1. ~Lady Flowers
    7 listopada 2013 o 16:58

    Aniu…Nie wiem,co powiedzieć.Mocno przytulam…
    I wróćcie już z tej Warszawy,bo nerwicy dostanę:)

    AnkaJ
    10 listopada 2013 o 00:48

    Liluś, już jesteśmy w domku. Było długo i ciężko, ale daliśmy radę. Następna wizyta w lutym. Wkrótce nowy post i wszystko opiszę.
    Buziaki i czekam na Ciebie!!! :)

    ~AO
    8 listopada 2013 o 11:15

    Aniu, ściskam Cię mocno:) Dzielni jesteście wszyscy troje, niesamowicie!
    U mnie dziś piękne słońce, mam nadzieję, że do Was też zawitało, bądź zawita i rozjaśni trochę ten ponury czas:)
    Trzymam kciuki za bezstresową podróż do Warszawy!

    AnkaJ
    10 listopada 2013 o 11:20

    Słońce pojawiło się dopiero dzisiaj. Niestety, listopad to smutny i deszczowy miesiąc. Czekamy na pierwsze mrozy, wtedy słońce ma szansę się przebić. Dziękuję za ciepłe słowa!!
    Przytulam i pozdrawiam!!

    ~Anna
    8 listopada 2013 o 11:32

    Jednak listopad jest smutny :-((. Aga nie mamy wpływu na to co się dzieje, możemy starać się tylko robić wszystko najlepiej jak umiemy, jak się ciągle ucząc „polepszamy” w byciu rodzicami.
    Słoneczka dla Słonek z Wągrowca życzę i sił do życia na kolejne jesienne dni

    AnkaJ
    10 listopada 2013 o 11:17

    Aneczko, dziękuję!! Nie, nie mamy wpływu, jednak możemy z całych sił starać się to zmienić i walczyć o uśmiech każdego dnia!
    Aniu, podziwiam Cię, bo tak silną i mądrą matkę powinien mieć każdy dzieciaczek.
    Pozdrawiam i przytulam!!

    ~okiem kobiety
    8 listopada 2013 o 19:28

    jak byłam na cmentarzu 1 listopada i przechodziłam koło grobów dzieci, aż mnie zmroziło. Przez głowę przeszła mi taka myśl, że ja też mogłam pochylać się nad takim grobem, bo przecież Mała urodziła się chora i nie było wiadomo jak cała nasza sytuacja się zakończy. I wróciły te wspomnienia (okropne) z pierwszych dni jej życia. Rozumiem Cię bardzo dobrze co przeżywasz, trzymaj się, pozdrawiam

    AnkaJ
    10 listopada 2013 o 11:15

    Wiem kochana i pamiętam. Na szczęście Lenka rośnie jak na drożdżach, a złe wspomnienia niedługo odejdą w najgłębsze zakamarki mózgu, tam ich miejsce!
    Pozdrawiam i przytulam!!

    ~Longina
    8 listopada 2013 o 19:40

    Anuś może faktycznie nie ma sensu Aguni ścinać tych dziąsełek skoro narosną? Trudno coś doradzić jak człowiek zielonego pojęcia o tym nie ma. A to Ci nasza panna psotnica! Ale dobrze że chce postawić na swoim. Słyszałam kiedyś, że uparciuszki idą przez życie przebojem :)
    Kurde często myślę o tym Agniesinych „kontuzjach”. Ja pierdziu, że też nie można czegoś więcej zrobić by ją nie bolało. Guziczek wyłączający przykre wspomnienia każdemu by się przydał. Przytulam. Całuję :* Kocham <3

    AnkaJ
    10 listopada 2013 o 11:13

    Loniu, to prawda, najpierw musimy się wszystkiego dokładnie wywiedzieć. Pewnie dziąsła przykrywające zęby trzeba będzie ściąć, ale te przerośnięte już niekoniecznie. Zobaczymy, teraz niczego się nie dowiedzieliśmy.
    Nie ma tak lekko, guziczka brak. niestety.
    Przytulam!!

    ~Anna - Nie jestem modna
    8 listopada 2013 o 20:25

    listopad ma w sobie coś smutnego :(
    Ściskam

    AnkaJ
    10 listopada 2013 o 11:12

    Święto rozpoczynające ten miesiąc jest pełne zadumy i wspomnień. Do tego pogoda, która najczęściej uświadamia nam, ze czas ciepłego słońca na ten rok odszedł w niepamięć. Nie da się ukryć, można dać się ponieść emocjom. Starajmy się jednak z całych sił sprostać wyzwaniu i zachować pogodę ducha
    Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń