czwartek, 21 stycznia 2010

No i wymieniłam tę rurkę! /21 stycznia 2010/

Jakoś tak zima nas nie opuszcza. Jest taka prawdziwa, jak wtedy, gdy byłam dzieckiem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak długo śnieg się utrzymywał. Dzisiaj nawet się przebiegłam przez miasto wieczorem i niewiele brakowało, a zaliczyłabym glebę. Na szczęście nie szłam szybko. Chodniki kiepsko odgarnięte, wyślizgany śnieg przez dzieciaczki (hihihi, sama to kiedyś robiłam), i nieszczęście gotowe. No ale to wszystko skutek zim, jakie nam ostatnio towarzyszyły. Odzwyczaiłam się, że ślisko może być zimą ;))). No i ten popularny środek transportu dla dzieciaczków – sanki! Mają maluchy frajdę. Nie raz zaliczyło się burę w domu, bo górka w szkole była suuuper, a do domu godzinkę później wracaliśmy! Agi też jeszcze na sankach się przejedzie!!
Dzisiaj się wkurzyłam. Tak jak zapowiadałam, jak hospicjum nie dojedzie – wymieniam rurkę. Pani w rejestracji jak dzwoniłam była zbulwersowana, na moje pretensje. Jednak, ja nie będę wydzwaniała i poszukiwała lekarzy, który może akurat się do nas wybierał. Siedzi Pani w rejestracji, niech przekaże, że jak tak ma wyglądać wymiana rurki, to niech mi dowożą rurki, a ja sobie ją wymienię. Kurcze, wymieniać powinno się co dwa tygodnie. A teraz już 5 tydzień, a ja nadal mam czekać? Agi po dwóch infekcjach antybiotykowych, znieczuleniu, rurka się zapycha… I na co mam czekać? Zadzwoniłam, poinformowałam i zanim obiadek podałam, wymieniłam rurkę. Akurat mój brat się nawinął, to przytrzymał mi rurkę, a potem Aginka. Daliśmy radę!!! Gdzie diabeł nie może, tam Anię pośle!!! Hihihi…
Agniesia codziennie w kombinezonie spędza tak około 6 godzin. Wczoraj miała nawet ćwiczenia w ubranku. Jednak, kto dyktował te ćwiczenia, hmmm… Coś mi się zdaje, że raczej wuja Mirek robił to co Agi chciała, a nie to co zamierzał! Ja miałam ubaw po pachy, bo Agunia koniecznie prostowała na materacu nóżki, odpychając się od wuja skutecznie. A na piłce, to najważniejsze było zrobić bam do tyłu. No a jak wujek się bronił, to zawsze można było spróbować opluć wujka z rurki. A jak!
 Tak wcale nie jest fajnie!!!!

Naprawdę coraz bardziej upewniam się w twierdzeniu, że wolę zakładać ten kombinezon niż go zdejmować! Te rzepy, przy odklejaniu doprowadzają mnie do szału! Agunia, co prawda nie lubi ani w jedną, ani w drugą stronę walki z kombinezonem. Najlepiej jak sobie na półeczce leży. Jednak, ja już radzę sobie w 10 minut mam kombinezon ubrany! Zdolna jestem nieeeesłychanie… A do tego samochwała!!
Dzisiaj Asia robiła rozeznanie w uszkodzeniach na Aginkowym kręgosłupie. Jednak okazało się, że od poniedziałku nie było większych strat!! Świetnie. Tylko barki, kark i ramionka Asia rozpracowała. Moja kruszynka się nacierpiała, bo ja wiem jak to boli, no ale trzeba było.
Dzisiaj Agunię tata wykąpał. Jaka zadowolona była. Żadnych stresów, rozluźniona… Co jest, mama kąpać nie umie, czy jak? Tak zasadniczo, aż tak mi to nie przeszkadza. Może tak pozostać. Tata kąpie, mama przygotowuje maludę do spania.
Aguchna skarbeńku,tak ślicznie się dzisiaj patrzyłaś na ciocię nianię. Jakbyś wiedziała, jak bardzo Cię kocha. Tak słodko drzemałaś na jej rękach. A teraz się uśmiechasz przez sen. Co Ci się śni kotku?

1 komentarz:

  1. ~Elwi
    22 stycznia 2010 o 09:54

    Tak sobie pomyślałam, że ten kombinezon trochę usztywni Agi i dzięki temu może nie będzie jej tak często cosik przeskakiwać w kręgosłupie. Zdjęcie dodałam, hurra!

    ~longina
    23 stycznia 2010 o 13:20

    Że mamusia Anusia jest zdolna i wszystko umie to ja juz od dawana wiedziałam. Podziwiam Cię kochana. Z Aguni się robi mały buntownik!!! Fiu fiu fu. A co tam niech pokazuje co lubi a co nie! buziaki

    ~Sasecia
    25 stycznia 2010 o 21:07

    Jak fajnie :) Aginka ćwiczy :)

    OdpowiedzUsuń