Udało się bez zastrzyków. W czwartek dojechała do nas Pani doktor,
obejrzała Agniesię, która nie chciała jej słuchać (chowała głowę w
poduszkę jak tylko Pani Beata chciała jej coś powiedzieć). Jak się
okazało, poza nachodzącą temperaturą, biegunką i ogólnym osłabieniem,
Agniecha nie była najgorsza. Oskrzela czyściutkie, jak zawsze (na
szczęście), gardło delikatnie zaczerwienione… Padło podejrzenie, że to
skutek ruszających się ząbków…kto wie? Ta moja gwiazda, jak dostawała
ząbki za każdym razem zaczynała gorączkować i biegunkować, to było już
tak dawno temu. Dostałam receptę na zastrzyki, i zlecenie do
pielęgniarek, tak profilaktycznie, bo w piątek święto. Na szczęście nie
muszę z tego korzystać i recepta trafi do kosza!!! Trochę się od Pani
doktor nasłuchałam, że powinnam od razu zacząć ją inhalować, jednak ja
się bałam kolejnego antybiotyku. Jasne, ja wszystko rozumiem, że tą
drogą jest troszkę mniej inwazyjny. Jednak przy tej ilości antybiotyków,
jakie dostała w ostatnim roku, to już nie robi różnicy, mniejsza, czy
większa dawka. Może to głupie myślenie, ale jakoś tak, chciałam
podświadomie ją ochronić przed chorobą. Pani doktor już zasugerowała, że
powinniśmy powtórzyć Aginkowi EEG. Agnieszka, jak zaśnie głęboko, zanim
się przebudzi, ma takie drgawki całego ciała. Muszę to nagrać na płytkę
i pokazać naszej Pani neurolog. Nie wiem co to może być. Czy to tylko
kwestia snów, czy też wynik padaczki.Niespecjalnie mi tęskno za
szpitalem, ale porozmawiam z naszą neurolog. Ta wizyta dopiero w
styczniu. Bardziej mnie przeraża, że będziemy musieli trafić na
direktoskopię. Trzeba sprawdzić, czy rurka nie jest za krótka. Z tym
poczekam jednak do cieplejszych dni.
Inhalujemy Agniesię 3 razy
dziennie całym wachlarzem środków: Gentamecyna, pulmicort, mucosolvan.
Sama przyjemność. Jednak nie ma tego złego…mama też podleczyła sobie
migdałki, wdychając gentę
Dziś już Agniesia w lepszej formie. Wczoraj musiałam ponastawiać te
troszkę powystawiane części kręgosłupa, ale daliśmy radę, bez większej
kontuzji doczekać poniedziałkowej rehabilitacji.
Niestety wyjazd do
Warszawy trzeba było odłożyć. Musiałam wszystko poodkręcać. Kolejny
termin wizyty – 9 grudnia. Będziemy robić wszystko jeszcze raz. Tym
razem jednak wezmę dokumenty i sama przefaksuję. Jak masz liczyć na
kogoś, licz na siebie. Stare, sprawdzone powiedzenie. Swoją drogą,
odwołanie samochodu, to tylko 2 krótkie telefony. Załatwiając, wykonałam
już ich przynajmniej 10. Co zrobić, ważne, że możemy jeszcze jechać
karetką do CZD, a nie kombinować inny środek transportu.
Dziękuję za
pozytywną energie, bo chyba podziałała. Weekend przeminął nam szybko i
nawet dosyć sympatycznie. W piątek upiekłam dwa kolejne chlebki, tym
razem na drożdżach. W niedzielę trochę rogalików z powidłami.
Zauważyłam, że to dla mnie lekarstwo na stres. Zajmuję się czymś, co do
tego szybko przynosi smaczne wyniki i jakoś tak mi lepiej. Ułożenie
kuchni w stosunku do pokoju, gdzie leży Aguś jest idealne. Słyszę ją i
widzę. A chleba już praktycznie nie kupuję. Od czasu jak zaczęłam piec,
zasmakował nam taki a pracy przy nim niewiele. Tylko składniki trzeba
mieć. Agusia już też dostaje taki chlebek. Pieczony przez mamusię.
Moi drodzy, miłego tygodnia i dbajcie o siebie :)))
~Liv
OdpowiedzUsuń14 listopada 2011 o 14:09
Uff, ulżyło mi, że obyło się bez zastrzyków:)Wiesz, bardzo mnie wzruszyłaś tym zdaniem, że dajesz Agi chleb upieczony przez siebie…Chleb upieczony przez Matkę – najpiękniejszy wyraz miłości….
~Tola
14 listopada 2011 o 22:57
Dużo Aguś zdrówka, przeganiaj choróbska od siebie daleko. Ania bardzo się cieszę, że ty również przeganiasz listopadową szarość tak trzymaj. obiecuje przetrwamy do wiosny:)
~iwona
15 listopada 2011 o 04:40
Cudowny wpis!!! i piecz te rogaliki, piecz :)))
~Magda
16 listopada 2011 o 00:23
Jesteś bardzo silną i dzielną kobietą. Podziwiam Cię za to jaką jesteś matką, że nie dajesz się załamać. Jestem samotną matką, mam zdrową córeczkę, a czasem tracę nadzieję na lepsze jutro. Podziwiam Cię i szczerze myśląc teraz o swoim życiu stwierdzam, że w porównaniu do Twojego jest naprawdę łatwe. Życzę Ci wszystkiego najlepszego, a przede wszystkim zdrowia. A Twoje dziecko ma niesamowitego farta, że ma tak wspaniała Mamę. Jak będziesz chciała pogadać to wpadnij do mnei na bloga: http://mamababylive.blogspot.com/ ; tam znajdziesz mu mail.Pozdrawiam serdecznie