poniedziałek, 29 września 2008

Oczka! /29 września 2008/

Mam dobre wieści! Dzisiaj byliśmy u okulisty. Agnieszka ma różowe dna obydwu oczek! A to oznacza, że powinna widzieć! Czyli jednak jest szansa. Teraz pozostała jeszcze kwestia pracy mózgu i tego jak mózg przetwarza widziany przez nią obraz. Zdarza się, jak opisałam rehabilitację na sali z lustrami, gdzie Agi wpatrywała się w swoje własne odbicie, ona faktycznie patrzyła na siebie. Okulista określił to jako moment odzyskania świadomości. Czyżby jednak była szansa? Do licha, co tu zrobić, aby ten mózg zaczął pracę?
W dalszym ciągu nikt z Was nie skontaktował się ze mną. Nie wiem co ja robię źle, a chętnie się dowiem. Naprawdę. Nika, nie bardzo rozumiem. Twoja pomoc i komentarz skupia się na zasugerowaniu, że ja szukając środków na wózek, chcę je zdobyć na swoje własne potrzeby. Jeżeli udało Ci się załatwić wózek, który refundowany jest w kwocie 1800+2700, a jego koszt wynosi od 13000 do 16000, to gratuluję pomysłowości. Szkoda tylko, że nie potrafisz dzielić się zdobytymi informacjami, tylko besztać ludzi. Może i lepiej, dla twojego zdrowia, jeżeli tak Cię (Was) stresuje moje postępowanie, zacznij czytać coś z innej beczki. Będzie to zdrowsze dla wszystkich. Nie ma potrzeby krzywdzenia się na wzajem. Myślę, że wszelkie spory zostały już zakończone, a my możemy spać spokojnie. Chociaż łatwe to nie będzie. Nie mam już ochoty tłumaczyć się przed wami z tego dlaczego chodzę do bioenergoterapeuty, czy wróżki. Wystarczającą ilość razy to opisywałam. Uważacie, ze jestem zła? Brak mi pokory? Nie patrzę na siebie z boku? Trudno. Nie zmuszę Was do polubienia mnie i mojej córki.Jakoś sobie damy radę bez Was. No trudno. Też życzę Wam wszystkiego najlepszego. Cóż, ale pewnie już tego nie przeczytacie…
Moja ty mała Agi…

4 komentarze:

  1. ~avionetka
    29 września 2008 o 23:34

    Aniu, nie przestawaj pisać, proszę…

    ~Madzik
    30 września 2008 o 00:04

    Aniu, przestań odpowiadać na te złośliwe komentarze, one po prostu nie są tego warte. Pisz bloga dla nas, ludzi których interesuje los Agi i jej rodziców i którzy wam kibicują całym sercem. Przepychanki ze złośliwymi komentarzami nic nie dają…nic oprócz twoich zszarganych nerwów.Mam nadzieję, że Agi niedługo znowu nas zaskoczy jakimś małym przebłyskiem i nie jest na prawdę ważne czy to będzie dzięki pracy lekarzy czy też bioenergoterapeuty. Najważniejsza jest ta mała iskierka o której jest ten blog, tak więc uszy do góry i walcz dalej :-)

    ~Marta
    30 września 2008 o 00:14

    No nareszcie optymistyczne wieści!!!:) SUPER!!

    ~Justyna
    30 września 2008 o 01:10

    Nie przejmuj się durnymi komentarzami!! Czytam Waszego bloga od niedawna i i bardzo dużo mi daje, choć jestem mamą zdrowego dziecka. Masz prawo chodzić do wróżek, bioenergoterapeutów i kogo tylko chcesz. Medycyna konwencjonalna to nie wszystko, i niestety dość często zawodzi.. lub po prostu nie pomaga. Każdy ma prawo szukać pomocy, bo nie wiadomo gdzie ją znajdzie.. Ja poszłabym do samego diabła gdybym musiała ratować swoje dziecko i wara tym którzy próbowaliby odstawiać nade mną sądy. I wara im od Ciebie i Twojej Córeczki!Trzymam za Was kciuki i co wieczór modlę się i proszę aby Agi wróciła. Justyna

    ~czarnyaniol
    30 września 2008 o 08:33

    Następna cudowna wiadomość, wspaniale , pozdrawiam

    ~@@@@
    30 września 2008 o 09:05

    BRAWO!!!!Aniu trzymaj tak dalej , tymi co komentuja bez sensu sie nie przejmuj -zawsze najwiecej krzycza ci co nic nie daja – w tym przypadku nawet dobrego slowa!!!!!(bo moi drodzy widze , ze nie kazdy wie po co jest blog) . Uszanujmy to , ze Ania dzieli sie z nami swoim zyciem – bo tak jest .

    ~paputek
    30 września 2008 o 09:14

    Pani Aniu czytam Pani bloga od jakiegoś czasu trafiłam na niego przypadkowo czytając o Patryku, jest Pani wspaniałą mamą i kobietą i proszę nie słuchać tych ludzi którzy piszą same bzdury a nie mieli do czynienia z chorym dzieckiem Pani Agniesia jest cudownym i słodkim dzieciakiem i na pewno się obudzi i będzie tak jak dawniej niech Pani nie przestaje o nią walczyć trzymam mocno kciuki, codziennie zaglądam do was i czytam co u Agi słychać gorąco pozdrawiam Jola

    ~Kasia
    30 września 2008 o 11:43

    Witaj! Nie przejmuj się niektórymi komentarzami. Ja myślę, że nie są to tyle głupie czy złośliwe komentarze tylko osoby je piszące nie potrafią wyobrazić sobie czym jest posiadanie chorego dziecka i poświęcenie mu całego swojego czasu,energii i pomysłów by choć o krok zbliżyć się do jego wyzdrowienia.Czy próbowałaś kontaktować się z dr Szumną? Proszę zadzwoń do pilskiej poradni i zorientuj się – wiem że w Pile dużo osób załatwia sprzęt tego rodzaju. Jest tam również specjalna wypożyczalnia przy poradni. Ceny niezwykle niskie – przykładowo za balkonik dla osoby mającej problemy z chodzeniem wypożyczyłam na rok za 70zł (w sklepie ze sprzętem med. taki balkonik kosztuje kilkanaście razy więcej). Wypożyczenie można potem przedłużyć na dłuzszy okres. Może na razie wypożyczysz jakiś wózek a w tym czasie spokojnie uzbierasz pieniążki i załatwisz wszelkie potrzebne papiery. Numeru do wypożyczalni nie znam ale jak zadzwonisz do poradni to zapytaj – bo to zaraz obok:) Napisz czy coś załatwiłaś w sprawie tego wózka. Kasia



    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Agnieszka - mama Kuby
    30 września 2008 o 12:50

    Aniu – ja sposób pisania Twojego bloga traktuję jako notatki z prawdziwego życia… Są w nim chwile radości, zwątpienia i załamania. Przeraża Cię ta cała sytuacja i doskonale to rozumiem. Ja mam zdrowe dziecko, ale sama jestem poważnie chora i myślę, że ta przewlekła choroba (bardzo wyniszczająca nie tylko organizm, ale przede wszystkim psychikę) nigdy się nie skończy, tylko się pogłębi. Ja też motam się strasznie. Jest mi źle, nie chce się życ. Każdy mi mówi: spróbuj tego, tamtego, może to Ci pomoże. A ja już nie mam siły po tylu próbach walczenia z chorobą. Po pewnym czasie wkrada się marazm i zniechęcenie… Moja mama też cierpi ze mną, dla matek najgorzej jest patrzec na krzywdę dziecka. Trudno mi sobie wyobrazic Twój ból…:(Dobrze, że przelewasz swoje frustracje na papier. Ja też wiem, że lekarze są znieczuleni na nasze potrzeby i to jest przykre i odpychające. Koszmarne kwoty na cokolwiek, co może ulżyc dziecku po prostu zwalają z nóg i zniechęcają do zebrania się w sobie i żebrania o każdy grosz. Doskonale Cię rozumiem Aniu… Pisz bloga, ja codziennie na niego zaglądam, chociaż czasem moja depresja zniechęca mnie do wspierania kogokolwiek, bo samej mi się nie chce życ. Ale widząc, że tak dzielnie dajesz sobie radę, chce mi się jakoś dźwigac ten mój krzyżyk. Trzymaj się i uściskaj ode mnie Agi. Dla niej jest nadzieja – jeszcze popatrzycie sobie głęboko w oczy i będziecie się do siebie uśmiechac. Dużo sił!!!Pozdrawiam!
    ~Agnieszka - mama Kuby
    30 września 2008 o 12:50

    OdpowiedzUsuń
  4. mirabelka3@buziaczek.pl
    30 września 2008 o 13:27

    Aniu, ja do tej pory tylko czytałam, dziś się odezwę widząc tą prawdziwą „wojnę” na blogu”, dorzucę moje skromne zdanie:Każda kochająca mama robi to, co najlepsze dla swojego dziecka, nawet jeśli ktoś z bloku myśli inaczej. Po prostu serce matki najlepiej wie, czego jej dziecku potrzeba, nawet jeśli ono jeszcze teraz nie może samo powiedzieć… Trzymam kciuki za Twoją córcię i pozdrawiam serdecznie.ps. i bardzo się cieszę, że Aga widzi, to bardzo dużo, bo widzi Twój uśmiech, Wasze zaangażowanie, Waszą troskę i miłość…

    ~anna mazurkiewicz
    30 września 2008 o 21:17

    Aguniu cudowne wisci mamusia o Twoich oczkach napisala :) Sliczna Krolweno tak bardzo wierze, ze bedzie dobrze.Aniu, moim zdaniem ani wrozka, ani bioenergoterapeuta krzywdy Agniesi nie wyrzadzi. Jak bylam mloda dziewczyna poszlysmy z kolezankami do dwoch wrozek. To, co jedna mowila w duzym stopniu kazdej z nas sie po latach sprawdzilo, natomiast z tego co druga mowila nic. A bioenergoterapeuta nie zaszkodzi. Jesli ma ten dar , to moze pomoc. Lekarze niektorzy sa takimi z powolania i przynajmniej na tyle ile maja wiedzy moga pomoc. Cudow nie zrobia bo sa tylko ludzmi. Niestety niektorzy lekarze bywa, ze szkodza z niewiedzy. Szkodza rowniez brakiem zainteresowania pacjentem, spychologia. Oczywiscie sa rozni i nie mozna jednakowo mowic. Ale bioenergoterapeuta nie zaszkodzi.Wierze w cud dla Agniesi, dla Was. Moim zdaniem nie jest to wola Boza, zeby zdarzaly sie cuda wyzdrowienia za pieniadze. Jestem wierzaca i tak mysle. A Kajtusiowy blog, mysle, ze to , ze jest poprawa to dzieki ciaglej rehabilitacji, dzieki milosci mamy Kajtusia i rodziny i pracy przy Kajetanie.

    OdpowiedzUsuń