Ten Nowy Rok nieźle zakręcił mojemu dziecku w zegarze biologicznym! W
nocy nie chce spać. Z soboty na niedzielę do 4 sobie nie spałyśmy, a
ostatniej nocy do 2. Potem w dzień odsypia i tak w kółko. Zobaczymy jak
dzisiaj pójdzie, bo za długo w dzień nie spała. Może ta noc będzie
spokojniejsza. Do tego wszystkiego Agniesia często płacze, a ja nie wiem
dlaczego. Znaczy teraz już wiem, ale nie mieliśmy pojęcia co się stało.
Tylko tulona do mamusi nie płakała tyle.
Dzisiaj przyjechała już
ciocia Asia i od razu zabrała się za kręgosłup. Zobaczyła zapłakaną Agi i
to było pierwsze co jej przyszło do głowy, a mi tak tłukło się po
głowie z tym kręgosłupem, żeby Asi powiedzieć. Na szczęście nie musiałam
i jak zwykle to bywa, intuicja jej nie zawiodła. Przewróciłyśmy Agi na
brzuszek, a tu w okolicach lędźwi sine i czerwone żyłki. Okazało się, że
Agunia miała boleśnie powystawiane kręgi, a nawet dysk!!! Moje
biedactwo nieźle musiało się nacierpieć… Dzielna była i podczas
nastawiania nawet nie zapłakała. Tylko pykała wymownie do cioci. Do tego
bestyja uciekała cioci na boki, a ta miała spore problemy z ustawieniem
jej kręgosłupa. Ostatnio zrobiła się jakaś taka ruchliwa, jak na naszą
Agunię. Zdarza się, że całkiem ładnie podnosi głowę podczas przeciągania
się. Czekam z utęsknieniem, aż zacznie się przewracać na boki.
Na
tym jednak nie koniec „atrakcji”. Agniesia miała też obolałe kolanka.
Obydwa!! Uciekała nóżkami cioci, która starała się najbardziej
delikatnie rozmasować obolałe stawy. Udało się i Agniesia nie gniewała
się tak bardzo na ciocię.
Ciocia poszła, a ja podałam maludzie środek
przeciwbólowy. Zaczął działać, a Agusia troszkę zasnęła. Jak się
okazało ja też. Uklękłam na podłodze koło Agi i zaczęłam ją głaskać po
główce. Obudziłam się pół godziny później jak mąż przyszedł z pracy. A
jak ścierpłam!!! Nie mogłam się podnieść. Prawa noga i prawa ręka – same
mrówki.
Jejku, jeszcze tylko kilka dni i jedziemy do szpitala. Chyba
zaczynam się bać coraz bardziej i dlatego nie mogę zasnąć wieczorem.
Masakra. Chyba znowu się wykąpię w czarcim żebrze, tak dobrze mi się po
nim spało i nie miałam tych dziwnych snów, które znowu wróciły.
Dowiedziałam się bowiem, że kąpiel w tym naparze działa także
uspokajająco. To tak, jakby ta herbatka przez pory w skórze, oczyszczała
nas ze złej energii, która się w nas skumulowała. Faktycznie to działa.
Mam jeszcze pół paczki to się jutro wykąpię.
Dzisiaj od rana łaziłam
jakbym zgubiła nie tylko wczorajszy dzień, ale jakiś tydzień. Jakiś
miesiąc temu dostałam od przyjaciółki płytę Mariusza Szuby z programami
działającymi na podświadomość. Ma to na celu zmianę naszego toku
myślenia i przejście do działania w dążeniu do celu jaki sobie
wyznaczyliśmy. Ludzie, jak ja się spłakałam przy tej płycie. Byłam jak w
transie, wysłuchałam tylko jednego programu, więcej nie dałam rady…
Musze jednak przyznać, że coś w tym jest. Nawet zdarzyło się coś co mnie
mile zaskoczyło, a gdzieś tam w podświadomości liczyłam, że się zdarzy.
To był niby drobiazg, a jednak. Wiecie, chyba zaczynam dostawać na
głowę ostatnio…zaczynam w gusła wierzyć i hipnozie się poddaję. Ciekawe,
jak zacznę sobie samej odpowiadać na pytania i kłócić się ze sobą, to
skoczę do psychiatry!
Agniesia, dzisiaj śpimy ładnie. Ciocia mówiła, że troszkę jeszcze poboli, a potem będzie już dobrze! Kocham Cię skarbie!!!
~Ola Daukszewicz
OdpowiedzUsuń5 stycznia 2010 o 22:14
Skarbki nie bójcie się!!! Ja wiem, że wszystko będzie dobrze w szpitalu!!! Bo Agi taka dzielna przecież jest!!! Zobaczycie!!! Kocham Was!!! Dziękuję Wam za to, że jesteście!!! Wasza pomoc i wsparcie jest dla mnie nieopisaną siłą i radością!!! Całusy! :-*
~inanna
6 stycznia 2010 o 10:13
bieduśny nasz maluszek. Przytulam cię Agniesiu!!