piątek, 16 października 2015

Okulista i masażysta – sadysta ;) /16 października 2015/

Witam Was serdecznie! Agnieszka odpoczęła sobie w tym tygodniu. Miała mniej zajęć. Dwa dni musiałam odwołać, bo wyłączyli nam prąd na niemal cały dzień. Drugiego dnia też były takie plany, ale widać ludzie zadziałali odpowiednio i prąd był. Trwały jakieś prace konserwacyjne. Jednak bez uprzedzenia w środę, o godzinie 7 wyłączono prąd na całym osiedlu. Było to trochę nieprzyjemne, bo ludzie szli do pracy, poza tym dzieci do szkoły, a tu ani się umyć, a nawet ciepłej herbaty nie można wypić, o ogrzewaniu już nie wspomnę. Zabezpieczyłam się na następny dzień. Pożyczyłam ssak, hospicjum przywiozło mi jeszcze jeden. Muszę pomyśleć o jakimś agregacie prądotwórczym. Tak, jak ze ssakiem możemy jeszcze sobie jakoś poradzić, to niestety zimna nie da się powstrzymać. Ja się jakoś rozgrzeję, ale Agnieszka szybko się wyziębia. Krążenia ma słabe moja kruszyna.
Swoją drogą owa kruszyna, wyrosła mi ze wszystkich rajstop i spodni ocieplanych!! Co wyciągam z szuflady parę, to jakoś tak po rapersku ma założone… Krok między kolanami… Jak nic muszę kupić jej ze dwie pary nowych rajtek, dresiaki ciepłe dostałam w Lidku Przydały się w minioną środę! Dobre w tym jest to, że girki jej się w końcu wyciągnęły
Dodzwoniłam się do naszej Pani neurolog. Stwierdziła, że mogę spróbować z tym podziałem depakiny na dwie dawki. Wyliczyłam 300 i 500, ta pierwsza o 9 rano, a ta druga o 18. Nasza pediatra, też jest za tym podziałem, Pani doktor z hospicjum nie jest zachwycona. Wolałaby dołożyć jeszcze jeden lek na padaczkę, znaczy się Kepprę. Zostawię tę możliwość na później. Najpierw sprawdzimy co osiągniemy teraz. Trzymajcie kciuki, może choć na chwilę, się uda pomóc Agnieszce!
Agniesia przed Panią doktor z hospicjum dała popis swoich możliwości, co do napinania się. Dała czadu dziewczyna, bo Pani doktor nie dała rady zbadać gardła. Nie udało się też zmierzyć ciśnienia. Nie zrozumcie mnie źle. Dobrze się stało, że Agnieszka tak się spięła, bo nie zawsze mi wierzą lekarze. Często sugerują, że przesadzam. Ma tak pewnie wielu rodziców.
Dzisiaj pojechałyśmy do okulisty, bo niestety oko jest paskudne. Przesuszenie, które się pojawiło niby zagoiło się, ale nie znikło całkowicie. Niepokoi mnie to, tym bardziej, że już raz doszło do perforacji tego oka. Okazało się, że mamy tutaj do czynienia z zapaleniem rogówki. Pan doktor zakropił oko i obejrzał dno oka. Zapalenie jest widoczne w dolnej części oka. Dostaliśmy antybiotyk w kropelkach do stosowania 5 razy dziennie, przez co najmniej 7 dni (oflodinex). Do tego krople w żelu, żeby maksymalnie nawilżać oczy i maść antybakteryjną parin-pos. Tej ostatniej niestety nie ma od ponad miesiąca w hurtowniach. Zamiast tego zastosuję vita-pos. Najważniejszy jest antybiotyk. Skonsultowałam to na szybko z pediatrą. W końcu nie wyczaruję tej maści…
Agnieszka ostatnio ma całkiem sporo wydzieliny. Znowu jest nerwowa od rana. Jutro zaczniemy dawkowanie depakiny po nowemu. Mam nadzieję, że to nam jakoś pomoże. Ja się wczoraj popsułam. Jeszcze tak nie miałam. Zrywając się rano, bo nie można nazwać tego normalnym wstawaniem, coś mi przeskoczyło w odcinku piersiowym. Po 5 minutach, ze łzami w oczach, udało mi się jakoś wygrzebać z pościeli. W łazience złożyłam się w pół, bo zwyczajnie mnie zemdliło. Podobno, przy odcinku piersiowym takie objawy mogą się pojawić. Udało mi się Mirka wybłagać, żeby przyjechał. Dziękuję!!! Walczył z godzinę, mąż patrzył na jego pracę i ze stoickim spokojem zapytał, jak wielu pacjentów w gipsie kończy… To, że tak trzaskało, nie znaczy, że to kości pękały. Jednak dzisiaj mam wrażenie, że ktoś mnie bejsbollem potraktował wczoraj. Na szczęście, Agnieszkę dałam radę wtargać do auta i wyciągnąć z niego. Tak chyba adrenalina działa, bo teraz mam wrażenie, że kifoza mi się pojawia, czyli zwykły garb! Jak nic, trzeba przeciwbóla sobie łyknąć.
Kochani, życzę Wam spokojnego weekendu

2 komentarze:

  1. ~okiem kobiety
    16 października 2015 o 19:11

    jak zawsze dzieje się u Was! wiem co to znaczy brak prądu i wiem jak jest to uciążliwe, a co dopiero w Waszym przypadku.
    Też życzę spokojnego weekendu, a Ty się tak nie nadwyrężaj!!!

    AnkaJ
    16 października 2015 o 19:35

    Oj tak, nie może być nudno. Aczkolwiek, zdecydowanie wolałbym innego rodzaju rozrywki ;) Latem jakoś brak prądu tak nie doskwiera, jak w okresie grzewczym. My jeszcze nie mamy respiratora, na szczęście!
    Staram się nie szarżować, ale Agnieszka jest coraz starsza, a te jej napięcia dają mi się we znaki. Nie bardzo wiem jak wzmocnić ten odcinek. Jak próbuję coś robić, to kończy się to kontuzją. Zostały mi jeszcze kijki…
    Buziaczki!! :)

    ~Kasia
    16 października 2015 o 20:06

    Pani Aniu życzę Pani dobrej formy, bo jak tu dbać o Agnieszkę z takim bólem. Dobrze, że ma Pani fachową pomoc. Pozdrawiam serdecznie, proszę ucalować Agniesię. Rzadko piszę, ale zawsze Jej kibicuję :)

    AnkaJ
    16 października 2015 o 21:02

    Na szczęście nasi rehabilitanci i o mamach pamiętają :) Staram się o siebie zadbać, ale raz na kilka miesięcy coś nie wytrzyma. Wtedy trzeba wołać o pomoc! Już dwa razy pomógł mi mąż, ale teraz było to zbyt skomplikowane ;)
    Pozdrawiam gorąco i dziękuję :)

    ~Fleur de Lys
    16 października 2015 o 22:17

    Napiszę’uważaj na siebie’,ale wiem,jak Ty możesz uważać…Nam rzadko robią takie niespodzianki,za to często wyłączają na 8-9 godz.po uprzedzeniu.Niewiele do zmienia.(Wiem,dla Was to ogromna różnica,możecie się zaopatrzyć w dodatkowe akcesoria etc.).
    Ja też mam marne krążenie i nawet pod kocem mam lodowate stopy,przy włączonym ogrzewaniu,dodam.Rozumiem Agnisię,jak mało kto.Swoją drogą,ja jestem taka genialna;)Już na zdjęciach widziałam,jak Agi wyrosła:P Ja dopiero w ub.sobotę odkręciłam kaloryfery,w kuchni i łazience.W poniedziałek jeden w salonie i w moim pokoju,ale to na dwójkę,więc jeszcze są chłodnawe.Dom mam ciepły,bardzo ciepły,tyle mojego.A do zimna chyba się muszę przyzwyczaić,bo gazu w ulicy nie mam,na olej opałowy mnie nie stać,a ustawa antysmogowa podpisana;)Pewnie dobrze,bo sąsiedzi dosłownie palą kaloszami,ale jak tego gazu w ulicy nie będzie,to mi zostanie kominek:)
    Brałam kiedyś depakinę?Nie pamiętam,brałam jakiś stabilizator nastrojów,ale nie wiem,czy depakinę,bo krótko.Boże,a ja jak zawsze o niczym.Nic,uściskam Was konkretnie:))))Miłego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. AnkaJ
    17 października 2015 o 14:16

    U nas też w ostatnim czasie nieczęsto prąd wyłączali, ale teraz nas zaskoczyli. Nie dosyć, że sezon grzewczy w pełni, to o świcie już prądu nie było. Ludzie się nieźle zdenerwowali i chyba osiągnęli swój cel ;) Jednak trzeba pomyśleć i się zabezpieczyć na przyszłość :)
    Niestety, my grzejemy już trzeci tydzień, bo jak ja jeszcze jestem w stanie wytrzymać, to Agniecha od rana w foteliku trzęsie się z zimna i nie mam za dużego wyboru. Już ze trzy razy musiałam ją rozgrzewać. Niezastąpiony nasz królik – termofor, wypełniony jakimiś pestkami i podgrzewany w mikrofali!! My, puki co planujemy wstawić kozę i trochę sobie zaoszczędzić na ogrzewaniu gazem, ale to są plany, bo kosztuje to parę tysięcy, a trzeba jeszcze dużo zrobić!
    Depakina jest na padaczkę, w każdym razie ta, którą bierze Agnieszka. Chociaż faktem jest, że ma działanie wyciszające. Jest to jednak lek bardzo obciążający i mający sporo skutków ubocznych. Z tego powodu lekarka chciała dodać inny lek, zmniejszając pewnie jednocześnie depakinę.
    Przytulam serdecznie, Liluś i dla Ciebie pięknego weekendu :)

    ~Fleur de Lys
    17 października 2015 o 19:12

    Wybacz,że zawracam głowę,ale kolejny komentarz w mailu.Z podobnych pobudek,jak wtedy-za dużo prywatności:)Buziaczki:)

    ~friganka
    20 października 2015 o 06:53

    Od pewnego czasu kibicuję Agnieszce w drodze do przebudzenia i trzymam kciuki za mamę, żeby wytrwała w codziennej walce o jak najlepsze życie Śpiącej Królewny.

    ~anna
    28 października 2015 o 11:59

    Kochamy Laurę , właśnie dziewczyna będzie mieć rodzeństwo, Mój syn Franek- od kilku dni ma brata, dziewczynka Zuzia Macheta o której było głośno w całej Polsce ma siostrę. Czy Kajtek tez ma zdrowego braciszka. Jedynie Agusia jest sama. czy Agusia nie zasługuje na rodzeństwo , na śmiech i radość w domu. A jej rodzice na normalność. Pozdrawiam i jeśli ten komentarz Panią uraził proszę go nie zamieszczać.

    AnkaJ
    28 października 2015 o 20:35

    Widzi Pani, problemem jest to, że ja nie jestem ani mamą Laury, ani Kajtka, czy też Franka. Na szczęście mają oni swoich wspaniałych rodziców. Jestem mamą Agnieszki. Moje dziecko może i nie ma rodzeństwa, ale ma kochającą rodzinę. Moja rodzina nie będzie już nigdy normalna, ale nie znaczy to, że moje dziecko nie ma normalnego domu. Niech sobie Pani wyobrazi, że umiemy się śmiać, spotykamy się z ludźmi, ba, mamy nawet przyjaciół.
    A tak poza tym, dotyka Pani bardzo intymnej sfery naszego życia. Nie będę tłumaczyła się publicznie z moich spraw intymnych. Blog dotyczy mojej córki, jej zdrowia, rehabilitacji i czasami problemów moich. Jednak to jest tylko i wyłącznie moja decyzja, czy napiszę o nich, czy też zostawię to dla siebie. Nic o nas Pani nie wie, więc proszę o nie udzielanie „dobrych rad”.
    Pozdrawiam i życzę lepszego wyczucia.

    OdpowiedzUsuń