Pierwszego lipca odezwała się do mnie Pani Iza na gg z Bytomia.
Przeczytała mój post na forum Po tracheostomii, gdzie pisałam, że musimy
oszczędzać cewniki. Zaoferowała się, że prześle mi te, które dostaje do
swojej córki, ponieważ jej córcia jest odsysana sporadycznie. Byłam
zaskoczona, mile zaskoczona. I w tym miejscu muszę wspomnieć, ze prawdą
jest fakt, że najwięcej współczucia i pomocy w potrzebie otrzymujemy od
osób całkiem obcych.
Pani doktor odwiedziła nas przed urlopem. Wydała stosowne wskazówki
do kogo uderzać w razie czego, zostawiła recepty i wypisała nam
skierowania do genetyki. Poza tym Pani Beatka jako domorosły pośrednik
nieruchomości zostawiła mi namiary do kogoś kto ma do wynajęcia
mieszkanie. Nasze bowiem to 30 m2 na poddaszu, jedynie z oknami
dachowymi. zaczynamy mieć coraz większy problem z
połączeniem pomieszczenia się i wygody.
3 lipca zadzwoniłam i umówiłam się w sprawie bioderek do profesora i
zadzwoniłam też w sprawie mieszkania. Umówiłam się na wieczór. Okazało
się, że są dwa mieszkania. Jedno 3-pokojowe, a drugie 2-pokojowe. To
drugie nie wchodziło w grę, gdyż pomimo wymienionych okien i bardziej
korzystnej ceny za czynsz, miało piece kaflowe jako ogrzewanie.
To pierwsze mieszkanie było o tyle ciekawsze, że miało ogrzewanie
gazowe. Na tym jednak się kończyło. Była to kamienica, wysokie drugie
piętro, wąskie, wysokie stopnie. Do tego przy wejściu do mieszkania
odczuwałam stęchliznę, czyli pleśń i wilgoć musiała czaić się po
kątach. Trochę szkoda, ale nie byłabym w stanie wnosić i znosić Agi po
tak stromych schodach, tym bardziej, że ona coraz lżejsza się nie robi.
Do tego ta pleśń i rurka jakoś wydaje mi się, że się wykluczają. Żałuję,
ale nie mogliśmy się zdecydować na to mieszkanie.
Nasza Pani doktor, zostawiła mi też numer telefonu do mamy chorego
chłopca z Wągrowca, która zaoferowała się z pomocą w organizacji aukcji
charytatywnej. Zadzwoniłam i umówiłam się na piątek. Fajna jest ta nasza
Pani doktor…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz