Zima nadeszła w końcu, zgodnie z oczekiwaniem i moim i dzieciaków,
które właście rozpoczęły ferie. Tylko jak zwykle z tym odśnieżaniem nie
do końca jest ok. Dzisiaj pojechałam z Agnieszką do przychodni, bo
przyszły recepty z NFZ na pampersy i cewniki. Jutro przychodnia do 15,
nie dam rady tam dotrzeć, a cewniki się nam już kończą. To był trochę
szalony pomysł, jednocześnie świeże powietrze było nam potrzebne.
Dlaczego szalony? Jak to jeden Pan zauważyl widząc moje zmagania z
wózkiem i śniegiem, sanki by się przydały, byłoby mi łatwiej. Moż i tak,
ale sankami trzeba jechać tylko tam, gdzie jest śnieg, a część
chodników jednak była odśnieżona. Mniej więcej 1/4 naszej drogi.
Pozostałą część musiałam przepychać wózek przez zaśnieżony chodnik. Co
zrobić, uroki zimy. Agnieszce nie robiło to najmniejszej różnicy, tylko
matka się lekko zmęczyła. Droga, którą zwykle robimy ze spokojem w
godzinę, zajęła nam ponad 1,5 godziny. Ciekawe, czy jutro też uda nam
się wyjść na spacer, teraz już drogami odśnieżonymi, po recemty i tak w
czwartek dopiero moge jechać. W piątek pojechałyśmy na bal do naszej
szkoły. Przyznam się Wam, że tak naprawdę bałam się tego jak zostaniemy
przywitani. Na szczęście Pani, która cieszy się opinią najlepszego
oligofrnopedagoga w szkole zajęła się nami troskliwie. Pilnowała, żeby
Agnieszka została zauważona przez dzieci, przedstawiła ją innym
księżniczkom. Kolejna Pani, przedstawiła Agnieszkę innym dzieciaczkom.
Widziałam jednocześnie, że i Panie nie bardzo wiedziały czego po nas się
spodziewać. Widać było, że zostały uprzedzone do mnie i Agnieszki, albo
to tylko moje wrażenie. Nie było na zabawie, żadnych innych dzieci
niepełnosprawnych. Nie było też naszej Pani, ale jej się nie
spodziewałam. Pani, do której klasy Agnieszka jest podobno zapisana,
unikała nas. Ja nie goniłam za nią. To nie czas i nie miejsce na
rozmowy. W ostatniej chwili dopytałam się Pani, czy to bal
przebierańców, czy zwykła zabawa. Na szczęście miałam dla Agniesi cudną
sukienkę księżniczki od cioci Ani (dziękuję Aneczko!!!), ciocia Marta
dokupiła nam tiarę i była królewna jak się patrzy
Potańczyłyśmy sobie z Agnieszką razem z dzieciakami. Widziałam
zaciekawione spojrzenia i zaskoczenie, że Agnieszka jest spokojna.
Tańczyłyśmy kaczuchy, pociąg, makarenę…. Nawet z ciotką Martą Agniesia
brała udział w konkursie. Ciocia gapa i nie wygrały
Na zabawie byłyśmy dobrą godzinkę a na pożegnanie Panie zapewniły, że
już teraz będą nas zapraszać, bo poznały nas. Ciekawe tak na marginesie,
czego spodziewali się po Agnieszce, po mnie… Podsumowując, jestem
zadowolona z zabawy na której byłam z Agnieszką. Dziękuję mojemu bratu i
jego dziewczynie za pomoc i że ze mną byli. A właśnie, jak
wychodziliśmy z domu jak zwykle zamieszanie, tylko najczęściej jestem
sama. Tym razem był Marcin i Marta. Marcin podstawił moje auto bliżej
klatki, ja w tym czasie ubrałam Agnieszkę. Marcin zabrał Agnieszkę,
Marta torby (ssak i torbę Agnieszki), ja zjeżdżałam wózkiem. Marta
zaskoczona do mnie „powiedz, jak Ty się chciałaś sama zabrać?” Jak
zawsze
3 razy do samochodu, a na koniec Agnieszka. Wracając odwrotnie.
Najpierw otworzyć drzwi do domu, Agnieszka i reszta z samochodu. Chociaż
powiem Wam, że jak wnosiłam Agnieszkę, a wracałam już sama, Arka
jeszcze nie było z pracy, chwyciłam ją jakoś tak nieszczęśliwie i
uciskała mi na klatkę piersiową. Nie mogłam jej poprawić, bo wszystko
ślizgie. Cały wieczór czułam ten ból w klatce, brrr..
Jakość zdjęć kiepska, ale nie mam duzego
wyboru. Nie zabrałam dodatkowych baterii, zdążyliśmy zrobić tylko 9
zdjęć. Zdjęcia w galerii, bo nie umiem dodać ich w treść postu
Życzę wszystkim udanego tygodnia i zdrowia
~thumbalina
OdpowiedzUsuń15 stycznia 2013 o 21:12
Ja też lubię zimę i cieszę się, że w końcu spadł śnieg, ale jazda wózkiem po zaśnieżonych chodnikach to istna katorga.
Cieszę się, ze dobrze bawiłyście się na balu. Życzę więcej takich okazji. Pozdrawiam.
AnkaJ
15 stycznia 2013 o 22:27
Dzięki kochana i wszystkiego dobrego dla Ciebie i maleńkiej :)
~Elka
15 stycznia 2013 o 22:12
Agi jesteś naprawdę śliczną księżniczką. Masz nawet własna karoce i ,, stangreta”. Tylko pozazdrościć pozdrawiamy ciepło Ela z Fabiankiem
AnkaJ
15 stycznia 2013 o 22:26
Niestety nie miałyśmy czasu karety udekorować. Stangret, też nie miał odpowiedniego stroju, ale to może w przyszłości uda nam się dopełnić ;)
Buziaki!!
~Longina
16 stycznia 2013 o 13:41
Jestem przekonana Agniesiu że byłaś najśliczniejszą księżniczką na balu. :)
Tylko mamuśka trochę w kulki zaleciała i się nie przebrała ;) ;) :) :)
Ech te śniegi! Płozy by się do wózka przydały jak nic.
buziolki :*
AnkaJ
16 stycznia 2013 o 19:12
A, bo mamusia juz nie miała czasu dla siebie stroju wymyślić! Pani nas nie poinformowała, że to bal przebierańców i niestety były pewne niedociągnięcia. Jezeli uda nam się bal powtórzyć i mama się poprawi ;)
Była jedną z najładniejszych księżniczek, do tego miała swój powóz ;)
Buźka!!
~Liv
16 stycznia 2013 o 14:08
Agi rzeczywiście ślicznie wyglądała:) Ale, Aniu, Ty też jesteś, na przekór wszystkiemu coraz młodsza i pięknie wyglądasz:) Na zdjęciach z choinką dałabym Ci góra 25 lat:) Serio. Żaden durnowaty komplement, bo takowych nie znoszę;)
Co do tej szkoły, to ręce mi opadają. Nie mam złudzeń, że tak pewnie by było w każdej podstawówce, ale w takiej, w której są specjaliści? Nie do pomyślenia… Mnie to przeraża, ja się uczyłam od starszych Kolegów czegoś zupełnie innego…
Nic to, ważne, że Agi troszkę zmieniła otoczenie, chwyciła nowe bodźce, a Ty miałaś pomoc.
Swoją drogą, ja się też czasem zastanawiam, jak Ty sobie dajesz radę sama, wychodząc z Aginkiem…
Chapeau bas, bo to nie lada wyzwanie logistyczne:)
AnkaJ
16 stycznia 2013 o 19:10
Dzięki kochana, to faktycznie mnie odmłodziłaś ;) Nie czuję swojego wieku, chociaż właściwie, gdzie jest napisane jak powinniśmy czuć się mając określoną ilość lat? Niestety Agnieszki zdjęcia nie oddają całego stroju, a wyglądała naprawdę ślicznie!!
Szkoła, cóż… Mam wrażenie, że opowieść o moim charakterku obiegła już szacowne grono i dlatego ta rezerwa. Ja jestem trudna, ale jak mi ktoś zalezie za skórę :)
Każdy musi sobie jakoś radzić kochana, nie lubię sama jeździć z Agnieszką samochodem, bo się więcej umęczę, niż jak na spacer wózkiem jedziemy. A do tego zdrowiej :)
Pozdrawiam i buziolki!!
~Liv
16 stycznia 2013 o 22:47
Oj, każdy z nas jest trudny jeśli mu zaleźć za skórę, a Ty masz święte prawo być podwójnie trudna… Bo chodzi o Twoje dziecko… Moje już samo się ‚wykłóca’ o swoje, w szkole też. /I dobrze, bo ja bym nie umiała, raz, że nie ten typ charakteru, dwa, że zna środowisko nauczycieli/ Ale Twoje nie może. A Ty nie żądasz niczego, co by Wam nie przysługiwało… Każde dziecko jest objęte obowiązkiem szkolnym, Agi też, więc o co tu chodzi? Przecież gdybyś Jej nigdzie nie zgłosiła, też byłoby źle, bo zdecydowano, że Jej choroba nie dyskwalifikuje Jej, że może się uczyć – inaczej, ale może. Czasem mam wrażenie, że kierując się intuicją i doświadczeniem, więcej bym przekazała Aguni, niż Jej nauczycielka. Bo choć nie jestem specjalistką, to zawsze rzucałam się głową w dół i angażowałam w każdą lekcję na 200%.
~Anna
19 stycznia 2013 o 15:45
Śnieg śniegiem, ale słońce niech wreszcie nastanie, Aniu dla Ciebie zdróweczka, Agusia – Koleżanek i Kolegów w szkole- takich PRAWDZIWYCH :-) nie jesteś trudna, to ci wszyscy nauczyciele idą na łatwiznę buuu