Ferie mijają, a my obydwie poniekąd uwięzione w domu. Śnieg się
rozpadał i może nie byłoby to takie złe, gdyby nie fakt, że wieje zimny
wiatr. Wyklucza to jakikolwiek spacer Agnieszki. Do tego wszystkiego
Agnieszka jakaś taka podziębiona. Od zeszłego tygodnia obolała, no i już
się bałam, że się coś wykluje, ale na szczeście (odpukać), jakoś
trwamy. Faktem jest, że Agnieszka ma dużo wydzieliny. Do tego jest
śpiąca i płaczliwa. Od wczoraj temperatura 37, albo 37, 2, czyli coś sie
dzieje. Dostaje cerutin i inhalację. Mam nadzieję, że jakoś dotrwamy.
Masażu klasycznego nie robię. Masaż oliwką może tylko podnieść gorączkę.
Można wtedy robić tylko cranio, masaż limfatyczny. Ja rozluźniam ją
metodami nauczonymi na turnusach dr Masgutowej. Czasami działa lepiej
niż masaż oliwką.
Ostatnio powtarzam sobie, że jeszcze tylko dwa miesiące i znowu
będzie pachniało wiosną! Jak bardzo nie mogę się doczekać… Myślałam, że w
sobotę pojedziemy na sanki do mamy, ale było brzydko i niewiele śniegu.
Może teraz się uda, chociaż z drugiej strony, boję się trochę Agnieszkę
przeziębić bardziej. W czwartek, 31, jedziemy do CZD i nie chce mi się
już odkładać tego wyjazdu. Ja też jestem na jakichś lekach na
przeziębienie. Wszyscy w koło chorują i stale pilnuję, żeby się nie
zarazić. W tym tygodniu jeszcze muszę pozałatwiać do końca sprawę z
pampersami w aptece, czekam na pieluszki. No i w sklepie medycznym.
Tylko tutaj wystarczy, że zadzwonię i panie zamawiają, a jak juz mają
odpowiednią ilość, to dzwonią. W aptece mają swoją procedurę i muszą
mieć na wszystko czas. Ostatnio 3 razy jeździłam, bo źle zamówienie
złożyli. Łącznie, blisko godzina zmarnowana… No ale to jedyna aprteka,
która realizuje dziecięce pieluszki, a do tego mogę płacić przelewem, bo
wszystkiego zbierze się koło 300 zł.
Ostatnio połykam książki, juz trzecią w tym miesiącu czytam. W
telewizji nic nie ma, w nocy nie moge zasnąć, a i rano przy kawie wolę
sobie poczytać, niż telewizor włączyć. Agnieszka ostatnio śpi do wpół
dziesiątej, a nawet kiedyś do jedenastej. Pogoda, albo osłabiona jest.
Może jedno i drugie? No nic, zamierzam nie chorować i Agnieszka też ma
być zdrowa. Tej wersji się będę trzymała
Pozdrawiam serdecznie i polecam Grishama na chłodne wieczory
~Liv
OdpowiedzUsuń22 stycznia 2013 o 19:53
Aniu, ja już od lipca definitywnie przestałam oglądać TV. Mam masę książek i laptopa, kiedy mi się marzy dobry film. Tej papki medialnej już się nie da strawić, ani teleturniejów z pytaniami kto napisał „Zbrodnię i karę”, ani „misyjnych” seriali „M jak miłość” – ponoć dla gospodyń domowych… Jestem takową i nie oglądam… Hmmm…
U nas ferie dopiero w ostatnim terminie. Nastkę kazali mi trzymać w domu, bo wczoraj ponoć źle się w szkole czuła. W domu Jej cudownie przeszło, ale oceny już wystawione /ferie zróżnicowane, ale koniec semestru w tym samym terminie, w całej Polsce/ to chociaż odpocznie ze trzy dni.
Mnie coś ‚trzyma’ od tygodnia, wyjątkowo paskudnego. Najgorsze, że boję się już brać dodatkowych leków, łóżeczko, herbata z cytryną i sok malinowy.
Agi, nie choruj, miejcie to CZD za sobą to i ja będę spokojniejsza:) Buziaczki:*
AnkaJ
23 stycznia 2013 o 21:34
Ja już czasami jestem też bliska wyłączenia telewizora na dobre. Jednak jak z Agnieszką same w domu jesteśmy, to wolę jak sobie ten telewizor coś tam gada. Jeżeli nie muszę zajmować się Agnieszką, robi to Arek, albo zwyczajnie zasnęła, to wolę książkę niż tv. Przed kompem mogę siedzieć tylko popołudniami, albo w weekendy, bo jest w drugim, zimnym do tego pokoju.
To sobie dziewczyna przedłużyła ferie o kilka dni ;) A Ty zdrowiej, faktycznie też czasem się boję, że w końcu coś mnie trafi przez zmieszanie lekó ;) Trzeba uważać. Zdrowiej moja kochana!!!
Buziaki!!!
~Liv
24 stycznia 2013 o 14:35
‚Żeby sobie gadał’ to ja to świetnie rozumiem… U mnie ‚gada’ Jej Długość. A gdy Nastka wraca ze szkoły, to ja się często zastanawiam, jak ja tyle lat w szkole na długiej przerwie dyżury mogłam pełnić:P
Ale głucha cisza, to też nie zawsze jest dobra. Ja włączam odtwarzacz CD.
A laptop to jednak laptop, nawet taki byle jaki jak mój. Maila wyślę, wiadomości przeczytam, po blogach połażę, film obejrzę i zawsze go mam przy sobie. W kuchni, w sypialni. Stacjonarny też stał u nas w zimnym pokoju i nikt się nie kwapił tam chodzić:)
Gdyby nie to, pewnie też bym włączała TV, ‚żeby coś gadało’
AnkaJ
26 stycznia 2013 o 17:09
Masz rację, brakuje mi czasem laptopa. Jak jest ciepło, jeszcze można posiedzieć przed kompem, ale zimą, to samobójstwo, albo przynajmmniej świadome narażanie się na przeziębienie. Jednak laptop pozostaje na chwilę obecna w sferze marzeń :) Dobrze jest jak jest!!! Moje dziecko niewiele gada, więc trzeba tą ciszę zagłuszyć. Radio jest czasem gorsze od tv, a na słuchanie cd nie zawsze mam ochotę. Podczas masażu Agnieszki czasem puszczę jej piosenki i sobie śpiewamy, to jest bardzo fajna muzykoterapia. Tylko dziecko musi współpracować, a nie pełen bunt przed masażem i „uciekanie” z kozetki. ;)
Buziaczki!!
~ca-lineczka
23 stycznia 2013 o 08:35
Ja też nie mogę się doczekać wiosny. I też nie oglądam tv, tylko czytam, czytam, czytam… Oczywiście jak znajdę chwilę czasu przy tym moim małym lobuziaku :)
/ Z tej strony Thumbalina z blogu Sekretne Okno – musiałam założyć nowego bloga niestety, bo na tamtego wdarły się niechcianee osoby więc go zablokowałam. Więcej napisałam w notce. Pozdrawiam.
AnkaJ
23 stycznia 2013 o 21:28
Twój łobuziak musi być naprawdę suuuuuuper!!! :) Chętnie bym ja wyściskała!! Dziękuję za nowy link do bloga.
To nie tak, że ja nie oglądam tv, oglądam, w ciągu dnia jest włączony, żeby coś grało. Radio mnie dobija, a ile można słuchać w kółko tej samej muzyki. Leci tv, ale nie przywiązuję wagi do programu, coś nam gra zwyczajnie. Jeżeli mam chwilkę dla siebie, to czytam, jednak Agniesia nie może wówczas wymagać mojej opieki.
Pozdrawiam!!!
~ca-lineczka
OdpowiedzUsuń24 stycznia 2013 o 10:14
No ja nigdy jakoś nie przepadałąm za telewizją. Nie miałam telewizora ładnych parę lat. Nawet na początku małżeństwa też nie kupowaliśmy telewizora, bo ja nie lubię a mąż twierdził, że jak chce jakiś film zobaczyć to sobie ściągnie i na kompie zobaczy. Jak się urodziła Calineczka to mąż stwierdził, że teraz kupimy telewizor, żeby małej bajki puszczać. I skończyło się tak, że ja nadal nie oglądam w ogóle, a mąż wraca z pracy i pierwsze co włącza telewizor, żeby coś leciało. Zawsze daje na Discovery i może to ogądać bez przerwy.. ;)
AnkaJ
26 stycznia 2013 o 17:05
To dogadaliby się z moim mężem! Właśnie siedzi i ogląda po raz setny program na History o starożytnych kosmitach ;) Film, żeby spokojnie obejrzeć, to moje dziecko musi być spokojne i współpracować, w ciągu dnia raczej marne szanse na to są :)
Buziaki!!
~Daga
25 stycznia 2013 o 13:12
Hej, proszę powiedz jakie kupujesz pieluchy dla Agi i jakie ceny. Jeśli nie chcesz w komentarzach to odezwij się na meila daguniaaaa@o2.pl.
Znam (nawet dobrze ;) ) firmę która zajmuje się produkcją i sprzedażą pieluch i pieluchomajtek dla dzieci i dorosłych. Oczywiście z refundacją NFZ ;) Dowóz jest do domu bezpłatny, więc nie musiałabyć marnować czasu na jazdy do apteki.
AnkaJ
26 stycznia 2013 o 17:13
Tak szczerze mówiąc Daga nie wiem za ile są pieluchy w aptece, bo oni lecą wg cennika. Ostatnio kupuję jej w aptece Seni 0 XS (zakłafdamy je na noc), albo Junior Extra. A jak mi zabraknie to w Rossmanie Babydreem 6. Niestety ciężko dostać Bella Happy 6, wycofali je z rynku, gdzieniegnie się jeszcze pojawiają, to natychmiast się nimi opiekuję ;)
Buziaki!!
~apostol
29 stycznia 2013 o 11:50
dla mnie osobiście rodzice szczególnie chorych dzieci są bohaterami, widziałem wiele chorych dzieci i ich historii, ta jednak ma szczególny charakter
AnkaJ
2 lutego 2013 o 13:14
Dziękuję za miłe słowa, zyczę wszystkiego dobrego :)