sobota, 9 października 2010

Półmetek /9 października 2010/

No to mamy półmetek turnusu! Zleciało jak z bicza strzelił! Dni są strasznie pracowite głównie dla naszych dzieciaczków. Cierpią najbardziej te, które są pierwszy raz na turnusie. Niestety są histerie, łzy, rozpacz i tym samym nocne zabiegi u takich dzieciaczków. Szkoda, że nie wszyscy rodzice dojrzeli do tego, że to co robią terapeuci, jest dla dobra ich dzieci. Jeżeli terapie mają pomóc, trzeba przetrwać. Nasze serca ściskają z bólu widząc zmęczenie naszych dzieciaczków, ale jeżeli ma to pomóc…trzeba wziąć się w garść.
Pogoda cały czas dopisuje, chociaż jest coraz chłodniej. Codziennie wychodzimy na spacerki. Dzisiaj ubrałam już mojej królewnie zimową kurtkę. Słoneczko świeci, ale chłodek czuć. Dzisiaj miałyśmy przerwę po obiedzie, więc ze spokojem krążyłyśmy dobre dwie godziny. Agusia z wrażenia i szczęścia, zapomniała, że czasem mamusia może odessać. Odsysałam ją tylko dwa razy.
Ach, no i przywieźli ssak. Całkiem nowy komplet. Ze wszystkimi kablami, kubełkiem, torbą. Wymieniłam kubełek na swój – używany, nie miałam czasu biegać do pokoju, żeby go czyścić. A poza tym, reklamuję baterię w ssaku, a nie kubełek. Torbę też odesłam. Został mi przez całe zamieszanie kabel do ładowarki samochodowej. Odeślę następnym razem. Dzięki nowemu ssakowi możemy pozwolić sobie na takie dwie godziny spokojnego spaceru i nie szukamy po salach kontaktów.
Agniesia już jest wykończona. Chociaż muszę przyznać, że przepięknie pracuje na terapii twarzy. Wodzi oczkami za przedmiotem, za światełkiem. Pozwala wymasować sobie całą buzię. Pani Ludmiła jest zachwycona. A tak swoją drogą przekazuję pozdrowienia od Pani Ludmiły Kajtusiom ;)))
Dzisiaj niestety już od pierwszej terapii zauważyłam, że Agniesia jakoś podejrzenie reaguje na terapie. Przeciąga się dziwnie i spina. A zaczęłyśmy neurostrukturalną, czyli dosyć delikatną terapią. Przewróciłyśmy z Karolinką Agi najpierw na brzuszek. Agi wykręcała się, unosiła nóżki i pupkę do góry. Karolina sprawdziła i prawe biodro coś było usztywnione. Delikatnie próbowała rozluźnić, jednak na kręgosłupach sie nie zna. Poszłyśmy na następne zajęcia, Maja kombinowała po swojemu. „Krzesełko” i delikatnie rozluźniała miednicę. Doszłyśmy do wniosku, że Kuba najlepiej sprawdzi co z Aginkowymi pleckami. Po obiadku miałyśmy taktylną z Kubą i na moją prośbę sprawdził, i swoją metodą rozluźnił Agi plecki. Na szczęście zabrałam ze sobą tejpy. Kubuś okleił Agi. Dostała potem ibum, bo jeszcze była cała obolała. Jednak widać było ewidentnie, jak Kuba przynosił jej ulgę. Rozluźniała się i wyciszała. Jutro też mamy z Kubą zajęcia to sprawdzimy jak Agniesia zniosła ustawienie. Standartowo w dolnej części plecków pojawił się u Agi siniaczek i żyłki. Kubuś dziękuję!! Myślę, że tylko Pani doktor mogłaby pomóc Agniesi z pleckami. Jednak będzie dopiero we wtorek.
Jutro dzień też dosyć pracowity. Mamy od rana 3 zajęcia. Jedne zajęcia odrabiamy na naszą prośbę, pozostałe na prośbę terapeutów. Trzeba się zawsze dogadać.
Pamiętacie jak mówiłam, że nie będę robiła podziękowań? Tym razem każde dziecko ma opiekuna (u nas jest Kuba), wraz z rodzicami przygotowują indywidualny występ na pożegnanie. Ciekawe co my wymyślimy. Mam już pewne plany, chcemy połączyć nasz występ z występem Natalki. No ale zobaczymy co z tego wyjdzie.

1 komentarz:

  1. ~hanusia
    9 października 2010 o 21:40

    Dziękujemy i wzajemnie, pozdrawiamy wszystkich znajomych terapeutów :) Niech rehabilitacja przynosi Agusi jak najwięcej efektów! Dużo słoneczka i jak najmniej łez u Agusi, ćwiczcie tam dzielnie!Ps. W imieniu Kajtusia dziękuję za życzonka ;)Buziole posyłamy – kajtusie

    ~Sasecik
    18 października 2010 o 19:19

    Wiesz co ja też nieraz płakałam z bólu jak prostowałam kręgosłup jeju rzewnymi łzami się zalewałam. Trzymam kciuki za dalsze postepy

    OdpowiedzUsuń