sobota, 14 lutego 2015

Poradnia Żywienia i blondi ;) /14 lutego 2015/

Pamiętacie jak pisałam, że w poniedziałek pojedziemy do Poradni Żywienia? Pomyliłam się, Pani doktor przysłała mi wiadomość, że wizyta ma się odbyć w piątek! W sumie, dlaczego nie. Wszystkie wizyty u specjalistów w jednym tygodniu!
Tak więc pojechaliśmy, zgarnęłam po drodze męża z pracy i dalej już do Poznania. W głowie mi tylko krążyła ul. Grunwaldzka, bo tam mieliśmy jechać poprzednio. Tam z Przybyszewskiego przeniesiono poradnię. Do starego szpitala wojskowego. Zajechałam nawet całkiem sprawnie pod szpital, znaleźliśmy windę, nawet wskazany przez Panią doktor wcześniej gabinet. Jak dochodziła 12.30, coś mnie tknęło. Spojrzałam na sms przysłany mi we wtorkowy wieczór i padłam! „Zapraszam w piątek, na 12.30 na Przybysza” Wychodzi na to, że i sms-y trzeba czytać ze zrozumieniem (to tyle jeśli chodzi o blondynki, do tego ciemne )Jedyny plus, że dojazd zajął mi tylko 10 minut, a nie był to drugi koniec Poznania!
W piątek rano, dokładnie o 6.30 wymieniałam PEG-a Agnieszce, bo balonik pękł. Tak więc Agnieszka przyjechała na wymianę ze świeżutkim foleyem. Pani doktor pozostawiła dietę z takimi samymi zaleceniami. Waga i wzrost Panią doktor w końcu zadowoliły, bo zbliża się do trzeciego centyla, cokolwiek to znaczy. Jak dla mnie ważne, że nie ma problemów trawiennych, nie jest wychudzona, ani nie ma znacznej nadwagi. Brakuje mi tylko jeszcze tego, żeby była całkowicie zdrowa i nabyła znowu odporności!
Pani doktor długo i dokładnie Agnieszkę osłuchiwała. Okazało się, że inhalacje w tym tygodniu i rehabilitacja pomogły. Nie słyszała szmerów, zalegań. Drenaż jednak nadal musimy robić, zapobiegawczo. Inhalacje zgodnie z zaleceniami alergologa, jednak zmniejszam Berodual do 2 razy na dobę. Jak dostaje na noc inhalację z tego leku, dziecko się zalewa. Biedna nie wyśpi się, to nie ma sensu. Uzgodniliśmy następną wizytę na drugą połowę maja i pojechaliśmy do domu. Znaczy dojechaliśmy do Lidla…
Arek w samochodzie karmił Agnieszkę, było już po porze obiadowej. Jak przejechałam za rondo Obornickie usłyszałam jak mąż klnie. Co było robić, zjechałam na najbliższy parking Lidla, wyciągnęłam zestaw awaryjny i wymieniłam PEG-a. Na szczęście balonik pękł już przy podawaniu wody. Obiad pozostał na miejscu docelowym, a nie pod bluzką, jak to było w poniedziałek, po powrocie z Poznania! Pierwszy raz wymieniałam PEG w samochodzie, a Agnieszka siedziała w foteliku. Dobrze, że łatwo poszło. Jakby nie mogła tego zrobić na kozetce u Pani doktor!!!
Wróciłam „lekko” spięta i zestresowana, a do tego to piątek i ruch potworny! Dopiero wieczorem nerwy ze mnie trochę zeszły. Chwilowo Gucia balonika nie pęka, to już druga doba się zaczęła
Co do turnusu i sanatorium. Zanim zadzwoniłam do NFZ, zadzwoniłam najpierw do jednego z ośrodków w Dąbkach. Przedstawiłam sytuację i zapisałam nas na turnus rehabilitacyjno – sanatoryjny. Termin turnusu to 3-17 maj Pozostało się modlić o zdrowie Agnieszki!!!
Pani w NFZ, w wydziale sanatoryjnym oświadczyła, że przepisy nie przewidują opiekuna dla dziecka dziewięcioletniego i nieważne jest to, czy to sprawne, czy też niepełnosprawne dziecko. Innymi słowy, możemy jechać, ale ja za siebie muszę 100% zapłacić. Mogę się starać o dofinansowanie z PFRON, czy ZUS (tu nie wiem o co dokładnie chodzi). Pani nie była pomocna, wyszła z założenia, że dzwonię z pretensjami i na nią krzyczę. Uwierzcie mi, nie zdążyłam nawet się zdenerwować, bo przewidywałam usłyszeć inną informację. No nic, może ludzie głównie na nich krzyczą i to taki rodzaj asertywności? Kto wie, kto wie…
Pojechałam do PFRON i wzięłam papiery na dofinansowanie do turnusu, a także dokumenty z aktywnego samorządu na podjazd. Te pierwsze zawiozłam do przychodni,a te drugie, cóż… Muszę mieć zaświadczenie od neurologa!!! Przecież ja zaledwie dzień wcześniej tam byłam Na szczęście mój brat mieszka w Pile i akurat przyjechał, w poniedziałek ma wolne, więc mi to spróbuje załatwić. Jak nie, będę musiała gnać od świtu do lekarki.
Podjazd musimy zrobić, jak i wyremontować łazienkę. Jednak jedno i drugie idzie z jednego programu. Nie wiem czy cokolwiek dostaniemy, mrzonki o 95% dofinansowania pozostają w sferze marzeń. Tak stanowi przepis, a jak będą dzielić, nikt nie wie. Z roku na rok pieniędzy coraz mniej, coraz więcej obcinają. Zależy ile środków nam przekażą, taki podjazd będzie miała Gucia, no i mama!!! Tak na marginesie, windy nie chcę A czy uda się w tym roku zrobić łazienkę, tego nie wiem. Życzcie nam powodzenia, bo to wszystko to nie nasze fanaberie, tylko potrzeby, które musimy realizować, żeby było i nam i Agnieszce lżej. W końcu ona jest coraz większa, a schody mnie przerażają. Łazienka jest całkowicie niedostosowana. Brodzik za mały, a dojście do wanny już za wąskie. Boję się tego co nas czeka, ale muszę optymistycznie patrzeć w przyszłość. Musimy to zrobić!
Pani Emilia ze sklepu wysłała już do mnie dokumenty odnośnie wózka i fotelika. W przyszły, tygodniu znowu będę biegać i załatwiać. Męczące to jest, ale z drugiej strony, człowiek wie, że żyje. Mam wtedy poczucie większej wartości samej siebie. Czuję, że jeszcze do czegoś się nadaję
Kochani miłej niedzieli Wam życzę. Bądźcie zdrowi i szczęśliwi.

2 komentarze:

  1. ~Lila Liv
    15 lutego 2015 o 16:00

    Moja kochana”Blondi”-ze mną jednak nie masz szans.Ja na Twoim miejscu na pewno bym nie podjechała tak szybko na właściwie miejsce.Nie mówiąc o tym,że w ogóle nie byłam w stanie zrobić prawa jazdy:)Nawet się specjalnie nie wysiliłam w tym kierunku:)
    Chociaż info w esemesach odczytujemy podobnie,jeśli chodzi o skalę zrozumienia-ostatnio omal nie zerwałam znajomości za…niewinny i sympatyczny komplement.Nie doczytałam jednego słowa i…
    Cieszę się,że Agnisia jest w dobrej formie:)Kciuki za turnus obowiązkowe,a to wstrętne zapalenie płuc niech wreszcie sobie idzie do…no,wiadomo dokąd;)))
    Na temat kultury i empatii pań urzędniczek nie będę się wypowiadała.Ostatnio miałam chore gardło i mówiłam wyłącznie szeptem(!),a i tak usłyszałam:”ale proszę na mnie nie krzyczeć”.No comment.
    A co do baloników,zdaje się,że Agnisia uwielbia robić Ci takie numerki,bo co któryś post powtarza się ta sama historia od lat.Mała Łobuziara:)))I tak jesteś wielka,Anuś,serio.
    Mnie(jak i nam wszystkim tu na Waszym blogu)nie musisz mówić,że i podjazd i renowacja łazienki są Wam niezbędne.Ale urzędnicy to inna kategoria ludzi,a już na pewno w godzinach „urzędowania”.Mam nadzieję,że się uda.Kręgosłup ma się tylko jeden.
    Mocno Was ściskam,cudowne Dziewczyny***

    AnkaJ
    15 lutego 2015 o 22:00

    Był czas, kiedy sytuacja zmusiła mnie do zrobienia prawka. Pomimo tego, ze nie lubię jeździć, muszę coraz dalej się zapuszczać autem. Jednak nie wyobrażam sobie życia bez samochodu! Wiem, że jak muszę, to dam radę :)
    Ja zawsze wychodziłam z założenia, że tam pracują też ludzie i idzie się dogadać. Jednak coraz częściej spotykam się z niezwykłą agresją, podczas kiedy ja, staram się być miła. No ale jakoś i z tym sobie poradzimy ;)
    Co do PEG-a, to właśnie wymieniłam następny. Teraz zaufałam intuicji i sprawdziłam wodę w baloniku. Coś mi nie pasowało, miałam rację, balonik był pusty! Mam nadzieję, że ten foley wytrzyma choć tydzień!!!A co do mojej wielkości… W sytuacji podbramkowej człowiek robi różne rzeczy. Jak mus, to mus, to tak jak z tą jazdą samochodem :)
    Cieszę się, że rozumiesz sytuację z remontem :)
    Buziaki moja kochana!!!

    ~Lila Liv
    16 lutego 2015 o 17:42

    Wiesz,skoro już płacę te durnowate podatki,to życzę sobie,żeby pokrywano z nich potrzeby osób niepełnosprawnych,starszych,najuboższych nie ze swojej winy(nie mam bo przepiłem/am).Taką mam fanaberię.Wolno mi.Roszczeniowa jestem i krzyczę na panie urzędniczki-ha!No to mam takie roszczenie:)
    Na temat autora przepisu,że dziecku w śpiączce powyżej któregoś tam roku życia nie przysługuje opiekun nie będę się pastwiła słownie.Albo będę:jakiś debil to wymyślił i koniec.
    Całuski***

    AnkaJ
    18 lutego 2015 o 10:20

    A no widzisz Liluś, rodziny z niepełnosprawnym dziećmi są wrzucone do jednego wora z patologią. Niestety. Już mi się zdarzyło, że przyszła Pani z opieki i dawała mi do zrozumienia, że naciągam i oszukuję system. Przez cały czas wizyty obserwowała Agnieszkę, pewnie sprawdzała, czy nie jest w zmowie z patologiczna matką i jako takie, zastraszone dziecko, miała nakaz zachowywać się tak, a nie inaczej. Jednak po pół godzinie zmieniła zdanie ;) Następna jej wizyta była tylko formalnością i zmieniła o nas diametralnie opinię ;)
    Poradzimy sobie i z tymi dziwnymi przepisami. Pojedziemy na turnus, wychodzi on i tak taniej, niż zwykły rehabilitacyjny. Tata z nami pojedzie, zasługuje na odpoczynek po takiej całorocznej harówce (pracuje czasami po 12 godzin i cały czas pod telefonem).
    Kochana, przytulam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~aaniola
    16 lutego 2015 o 09:49

    Wiesz Aniu, to Ty Jesteś niesamowita, ogarniasz tak wiele spraw i do tego jeździsz sporo- w dość, mimo wszystko odległe miejsca- dobrze, że masz pod ręką Brata ;-) Aguś zdrowiej, Anuś nie słabnij, bądź nadal dzielna, silna i tak wspaniała jak Jesteś

    AnkaJ
    16 lutego 2015 o 16:05

    Aniu, wiesz jak jest. Trzeba jechać, to jedziesz :) Wy podróżujecie dużo więcej i znacznie częściej, tylko zazdroszczę Wam tych malowanek na aucie! Szkoda, że w stronę Wrocławia nie jedziemy ;)
    Dziękuję i przytulam :)

    ~nitka82
    18 lutego 2015 o 09:37

    Ja również siędzę nad papierami do Pcpr na likwidację barier.Brrr nie cierpię tego. Pozdrawiam.

    AnkaJ
    18 lutego 2015 o 10:22

    A co robicie? Łazienkę pewnie ;) Ja dzisiaj będę miała kosztorys, mam już opinię lekarza. Jak się uda, to dzisiaj to zaniosę, jak nie, to jutro, bo czekam jeszcze na potwierdzone zlecenie na fotelik i będę miała komplet.
    Przytulam, i życzę powodzenia!!! Może chociaż Wy dostaniecie to osławione 95% ;) Ja jak dostanę 60%, to będę pod sufit skakać :)

    ~nitka82
    18 lutego 2015 o 10:30

    Tak robimy łazienkę czyli w naszym przypadku demolkę totalną. Kosztorys zrobił nam pan wczoraj a dziś do lekarza żeby wypełnił zaświadczenia i wcale nie wiem co on tam ma wpisać jeśli chodzi o likwidację barier. Bo wiesz naszemu doktorkowi to podyktować trzeba ;) Czemu Aniu tak pesymistycznie podchodzisz co do refundacji z pcpr? Byłam w poniedziałek w naszym i jakoś tak odniosłam wrażenie przychylności w stosunku do nas wręcz namawiano nas żeby za jednym zamachem i na podjazd składać i na łózko i na podnośnik. Zostaliśmy przy łazience i podnośniku bo się boję że finansowo wszystkiego na raz nie udźwigniemy a na koncie fundacyjnym nie ma z czym poszaleć.
    My też jeszcze wózek w tym roku , fotelik też chcieliśmy ale nie ma dofinansowań od tego roku na foteliki

    AnkaJ
    18 lutego 2015 o 10:43

    Pesymizm jest uzasadniony. Pan mi powiedział, że albo łazienka, albo podjazd. Jedno do roku. Muszę się spieszyć z dokumentami, bo ma już 4 zlecenia na windy. Nie wiadomo, czy dofinansują nam nawet turnus :( Pan mi powiedział, że całości na bank nie dostaniemy, u nas mają zwyczaj obcinać środki, żeby więcej osób dostało. Tak się tłumaczą. Fotelik biorę, ale to leżaczek kąpielowy, tylko Pani w sklepie wpisała go na listę fotelików rehabilitacyjnych stabilizujących głowę i tułów. NFZ to zatwierdził, to tylko dobra wola sklepu :) Faktem jest, że i tak go rodzice czasem wykorzystują.
    Pozdrawiam!

    ~Longina
    18 lutego 2015 o 13:50

    Matko droga jakaś Ty zakręcona! Albo zakochana :P Cieszę się bardzo, że Gusia ma się już lepiej :) Ostatnio mam tyle lataniny z pracą, że chwilami wysiadam ale jak czytam ile Ty się musisz wiecznie nabiegać to moje bieganie to bułka z masłem! Mam nadzieję, że Wam dofinansują konkretną sumką ten podjazd i wszystko inne :*

    AnkaJ
    19 lutego 2015 o 21:53

    Dzisiaj byłam zanieść wniosek. Pan powiedział, że 95% to nie da rady, ale na 80% mogę liczyć. Pozostało teraz czekać na ich podliczenie kosztów, a nie wątpię w to, ze będzie znacznie niższe ;)
    Ja mam takie okresy bieganiny. Albo nic się nie dzieje, albo latam jak ta głupia i na końcu dojeżdżam nie tam, gdzie trzeba. A uwierz mi, z moim mężem jest trudno podróżować :)
    Buziaki kochana!!!

    OdpowiedzUsuń