poniedziałek, 23 lutego 2015

Spastycznie z PEG-ami /23 lutego 2015/

Witam Was serdecznie W naszym rejonie trwają ferie zimowe, a na dworze wczesna wiosna Poważnie, krokusy już wychodzą i przebiśniegi kwitną, ptaki zaczynają coraz piękniej śpiewać, a dzikie gęsi całymi stadami zlatują się w nasze rejony. Czekamy na bociany i jaskółki
Agnieszka szczęśliwa, bo na spacery zaczęłyśmy wychodzić. Może nie codziennie, bo nie zawsze pogoda pozwala, ale już coraz częściej. Na spacerze, jak zwykle, nawet jej odsysać nie muszę. Siedzi grzecznie w wózku i ogląda świat A mama ćwiczy mięśnie ramion i barków, bo nie zawsze da się tak lekko i zwinnie przejechać równo ułożonym chodnikiem. Czasem trzeba się pomocować, ale co tam, przynajmniej trochę ruchu człowiek ma, i fitness niepotrzebny
Papiery do PFRON wszystkie oddałam, teraz pozostało mi czekać na odpowiedź i na wizytę w sprawie podjazdu dla Agnieszki. Nie wiem kiedy przyjdą, kiedy będą mierzyć i oglądać. Daleko nie mają, jakby nie patrzeć Decyzja powinna być w okolicach drugiej połowy kwietnia.
Jutro musiałabym Agnieszce założyć kombinezon theratogs, pierwszy raz od tak dawna. Ciotka Karola, nasza terrorystka od kombinezony, uznała, że już czas. Agnieszka stale ma jakieś kontuzje, nie ma możliwości ćwiczenia. No i właśnie tu jest całe sedno sprawy z PEG-ami. Tak sobie właśnie myślałam, a Karola to potwierdziła, że Agnieszka rozwala te baloniki od nasilonego napięcia mięśniowego. Do piątku włącznie, codziennie, wymieniałam cewniki. Dzień, w dzień. Rano sprawdzałam, było wszystko w normie, parę godzin później, balonik był pęknięty i kolejny foley do wymiany. Zaczęłam się już poważnie obawiać. W czwartek Agnieszka miała znowu nastawianie, może nie bardzo bolesne, ale jednak. Postanowiłyśmy ją zatejpować i do tego dostała przez 4 dni naproxen, żeby nie było stanu zapalnego, i żeby nam się trochę dziewczyna wyciszyła. W piątek od rana była walka, na spacerze spokój. W sobotę miała potężny kręcz, łzy, ból, ale na spacerze spokój. W niedzielę było już dużo lepiej, a dzisiaj jest po prostu pięknie!! I oby tak zostało!!!
Wczoraj Agnieszka tak mi się napięła, że kiedy leżałyśmy tak obie, położyłam ją na chwilę na siebie, żeby się z nią potulić, nie mogłam jej podnieść, zgiąć w pasie, a tym samym, ja byłam zablokowana. Walczyłam z nią, a ona ze mną. Nie miałam siły, żeby poradzić jej spastyce. Nie mogłam jej zgiąć w karku, w pasie. Stawała mi na stopach i odjeżdżała. Wiem, może to brzmi absurdalnie, ale tak to wygląda. Ja czasami nie mam siły jej poradzić, jeżeli źle ją chwycę, czy źle stoję. Jedyna możliwość, żeby się uspokoiła przy takim ataku spastycznym, to „złamanie” jej, albo przewrócenie na bok. Właściwie taka walka odbywa się każdego poranka przy myciu, ubieraniu. Tylko ja wtedy siedzę obok niej i mam bardziej dogodną pozycję bojową Ja robię swoje, Agnieszka swoje.
Wuja Mirek zaproponował nam fibrotomię. Ten temat już się u nas kiedyś pojawił. Teraz jednak pojawiają się kolejne ataki spastyczne i Agnieszka sama sobie przez to robi krzywdę. Mirek wie nawet dokładnie, gdzie powinny iść nacięcia. Chłopak ma rację, jednak ja się boję. Zabieg sporo kosztuje, trzeba jechać przynajmniej 3 razy. To nawet już o pieniądze nie chodzi, boję się, że takie cięcia narażą Agnieszkę na niepotrzebny stres, ból, a jej spastyka i tak nie ustąpi. Czytałam gdzieś, że fibrotomia, to są płytkie nacięcia, a co, jeżeli Agnieszka ma spastykę w tych głębokich partiach mięśni? A to tak wygląda, bo napina się bardzo. Jestem rozdarta, chciałabym być odważniejsza, mieć większą wiedzę i możliwości. Ja jednak znowu walczę ze swoim pesymizmem i strachem. Musi być coś, co pomoże mojej córce, tylko, czy ja to zauważę, czy ja nie przeoczę szansy?
Neurolog wspominała o pompie baklofenowej. Tylko jak to się ma do Agnieszki? Tal dużo decyzji do podjęcia. Nie wiem, kiedy będzie ten czas. Dlaczego Agnieszka nie miała tych ataków przed wizytą u neurologa, tylko teraz, tydzień po Muszę poczytać opinie o tej metodzie leczenia i na ile to skutkuje. Znowu się użalam, ale jestem lekko połamana. Agnieszka dała mi wczoraj czadu, i owy naproxen, zjadam teraz ja
W nagrodę dziewczynka dzisiaj, nie licząc walki przy ubieraniu porannym, pięknie pracowała z Panią Małgosią i wujem Mirkiem. Obydwoje mogli jej wymasować buzię, skutkiem czego było to, że dała sobie umyć ząbki po kąpieli. Uśmiechała się dosyć często i pięknie śledziła światełka na suficie, a dawno ich nie było Tak niewiele mi czasem potrzeba do szczęścia. Szczęście to takie ulotne chwile, które musimy tak skrzętnie łapać i chować, głęboko w sercu.
Pozdrawiam Was cieplutko! Życzę zdrowia i uśmiechniętych chwil z ukochanymi

2 komentarze:

  1. ~Lila Liv
    24 lutego 2015 o 15:08

    Poczytałam trochę o fibrotomii i faktycznie,niełatwa sprawa.Sprawić ból,jeśli to potem pomoże-jeszcze można,ale sprawiać ból de facto na próżno,to już poważny problem…
    Aniu,czy Agnisia robi się bardziej spastyczna z jakichś obiektywnych powodów(stres,ból)czy Ją to dopada nieoczekiwanie i „ot tak sobie”?
    Bo takie sytuacje,że Ona się napina i Ty z Nią „walczysz” są traumatyczne i fajnie by było móc ich unikać(o matko,jaka ja mądra jestem,no po prostu Nobel za myślenie,królowa Bona umarła,słowo).
    Trzymam kciuki za szybką i pomyślną odpowiedź z PFRON.
    Buziaczki***

    AnkaJ
    24 lutego 2015 o 19:26

    Ja cały czas czytam, szukam i próbuję dowiedzie się czegoś od rodziców z doświadczeniem. Jednak co człowiek, to opinia :( Z pompami baclofenowymi to też nie jest tak różowo jakby się chciało. Niby je refundują, ale nie wiadomo (koszt pompy jakieś 34 tys. + 300 zł za lek miesięcznie). Do tego wszystkiego dochodzi zabieg założenia pompy… Głupieję, każdy doradza coś innego…
    Agnieszka spina się najczęściej bez wyraźnej przyczyny. Czasami powodują to emocje, bądź uczucie głodu, czy choćby fakt, że została na chwilę sama. Tylko jeżeli czegoś chce, to łatwo nad nią zapanować, natomiast, jeżeli dzieje się to bez wyraźnej przyczyny, nie jest łatwo ją uspokoić.
    Dziękuję kochana i przytulam :)

    ~Lila Liv
    25 lutego 2015 o 16:48

    Niestety,każdy będzie miał inne doświadczenia,każdy będzie wiedział,co się okazało dobre/niedobre dla jego dziecka,a co jest dobre dla Agnisi?No właśnie,tego nikt nie wie.
    Cena pompy mnie zszokowała.Przecież to jest żerowanie na nieszczęściu,w tej cenie kupisz przyzwoity samochód,co jest grane na litość Boską???Niech nie refundują z wielkiej łaski,ale niech ta cena będzie przystępna…34 tys.to jest jakiś kosmos.
    Wku….rza mnie traktowanie osób niepełnosprawnych,jak obywateli drugiej kategorii.Bo można chodzić 10 lat w jednym swetrze,można nie zmieniać mebli całe życie,można nie mieć samochodu(wiem,że to upokarzające,ale można).Ale jak nie kupić sprzętu,który jest niezbędny osobie chorej,lub choćby ‚tylko’daje jej komfort?Ułatwia życie opiekunom,czy sprawia radość choremu???
    Ech…Chyba Ci sypię sól na ranę,ale ostatnio jestem w tym dobra,na swoje też nie żałuję.
    Buziaczki i przepraszam,Kochanie,całuję Was Obie***

    AnkaJ
    27 lutego 2015 o 15:30

    Wiesz co Lilu? Mnie jakoś przestały szokować te ceny. Przestały robić na mnie wrażenie. Szoku doznaję, jeżeli mogę kupić coś w 100% refundowanego, bądź cena nie przekracza 1000 zł. A tak, to spodziewam się zawsze cen rzędu kilku – kilkunastu tysięcy… I to jest dopiero zryta psycha, prawda?
    Żerowanie na niepełnosprawnych to czysty biznes. Moje auto ma 13 lat i tylko modlę się, żeby dalej mi służyło bez awarii. Osoby niepełnosprawne, a właściwie całe rodziny są wrzucane do jednego worka z rodzinami patologicznymi. Często zdarza się, że osoba przysłana z opieki na wywiad traktuje nas z góry. Do mnie raz przyszła tak najeżona Pani, ale przeszło jej szybko. Usłyszała co dolega Guci, nie spuszczała z niej wzroku przez całą wizytę. Dawno nie musiałam prosić o opinię.
    Liluś, nie sypiesz soli, ja jestem tego w pełni świadoma. Czasami tylko żal, że nie ma łatwiejszego dostępu do sprzętu, brakuje doradców. Rodzice muszą pytać innych rodziców i szukać na własną rękę. Jak widzisz jednak, ja mam pomoc w naszych rehabilitantach :) Decyzję muszę podjąć ja, ale oni mi podpowiadają i szukają rozwiązań! Życzę wszystkim takich ludzi, którzy pomogą :)
    Przytulam i całuję :***

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lila Liv
    27 lutego 2015 o 16:47

    Nie,to nie jest zryta psyche…To zryte państwo,zryte przepisy,zryte struktury…Choroba,bieda…to nie patologie.Patologią jest dla mnie sytuacja w rodzinie Dziewczyny,która przychodzi do mnie na korki.Kasy jak lodu,trzy domy w trzech miejscach,cztery samochody,wczasy za granicą,szał ciał i uprzęży,gosposia,szofer…I rodzice korpo.Widzą się w weekendy,a córkę jeszcze rzadziej.Bo w ramach odstresowania ostro imprezują…A córka?No przecież ma wszystko…Jak jestem wrogiem zabierania dzieci rodzicom,tak nad tymi bym się zastanowiła…Pogubiona dziewczyna w najgorszym dole rady i pomocy szukała u mnie…Nie u matki.A zna mnie od października…To jest patologia,nie Ty i nie rodzina biedna finansowo.Brak uczuć,to poważny brak.
    Ściskam,Kochana,całuję i przepraszam za tamten komentarz jeszcze raz.***
    AnkaJ
    28 lutego 2015 o 21:09

    Liluś, podkreślam, ja się nie gniewam :)
    Co do Twojej podopiecznej, masz rację. Ludzie są dzisiaj zabiegani i zapominają, że dzieci ich potrzebują. Wydaje im się, że jak zapewnią im dużo zajęć, kasę, to wszystko załatwione. A tekst pt.: „musimy mieć czas dla siebie” dobija mnie!! Przez cały tydzień nie mają czasu dla dziecka, a w wolnej chwili muszą go sobie poświęcić, bo muszą odreagować. A potem dziwimy się, że dzieci robią sobie krzywdę :( Dobrze, że ta dziewczynka, ma Ciebie :) Lepiej trafić nie mogła!!!
    Przytulam!

    ~okiem kobiety
    25 lutego 2015 o 18:02

    u nas ferie były na początku lutego. Co do wiosny to było ją widać, słoneczko fajnie świeciło, 14 stopni i widziałam pierwsze przebiśniegi.
    Ciężko masz z tą walką z Agnieszką i że coraz częściej się to zdarza. Obie się męczycie.
    Trzymajcie się!

    AnkaJ
    27 lutego 2015 o 15:32

    Tak to już bywa kochana. Teraz jest trochę lepiej, za chwilę znowu będzie gorzej. Wyżaliłam się, znowu, przed Wami i jakoś mi lżej na duszy :)
    U nas też pięknie. Byłyśmy w tym tygodniu na spacerku, może uda nam się też jutro przejść, oby!
    U nas już i krokusy kwitną!
    Buziaki i zdrówka dla Was dziewczynki!!!

    ~Longina
    28 lutego 2015 o 12:08

    Kurcze trudna decyzja przed Wami co do tego zabiegu. Może warto popytać innych rodziców? Szkoda, że nijak nie da się sprawdzić czy ta spastyka „siedzi” głęboko. Nie wiem czy dobrze kojarzę czy na spastykę nie robią zastrzyków z botuliny? Czy Gunia mogłaby coś takiego dostać?
    Wiosna zbliża się wielkimi krokami, chociaż u mnie dziś coś pochmurnie. buziak :*

    AnkaJ
    28 lutego 2015 o 21:53

    Botulina nie wchodzi w grę. Znałam jednego chłopczyka, który tak jak Agniesia był w śpiączce (utopił się w stawie, był rok starszy od Agnieszki). Chłopiec ten, dostał botulinę w CZD na turnusie. Okazało się, że jest na nią uczulony. W ciągu kilku miesięcy zmarł :( Rozumiesz, że mam traumę. Patryk uległ wypadkowi miesiąc przed Agnieszką. Spotkałyśmy się z jego mamą w CZD wtedy, kiedy Gucia miała operację, rok później już go nie było z nami :(
    Na razie pracujemy, żeby zmniejszyć tę spastykę każdą możliwą metodą. Wiosna, tak jest coraz piękniej, choć faktycznie dzisiaj trochę pochmurno. Spacerek jednak mamy zaliczony :)
    Przytulam!!!

    OdpowiedzUsuń