poniedziałek, 22 marca 2010

Rehabilitujemy się. /22 marca 2010/

Witam Was serdecznie. Długo nie pisałam, ale jakoś nie było natchnienia. Minął tydzień od powrotu z turnusu, a mi się wydaje to snem. To tak jakby tego nie było. Dzisiaj wracamy do normalnego rytmu dnia. Wróciła nasza Somitowa rehabilitacja. Od soboty jednak zaczęłam u Agi ćwiczenia, których nauczyłam się w Krynicy. Bałam się, że sobie nie przypomnę części ćwiczeń. Jednak pomalutku, powolutku, ręce wędrują w odpowiednie miejsca, a palce odpowiednio uciskają. Niby dwa tygodnie a jakoś kilka rzeczy udało mi się nauczyć. Dzisiaj trzeci dzień a już widzę rozluźnienie.
Agniesia podczas dzisiejszej rehabilitacji była bardzo nieszczęśliwa. Najpierw ciocia Sonia masaż robiła i musiała przejść do bardzo delikatnego, a nawet limfatycznego masażu. Agusia płakała i bardzo się prężyła.
Jak ciocia Asia zabrała się za rehabilitację, wiedziała już gdzie szukać. Agniesia kręgosłup powystawiany miała masakrycznie. Nie wszystko udało się ustawić, bo za dużo tego było. W ciągu tygodnia Asia będzie naprawiać Aginkowi kręgosłup. Nawet siniak jej wyszedł nad prawym bioderkiem. A niedawno patrzyłam, nie było, były żyły troszkę sine, ale nie siniak. Agniesia to taki stwór, że musimy łączyć dotychczasową rehabilitację z nowymi rzeczami, których się mamusia naumiała. No i nie ma mowy o dłuższej przerwie.
Po rehabilitacji Agusia padła i dobrą godzinę spała. Jak się obudziła, potuliłyśmy się i zabrałam się za kolejną serię ćwiczeń. Znowu dwie godzinki. Staram się codziennie Agniesi poświęcić jakieś dwie godziny na te nowe ćwiczenia. Myślę, że to na razie wystarczy. Musimy obydwie się do tego przyzwyczaić i uzbroić się w dodatkową siłę. Ja już odczuwam ból palców i ramion. Agusia jest tak zmęczona, że padła dzisiaj przed 18 i nici z kąpania! Przebrałam ją całą w piżamkę, włączając w to zdjęcie kombinezonu Thera – Togs, a to akurat wymaga obracania dziecka i odklejania rzepów. Nic jej nie ruszyło. Dopiero mokra chusteczka ją obudziła, ale nie na długo. Bidulek tak słodko śpi. Nacierpiała się moja królewna.
Mamusia też już była na sali tortur. Jutro też idę, bo ani wysiedzieć, ani wyleżeć nie mogę. Muszę przyznać, że dawno mnie tak nie bolało. No i z własnej woli muszę poddać się temu sadystycznemu zabiegowi jeszcze raz! Mam nadzieję, że to już ostatni. Chyba się na basen zapiszę i jakoś wzmocnię ten kręgosłup. Pewnie i tak wolny czas po 19 na basenie, więc Arek w domu już będzie. Szkoda trochę kasy, ale to zawsze taniej niż rehabilitacja.
Muszę się Wam pochwalić, że PFRON zwróci mi 45% wartości kombinezonu!!! Jak ja się ucieszyłam. W piątek byłam podpisać umowę, a Pan widząc moją radość był zaskoczony. Nie mogłam tego zrozumieć, więc mi wyjaśnił, że najczęściej to słyszy żal i niezadowolenie. Moja euforia Go zaskoczyła, bo powinni zwrócić 60%. Wytłumaczyłam więc, że dla mnie to 1170 zł mniej pobrane z subkonta, a tym samym o tyle więcej na turnus, bądź rehabilitację. Do tego muszę złożyć wniosek do PCPR o dofinansowanie turnusu, bo okazało się, że mamy szansę! Nie korzystałam jeszcze z tej formy dofinansowania, więc Pani kazała złożyć wniosek. Jutro muszę podjechać. Coś ponad 1000 zł byłoby! Wiecie co? Musi się udać uzbierać tą kasę! Musi!!!! Na subkoncie ostatnio nic się nie dzieje, a czekam już miesiąc na zwrot pieniędzy za fakturki, więc może księgują jakieś wpłaty z 1%? Nie lubię tak o pieniądzach pisać, ale to dla mnie takie ważne. Chcę jechać i udowodnić, że Agi da radę!!! Pierwsze papiery do fundacji już poszły. Teraz czekam za Panią z opieki. Potrzebna jest opinia, a zmieniła nam się Pani na rejonie. Nie miałam przyjemności poznać nowej osoby.
No dobra kończę na dzisiaj, bo muszę posprzątać jeszcze w kuchni. Rano nie będzie czasu.
Agniesiu, przepraszam skarbie za ten ból! Ciocia Asia naprawi i nie będzie już tak bolało! Kocham Cię słoneczko!!!!

1 komentarz:

  1. ~hanusia
    23 marca 2010 o 12:55

    Aniu raz w roku należy nam się pomoc w formie dofinansowania na turnus rehabilitacyjny w kwocie około 1000, 1500zł. Oczywiście, że powinnaś z tego skorzystać! Mam nadzieję, że w kwietniu uda nam się spotkać ;)Ps. Odpiszę dziś na zaległego maila…Pzdr.-kajtusiowa mama

    ~LONGINA
    23 marca 2010 o 15:19

    KOCHANE DZIEWCZYNY A TAK MUSZĄ CIERPIEĆ. OBY TEGO BÓLU JUŻ NIGDY NIE BYŁO. BUZIAKI

    OdpowiedzUsuń