Witam Was serdecznie. Długo nie pisałam, ale jakoś nie było natchnienia.
Minął tydzień od powrotu z turnusu, a mi się wydaje to snem. To tak
jakby tego nie było. Dzisiaj wracamy do normalnego rytmu dnia. Wróciła
nasza Somitowa rehabilitacja. Od soboty jednak zaczęłam u Agi ćwiczenia,
których nauczyłam się w Krynicy. Bałam się, że sobie nie przypomnę
części ćwiczeń. Jednak pomalutku, powolutku, ręce wędrują w odpowiednie
miejsca, a palce odpowiednio uciskają. Niby dwa tygodnie a jakoś kilka
rzeczy udało mi się nauczyć. Dzisiaj trzeci dzień a już widzę
rozluźnienie.
Agniesia podczas dzisiejszej rehabilitacji była bardzo
nieszczęśliwa. Najpierw ciocia Sonia masaż robiła i musiała przejść do
bardzo delikatnego, a nawet limfatycznego masażu. Agusia płakała i
bardzo się prężyła.
Jak ciocia Asia zabrała się za rehabilitację,
wiedziała już gdzie szukać. Agniesia kręgosłup powystawiany miała
masakrycznie. Nie wszystko udało się ustawić, bo za dużo tego było. W
ciągu tygodnia Asia będzie naprawiać Aginkowi kręgosłup. Nawet siniak
jej wyszedł nad prawym bioderkiem. A niedawno patrzyłam, nie było, były
żyły troszkę sine, ale nie siniak. Agniesia to taki stwór, że musimy
łączyć dotychczasową rehabilitację z nowymi rzeczami, których się
mamusia naumiała. No i nie ma mowy o dłuższej przerwie.
Po
rehabilitacji Agusia padła i dobrą godzinę spała. Jak się obudziła,
potuliłyśmy się i zabrałam się za kolejną serię ćwiczeń. Znowu dwie
godzinki. Staram się codziennie Agniesi poświęcić jakieś dwie godziny na
te nowe ćwiczenia. Myślę, że to na razie wystarczy. Musimy obydwie się
do tego przyzwyczaić i uzbroić się w dodatkową siłę. Ja już odczuwam ból
palców i ramion. Agusia jest tak zmęczona, że padła dzisiaj przed 18 i
nici z kąpania! Przebrałam ją całą w piżamkę, włączając w to zdjęcie
kombinezonu Thera – Togs, a to akurat wymaga obracania dziecka i
odklejania rzepów. Nic jej nie ruszyło. Dopiero mokra chusteczka ją
obudziła, ale nie na długo. Bidulek tak słodko śpi. Nacierpiała się moja
królewna.
Mamusia też już była na sali tortur. Jutro też idę, bo ani
wysiedzieć, ani wyleżeć nie mogę. Muszę przyznać, że dawno mnie tak nie
bolało. No i z własnej woli muszę poddać się temu sadystycznemu
zabiegowi jeszcze raz! Mam nadzieję, że to już ostatni. Chyba się na
basen zapiszę i jakoś wzmocnię ten kręgosłup. Pewnie i tak wolny czas po
19 na basenie, więc Arek w domu już będzie. Szkoda trochę kasy, ale to
zawsze taniej niż rehabilitacja.
Muszę się Wam pochwalić, że PFRON
zwróci mi 45% wartości kombinezonu!!! Jak ja się ucieszyłam. W piątek
byłam podpisać umowę, a Pan widząc moją radość był zaskoczony. Nie
mogłam tego zrozumieć, więc mi wyjaśnił, że najczęściej to słyszy żal i
niezadowolenie. Moja euforia Go zaskoczyła, bo powinni zwrócić 60%.
Wytłumaczyłam więc, że dla mnie to 1170 zł mniej pobrane z subkonta, a
tym samym o tyle więcej na turnus, bądź rehabilitację. Do tego muszę
złożyć wniosek do PCPR o dofinansowanie turnusu, bo okazało się, że mamy
szansę! Nie korzystałam jeszcze z tej formy dofinansowania, więc Pani
kazała złożyć wniosek. Jutro muszę podjechać. Coś ponad 1000 zł byłoby!
Wiecie co? Musi się udać uzbierać tą kasę! Musi!!!! Na subkoncie
ostatnio nic się nie dzieje, a czekam już miesiąc na zwrot pieniędzy za
fakturki, więc może księgują jakieś wpłaty z 1%? Nie lubię tak o
pieniądzach pisać, ale to dla mnie takie ważne. Chcę jechać i udowodnić,
że Agi da radę!!! Pierwsze papiery do fundacji już poszły. Teraz czekam
za Panią z opieki. Potrzebna jest opinia, a zmieniła nam się Pani na
rejonie. Nie miałam przyjemności poznać nowej osoby.
No dobra kończę na dzisiaj, bo muszę posprzątać jeszcze w kuchni. Rano nie będzie czasu.
Agniesiu, przepraszam skarbie za ten ból! Ciocia Asia naprawi i nie będzie już tak bolało! Kocham Cię słoneczko!!!!
~hanusia
OdpowiedzUsuń23 marca 2010 o 12:55
Aniu raz w roku należy nam się pomoc w formie dofinansowania na turnus rehabilitacyjny w kwocie około 1000, 1500zł. Oczywiście, że powinnaś z tego skorzystać! Mam nadzieję, że w kwietniu uda nam się spotkać ;)Ps. Odpiszę dziś na zaległego maila…Pzdr.-kajtusiowa mama
~LONGINA
23 marca 2010 o 15:19
KOCHANE DZIEWCZYNY A TAK MUSZĄ CIERPIEĆ. OBY TEGO BÓLU JUŻ NIGDY NIE BYŁO. BUZIAKI