środa, 11 stycznia 2012

Smutek /11 stycznia 2012/

Znowu mi czas ucieka między palcami. Agnieszka nie pozwala się na dłużej niż kilka minut sama zostawić, a ja…ostatnio jakaś zdenerwowana jestem. Dzisiaj wstałam z uczuciem ucisku w klatce piersiowej. Miałam tak wiele do zrobienia, a Agnieszka nie chciała „współpracować”. Włożyłam ją do fotelika, a ona miała za ciężką głowę, za słabą szyjkę. Tylko jak tu winić dziecko, za coś nad czym nie panuje? Rozbraja mnie to i rozkłada na łopatki. Też macie czasem takie dni, że wszystko sprzysięgło się przeciwko Wam?  Jakby chociaż przestało padać, niechby spadł ten śnieg. A tu nic, pogoda najbardziej depresyjna z możliwych. Nie wyjdę z Agnieszką, jak ciągle pada deszcz. Jest zdrowa już jakiś miesiąc, chciałabym, żeby było tak jak najdłużej. Chyba nie jest dzisiaj dobry dzień na pisanie postu. Jestem rozchwiana i w pesymistycznym nastroju. Z drugiej strony muszę to z siebie wyrzucić.
Agnieszka też, senna, nerwowa. Nie wiem co się dzieje. Zaraz podejrzewam, że coś ją boli, coś jej dolega. Praktycznie codziennie nastawiam jej kręgosłup, za każdym razem słyszę charakterystyczne kliknięcie. Czasami takie, że aż mi ciarki po rękach i plecach idą. Agnieszka wtedy się uspokaja. Wycisza się i wzdycha rozluźniająco. Chwilę później mi też jest lżej na duszy. A wtedy, jak za każdym razem, pojawia się pytanie: „dlaczego?”. Oczywiście retoryczne.
Ostatnio odkryłam, że moje dziecko ledwo mieści się w spodniach ocieplanych. Muszę skorzystać z jakiejś promocji w dobrym sklepie, żeby starczyły, jak te obecne, na kilka lat. Te, z których Agnieszka właśnie wyrosła, kupiłam w Smyku. Pamiętam, że zapłaciłam za nie jakieś 70 zł. Jednak to były i są spodnie wysokiej jakości, nic się nie rozpruło, ani nie przetarło. Może w niedzielę do Piły wyskoczymy, może uda się z jakiejś promocji skorzystać? Inne spodnie też muszę dokupić. Ostatnio, po obmierzeniu Agnieszki, odkryłam, że najlepszymi spodniami dla niej byłyby spodnie 3/4. Długość byłaby odpowiednia, a pupcia wg rozmiaru. Jednak oglądając jakieś spodnie i widząc cenę 70 zł za bawełniane spodenki…nie dałam rady się przełamać. Jeszcze poszukam, na pewno coś znajdę. Teraz najważniejsze ortaliony, bo w tych 98 – trochę ciasno się zrobiło.
W niedzielę byliśmy u mojej mamy. Pogoda była znośna, więc postanowiłam Agi trochę przewietrzyć. Jakież było rozczarowanie Soni, że nie mogła Agnieszki w wózku polizać. Biegała w koło niej jak oszalała. Rączki zakryte, buzia za wysoko, nóżki szczelnie otulone…biedny piesek!! Jak Arek przyniósł Agnieszkę do domu, wskoczył ten potwór na sofę i wylizał Agulkową buzię, jak się dało. Do puki jej nie usunęli na podłogę. Agnieszka nie wyglądała na niezadowoloną.
Przełamałam się i otworzyłam Agulkową skrzynkę z zabawkami. Powyciągałam skarby, zabrałam krzesełko. Pomyłam co trzeba, poprałam resztę. Nadal kosztuje mnie to bardzo dużo emocji, ale muszę to zrobić. Nie może to wszystko w nieskończoność leżeć. Wiecie, jak pomyślę, że Agnieszka to wszystko dotykała swoimi rączkami, obgryzała, to nie daję rady, rozklejam się na amen. Wiem, powiecie, że się powtarzam i może to dla Was nudne i banalne jest. Jednak wspomnień z mojej głowy nikt nie wymaże. A zostały mi tylko wspomnienia i rzeczywistość. Marny wybór. No ale życie płynie przed siebie i nie ogląda się przez ramię. Może i ja nie powinnam?
Życzę wszystkim dobrego nastroju!

3 komentarze:

  1. Liv___
    12 stycznia 2012 o 07:41

    Kochanie, ja się codziennie budzę z takim bólem i kłuciem w klatce piersiowej. Ostatnio dzień w dzień…Rozumiem więcej, niż umiem napisać…Przytulam bardzo mocno…****Niestety, zawsze będziemy się oglądać do tyłu, próbując tego nie robić i wiedząc, że tego nie powinnyśmy robić…Ściskam***PS.Od dziś się loguję, bo nickiem ~Liv podpisuje się jeszcze ktoś inny.


    ~AnkaJ
    12 stycznia 2012 o 22:14

    Wiem Liv, że Ty jak nikt, zrozumiesz moje uczucia. Każda z nas ma inne, a zarazem podobne zmartwienia. Tylko jakoś ostatnio nie bolało aż tak, myślałam, że jest już lepiej, że dałam radę. Niestety, tak chyba nigdy nie będzie.Trzymaj się dzielnie i mam nadzieję, że któregoś dnia obudzisz się z lekką piersią i swobodnym oddechem.Przytulam cieplutko


    ~bina
    12 stycznia 2012 o 12:57

    ani banalne ani nudne. te słowa powodują, ze drży we mnie każda struna.myślę, że wielu z nas ma takie skrzynki „wspomnień” niektóre wirtualne, które trudno otworzyć, ominąć też trudno, nie można ich odstawić w kąt, zapomnieć….nie można udawać, ze ich nie ma, ktoś przedwcześnie kogoś stracił, ktoś dokonał złego wyboru lub ten wybór dokonano za niego, inny nie miał dośc siły żeby powiedzieć tak, albo nie. skrzynki bolesnych wspomnień i minionego czasu, ich nie pokryje żaden kurz….paradokslanie jednak zmaganie sie ze wspomnieniami, z bólem potrafi przynieść jakąś ulgę. udawanie że tego nie ma boli bardziej. Życzę dużo pozytywów żeby zbilanoswać te smutki


    ~AnkaJ
    12 stycznia 2012 o 22:17

    Pięknie ~bina napisałaś. Faktycznie, każdy ma jakieś zmartwienia, do których nie chce wracać. Może się rozczulam nad sobą, może zwyczajnie miałam gorszy dzień… Jednak siedząc całymi dniami samemu w domu, człowiek wariuje. Mówi do siebie, dziecko nie odpowiada… Może kiedyś mnie wezmą i zamkną w pokoju bez klamek… Kto wie?Buziaki


    ~aga z krakowa
    12 stycznia 2012 o 15:27

    3maj się………. :)


    ~AnkaJ
    12 stycznia 2012 o 22:18

    Trzymam, trzymam, Aguś :)


    ~Ania ze Szczecina
    12 stycznia 2012 o 17:17

    Bina jak pięknie napisałaś,Boże ile ja ma takich skrzynek ,trochę mam lat i chyba mam cały wagon!!!Pięknie piszesz o tak niby prostych sprawach,a jednak tak pięknie ubierasz myśli w słowa.Aniu ,Skarbie My TEŻ MAMY SKRZYNECZKI , ale dobrze .że się wygadałaś.Tak po prosty.Ania ze Szczecina


    ~AnkaJ
    12 stycznia 2012 o 22:20

    Wiem, wiem Aniu. Jednak czasem przychodzi gorszy dzień i trzeba się wypłakać gdzieś. Dobrze, że mogę wirtualnie to zrobić. Nie muszę mówić, ja tak nie lubię okazywać słabości…Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  2. ~kasia
    12 stycznia 2012 o 20:20

    Mam nadzieje, ze nie zrozumie mnie pani zle. Jestem pod wrazeniem, ze tyle Pani przeszla i tyle dobrego jest pani w stanie zrobic. Silna kobieta, najlepsza matka, jaka sobie dziecko mogloby wybrac! Musi Pani tez pomyslec o sobie. nie mam na mysli wydawac kase na baseny, kosmetyczki itp co tydzien. i tu prosze nie zrozumiec mnie zle: dlaczego nie zdecyduje sie pani na drugie dziecko?


    ~AnkaJ
    12 stycznia 2012 o 22:09

    Ze zwykłych ludzkich powodów Kasiu, zwyczajnie się boję. Czy sobie poradzę, fizycznie, emocjonalnie. Pamiętaj, że Agnieszka urodziła się już z wadą genetyczną. Niby my jesteśmy zdrowi, ale skąd w takim razie wada u Agnieszki? W zasadzie do tej pory nie wiem co to jest. Moje serce pragnie ciepła dziecięcego, potrzebuje takiej istotki, ale to naprawdę trudna decyzja.Pozdrawiam!

    ~mb
    13 stycznia 2012 o 21:16

    A badania genetyczne? Czy kiedykolwiek po narodzinach Agusi robiliscie z mezem? Moze warto, bo to da Wam odpowiedz na wiele pytan. Pozdrawiam.

    ~AnkaJ
    13 stycznia 2012 o 22:23

    Badania genetyczne były robione w 2008 roku, jednak do dzisiaj nie mamy wyników. Jedyne co udało mi się uzyskać, to, że nasz kariotym (mój i męża) jest prawidłowy. Tym samym, Agnieszki choroba to pierwotna mutacja genów. Jednak nadal nie wiem czym zostało spowodowane. Podejrzewam, ze to nie Traecher Collins, jak zostało zapisane przez lekarzy, tylko połowiczny niedorozwój twarzy. A to już nie jest choroba genetyczna. Płód przykleił się w pierwszej fazie rozwoju do łożyska. Potwierdzenia jednak nie mam.Pozdrawiam.


    ~mb
    12 stycznia 2012 o 21:08

    Mocno Cie sciskam:) Dla mnie jestes bohaterka!!!! Tacy jak Ty to dopiero sa WIELCY!PS Wczoraj mialam z moim M rozmowe o istnieniu Boga, jedna z wielu zreszta. Ja watpie, on nie. Powinien poczytac Twojego bloga ale niestety nie mowi po polsku. Jesli rzeczywiscie Bog jest i jest wszechmogacy, jak moze patrzec na taka krzywde i cierpienie Matki i dziecka??? No jak?


    ~AnkaJ
    12 stycznia 2012 o 22:10

    No właśnie mb, jak tu nie wątpić? Pozdrawiam


    ~bina
    12 stycznia 2012 o 23:01

    jak dla mnie okazanie słabości jest aktem odwagi. pisanie bloga też :) głowa do góry, smutki będą nam zawsze towarzyszyć. Ale ja mam taką teorię: radość podzielona (z kimś) to radość pomnożona, smutek podzielony to smutek pomniejszony. Jeżeli się trafi na odpowiedią osobę to działa :)

    ~zxc
    13 stycznia 2012 o 07:29

    Czasem Słońce czasem deszcz… Mam nadzieję, że jutro wyjdzie dla Was Słońce i wróci optymizm i ciepły wiaterek dostarczy Wam troszkę radości :)

    ~e
    13 stycznia 2012 o 13:03

    Aniu, taka teraz myśl przemknęła mi przez głowę… Może pokaż Agusi te zabawki ze wspomnień?… może to właśnie będzie dla Niej dodatkowy bodziec do stymulacji mózgu. Ona też ma wspomnienia, choć o tym nie powie. Może właśnie taka zabawka sprzed lat poruszy jakąś zamkniętą strunę?Ściskam mocno :*

    ~zosia
    13 stycznia 2012 o 14:34

    faktycznie mało jest o mężu. jak on się w tym wszystkim odnajduje i czy ci pomaga . czytałam kilka blogów gdzie tatusiowie odchodzili .chociażby kochamy Laurę . Napisz coś o męskim punkcie widzenia i daj otuchę ze nie zawsze faceci uciekają i można mieć szczęśliwe małżeństwo z chorym dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Edyta S
    13 stycznia 2012 o 19:48

    Witam moje ulubione dziewczyny !!!!!!Chciałam tu dużo napisac ale moje poprzedniczki napisały wszystko to co chciałam powiedzieć.Więc napiszę króciutko.Aniu,porycz sobie,porzucaj talerzami,pokrzycz-MASZ do tego prawo.Jesteś wielkim człowiekiem-moim osobistym bohaterem.To normalne że masz takie dni:)Nie normalne by było gdybyś takich dni nie miała :):):)Spadł na ciebie wielki ciężar i obowiązek a ty wywiązujesz się z tego wzorowo i jeszcze dajesz siłe i nadzieję innym rodzicom!!!!!!!!!Aniu,trzymaj się!!!!Ucałuj moją ,,synową,,-najgoręcej jak się da :)Trzymam za was kciuki,nie potrzebnie zresztą bo kto jak kto ale WY dacie radę ze wszystkim!!!!Przytulam najmocniej jak się da !Edyta-mama Krystianka :):)


    ~AnkaJ
    13 stycznia 2012 o 22:25

    Oj Edytko! Ty jak zawsze we wspaniałym nastroju, z bijącą pogodą ducha! Uwielbiam Twój optymizm i entuzjazm! Dziękuję i pilnuj zięcia ;))


    ~babcia gosia
    15 stycznia 2012 o 13:44

    Pani Aniu…jak u każdego bywają chwile radości, buntu, smutku…Ważne, aby sił nie stracić, nie zwątpić i iść tylko do przodu.Agusia na pewno odbiera Pani ogromną MIŁOŚĆ Matki…to całkiem jasne, wielokrotnie potwierdzone naukowo…Jest ciałkiem, tylko umysł śpi..Rośnie, przybiera na wadze…to nadzieja przeogromna, że mózg po swojemu funkcjonuje. Wierzmy, że i Jej przebudzenie nastąpi…Ktoś z komentujących dał super podpowiedź..Może spróbować nucić kołysanki, które słyszała przed tym swoim głębokim snem…może pokazywać zabaweczki, które kochała..Trzeba pokornie czekać…Trudne…wiem…, ale tak trzeba i Pani o tym najlepiej wie trwając u boku dziecka zawsze!!!!!!!!Przytulam całym sercem…Gosia


    ~AnkaJ
    15 stycznia 2012 o 14:20

    Dziękuję za słowa otuchy, tak pięknie przekazane. Pani Gosiu, Agnieszka uwielbia jedną z wielu przeze mnie śpiewanych jej kołysanek. To piosenka, którą śpiewałam jej od pierwszych dni jej życia. Zauważyłam, że przy tej piosence uspokaja się i zasypia (W górze tyle gwiazd). Owszem, lubi najbardziej wierszyki, które kiedyś jej czytałam, co do zabawek…owszem, obserwuje, ale nie ma takich emocji, jak przy kołysance. Jeszcze w szpitalu, miała puszczane piosenki i wierszyki z jej ukochanych zabawek. Nawet jak nas nie było, bo podobały się wszystkim pielęgniarkom. Może dlatego wróciła, kto wie?Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń