czwartek, 21 sierpnia 2008

Stresik, mój mały przyjaciel. /21 sierpnia 2008/

Oj nie dali mi dzisiaj pospać!! Od samego świtu Magda wydzwaniała w sprawie materaca. Kto to widział, żeby własna, przyszywana matka, budziła własnego psychologa o wpół dziewiątej!! Niektórzy spali dopiero jakieś 4 godziny! Z tymi matkami to tak już jest! Nie da rady się gniewać, czy to własna, czy przyszywana! Za chwilę gościu w sprawie przesyłki kurierskiej dzwonił, odesłałam ją z powrotem, nie będę wyglądać jakiegoś gościa z umową do podpisania na coś co i tak nie jest mi potrzebne! Za chwilę brat sms-y, czy ma przywieźć to co chciałam… Oszaleć idzie! Ci ludzie spać nie mogą! Do tego jeszcze moja córcia też postanowiła nie spać i koniecznie ściągnąć do siebie mamę. Rozpoczęła najpierw serię westchnień. Jedno za drugim, zorientowałam się, że coś tam się dzieje, bo zaraz by zaczęła symulować charczenie! Cwaniara, a niby w śpiączce!
Marcin z mamą przyjechali, kawę wypili i pojechali, a my na spacerek i do opieki w sprawie materaca. Mają, ale podobno bardzo zniszczone. Niestety dopiero w poniedziałek możemy zobaczyć. Dzisiaj Pani była zajęta, a Pana od magazynu nie było. Cóż, warto zobaczyć, i tak nie specjalnie mam na zakup nowego materaca. Poczekamy do poniedziałku, ale jak znam nasze szczęście to albo nie będą mieli czasu jechać, albo nie będzie się materac nadawał do używania.
Pochodziłyśmy sobie trochę po mieście. No i zaczęło się! Agi zaczęła głośno kasłać, wymiotując zupkę. Coraz częściej i na sam koniec, jak byliśmy już pod domem zwymiotowała przetrawioną krwią. Znowu to samo. Ja nie wiem gdzie i kiedy mogła sobie pokaleczyć przełyk, czy też śluzówkę żołądka. I standartowa procedura. Telefon i Pani doktor. Umówiłyśmy się, ze jutro dam znać jak i co. A na razie oszczędzę jej nootropil. Ja już nie wiem. Za długo było dobrze. Agi potem się troszkę przespała i już nic się nie działo, ale jedzenia więcej nie dostała. Dopiero wieczorem dostala kaszki. W nocy znowu jej podam kaszki, takiej delikatnej. Teraz śpi, co chwila muszę ją odsysać. Nie dałam jej nawet danonka.
Tak w ogóle, to Agi dzisiaj była bardzo rozluźniona. Jak nigdy. Jakby puściła jej całkiem spastyka w nóżkach i dłoniach. Marzenie.
Czytałam bloga Kajtusia. Zapadł wyrok. Musi mieć przeszczep komórek macierzystych. Nawet nie wiedziałam, że jest jeszcze inna możliwość. Poprosiłam Hanię o pomoc, nie wiem, czy będzie miała teraz do tego głowę. Zobaczymy. Tak naprawdę to boję się razem z nimi. Ten przeszczep to jest być albo nie być dla naszych dzieci. Brak mi słów.
Agi zrób nam niespodziankę!

1 komentarz:

  1. ~KASIA819
    22 sierpnia 2008 o 08:43

    JEJKU, MAM NADZIEJE ZE TE WYMIOTY TO NIC GROŹNEGO.KURCZE TYLE MUSICIE PRZECHODZIC..ZE MOJE KLOPOTY WYDAJA SIE MI TERAZ KLOPOCIKAMI..DZIELNA KOBIETA Z CIEBIE I AGI MUSI BYC DUMNA ZE MA TAKA MAMUSIE:) TRZYMAJ SIE KOCHANA CIEPLUTKO.CO DO OPERACJI..KURCZE TRZEBA WIERZYC ZE SIE UDA, SKORO ROBIA TAKIE OPERACJE TO MUSZA BYC NA TYLE SKLUTECZNE ZE OPLACA SIE TO WYKONYWAC. SZKODA TYLKO ZE W POLSCE NIE MOZESZ LICZYC NA POMOC, TZN JAKIES BLIZSZE INFORMCJE ITP NA TEN TEMAT:( BUZIACZKI DLA TWOJEJ ŚŁODKIEJ CÓRECZKI.AGI KOCHANA ŚPIĄCA KÓLEWNO ZBUDŹ SIĘ….

    OdpowiedzUsuń