Dzisiaj podróż do Warszawy i z powrotem. Bardzo męcząca jest ta droga.
Najzabawniejsze jest to, że Pani w NFZ kiedyś zasugerowała mi, że
jeździmy do CZD, ze względu na cieszących się sławą specjalistów.
Gdybyśmy tylko mogli jeździć bliżej, bardzo by mi to odpowiadało. Całe
szczęście, że nie muszę prowadzić, a wiozą nas Panowie karetką. Oni na
pewno zadowoleni nie są, ale nam tego nie okazują. Zwykle pomagają nam
się zapakować do karetki i zanieść bagaże do domu. Jednak, nawet leżąca
pozycja Aginka jest dla niej mało wygodna, po 12 godzinach podróży.
Przez chwilę trzymam ją na kolanach, ale nie należy to do
najbezpieczniejszych pozycji. Dobrze, że jutro ma masaż. Paweł, będzie
musiał popracować nad jej kręgosłupem. W trakcie podróży musieliśmy jej
masować plecki, wtedy się uspakajała.
W poradni chirurgicznej, Agiś w
wózku obserwowała z zainteresowaniem dzieci biegające po poczekalni.
Najbardziej intrygowała ją dziewczynka o długich blond włoskach, która
krążyła po „słoneczku” Polsatu, namalowanym na podłodze. Agi wodziła za
nią wzrokiem i bardzo się wkurzała, jak odwracaliśmy wózek w naszą
stronę!
Przyjął nas Pan doktor, pamiętał Aginka, głównie ze względu na jej znak szczególny. Brak jednego uszka.
W ten sposób określałam ją na oddziale, i wszyscy kojarzyli
„dziewczynka z jednym uszkiem”. Nie martwcie się, nie boli to już tak
bardzo. To jest po prostu bardzo widoczny szczegół anatomii mojego
dziecka i tyle. Dopóki się nie obudzi, uszka mieć nie będzie. Więc do
dzieła dziewczynko!!
Pan doktor był bardzo miły, w zasadzie On ma
takie sympatyczne usposobienie, stale uśmiechnięty i miły. W sam raz
lekarz do dzieci. Nie mógł uwierzyć, że baloniki Aginkowi tak szybko
pękają. Niestety na magazynie w szpitalu nie było PEG-a (Flocare) o
numerze 18. Dlatego zostaliśmy z Foleyem. Agiś przy Panu doktorze
zaczęła „tańcować” – znaczy przeciągać się na wszystkie strony. Trudno
Mu było zrozumieć, że ostatnio po takim tańcu musiałam wymieniać cewnik.
Przekonany był, że za mało wody wlewam do balonika, jednak baloniki są
pęknięte, a nie bez płynu. W tym momencie zadecydował, że założą
Aginkowi tzw „grzybek”. Grzybka zakłada się mniej więcej tak jak kołki
rozporowe. Jednak musi być dobrze wygojona ranka pooperacyjna. Dlatego
musimy przyjechać za dobre 2 miesiące, 20 maja. Do tego do grzybka
doczepia się wężyk przed karmieniem, a po karmieniu się odczepia. Z
forów i od innej mamy słyszałam, ze dobrze się to sprawdza przy
dzieciach ruchliwych. Miejmy nadzieję, że Aginkowi też będzie służyć!!!
Agusia
była tak zmęczona, że nie chciała zasnąć w łóżku. Najpierw tata tulił
maludę, a gdy prawie przysypiała, chciał ją włożyć do łóżka. Jakąż ona
niezadowoloną minkę zrobiła!! Była tak nabzdyczona i obrażona, że
musiałam ją wziąć na kolana. Tutaj jej było dobrze. Natychmiast
zachciało jej się spać. W tej pozycji nakarmiłam ją, a ona już głęboko
zasnęła. Mogłam wtedy przełożyć małą szantażystkę do łóżka. Tylko
obawiam się, że noc będę miała długą z przytulańcami i kołysankami!
Mam
nadzieję, że Aguś się nie przeziębiła, bo nieźle nas przewiało, a ten
mały ślinotok, tak zaślinił sobie włoski, ze miała całe mokre!
Aguś, jak tu Cię zachęcić do pobudki? Tę noc prześpij, ale jutro chcę widzieć od rana uśmiech z dołeczkami!!
~polaczka
OdpowiedzUsuń11 marca 2009 o 22:52
Rozumiem że nie ma takich PEG-ów u mnie na oddziale bo ich nie używamy ale w Centrum?Wierzyć się nie chce.Pozdrowienia i buziole.
~hanusia
13 marca 2009 o 22:33
Kajtuś też ma dołeczki, tęsknię za nimi równie mocno Aniu… Rzeczywiście męczarnia dla Agi ta podróż do stolicy, ale jak śmie ktoś podważać Wasz wybór, choć mielibyście jechać na koniec świata, to Wy decydujecie gdzie dla Waszego dziecka są odpowiedni specjaliści. Oby się Agi nie przeziębiła, w marcu mnóstwo infekcji.Dobrej nocki, a Agusi kolorowych snów z rodzicami w roli głównej -kajtusie