sobota, 30 października 2010

Tak sobie /30 października 2010/

Witam ponownie. Znowu czas przelatuje mi między palcami i nie wiem kiedy nadchodzi kolejny dzień. Ledwo zdążę wstać, a tu już trzeba układać Aginka do snu. Nic z tego nie rozumiem. Ciemno tak szybko się robi i o 9 jeszcze ozdobiona mrozem ziemia widnieje za oknem. Coraz bliżej zima. Agniesia w tym tygodniu dorobiła się katarku. Od wtorku zaczęła mi psikać i mieć dużo wydzieliny. Robiłam akurat zakupy w aptece to kupiłam bioaron C. Dostała i jakoś przeszło bokiem. Całe szczęście! Tym samym jednak miałam stracha wychodzić z nią na dwór.
W poniedziałek i środę poszłam zrobić porządek ze swoim kręgosłupem. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu, w poniedziałek zamiast klasycznego rozgrzewającego masażu, miałam zrobiony masaż gorącymi kamieniami. Mówię Wam, coś wspaniałego! Mięśnie się tak rozluźniły i było mi naprawdę przyjemnie. Gdyby nie to, że Sonia przeszła do części mniej sympatycznej, znaczy ustawiania kręgosłupa. W piersiówce strzeliło, ale w krzyżach ni grzyba! Dopiero w środę. Strzeliło tak, że miałam wrażenie, że coś pękło. Do tego bolało. Okazało się jednak, że przestał mnie boleć kręgosłup. Ciekawe na jak długo… W czwartek była kontynuacja naprawy mojego ząbka. Niestety, nerw się nie zatruł do końca. Trzeba było truć jeszcze raz. Jeszcze cały czas mnie pobolewa. W czwartek jeszcze raz. Może wtedy się uda! Trzymajcie kciuki!!!
Agniesia za to ma tydzień śpiocha. Niemal codziennie śpi do 13!!! Naprawdę! Ubieram ją, daję drugie śniadanie a ona śpi dalej! Strasznie się wkurzała na każdy masaż i nie chciała ćwiczyć. Jak ja próbowałam z nią zacząć ćwiczenia, też słyszałam tylko fuuu…. Dzisiaj w końcu byliśmy na spacerku. Wuja Marcin nas odwiedził i zabrałyśmy go ze sobą. A co, niech zobaczy miasto na żywo a nie tylko przez szybę samochodu ;P Słoneczko tak pięknie przygrzewało, że nie chciało się wracać. Co zrobić, trzeba było iść na obiadek do domku, a wuja też musiał wracać. Mam nadzieję, że jutro też wyjdziemy na spacerek.
Dzisiaj przestawiamy godzinkę. Będziemy dłużej spać! Super!!! Jeszcze tylko muszę coś na obiadek wyjąć z zamrażalnika. Kurczaczka sobie chyba zrobię jutro. Młoda ma zupkę nagotowaną. Miłego weekendu.

1 komentarz:

  1. ~Longina
    2 listopada 2010 o 21:33

    Cale szczęście, że choróbsko poszło od Agniesi boczkiem. Przez tą całą zmianę czasu nie dość że wstaliśmy wcześniej to jeszcze obiad mieliśmy o 11 (zapomnieliśmy przestawić zegarki). Jak szaleć to szaleć. buziaki :)

    OdpowiedzUsuń