piątek, 23 czerwca 2017

Taki gorszy dzień /23 czerwca 2017/

Przypadłość Agnieszki, która po dwóch latach znowu się pojawiła, rozkłada mnie na łopatki. Jednocześnie wiem, że muszę być silna, bo przecież, to jej urósł wielki bąbel i to ją boli pupa. To Agnieszka nie może leżeć na wznak. A ja, muszę tylko pokonać swoje słabości. Boję się, że jak to pęknie, będzie tak, jak za pierwszym razem. A wtedy był to paskudny widok. No ale dałam radę! Teraz też muszę.
Zadzwoniłam do naszej pani doktor, w końcu nie słyszałyśmy się od dosyć dawna. A ona lubi czuć się potrzebna Nie mogłyśmy jej zawieść
Mówiąc jednak poważnie, Agnieszkę to boli, widzę to. Układam ją tak, żeby nie uwierało jej nic. Jednak samo rozpieranie na zakończenia nerwowe od wewnątrz, to paskudna sprawa. Posmaruję jej to Lignocainą i okłady z kwasu bornego. Może choć trochę ulżą dziewczynie. No i podjęłyśmy to ryzyko, podamy doustny antybiotyk. Tam coś jednak jest, co powoduje zbieranie się ropy, może uda się to jakoś rozbić od wewnątrz? A tak poza tym, może uda się w końcu pozbyć tej infekcji, która cały czas w niej siedzi. To wszystko od alergii, ale niedoleczone, licho wie co powoduje. Od zewnątrz zadziałamy Multiproxem, to też maść z antybiotykiem.
Ja wiem, że te moje teorie są takie trochę kosmiczne, ale jak coś się dzieje, to człowiek myśli kombinuje. Rok szkolny się zakończył. Pożegnaliśmy się z panią Małgosią, na szczęście tylko do września. Natomiast z Robertem na trochę dłużej. Cóż, liczę na to, że za rok się znowu zobaczymy.
Życzę wszystkim udanych, pełnych wspaniałych przygód wakacji! Odpoczywajcie, ładujcie baterie i korzystajcie z każdej nadarzającej się okazji, aby zrealizować swoje marzenia. Przytulam Was serdecznie i pozdrawiam gorąco!!!

2 komentarze:

  1. ~Fleur de Lys
    23 czerwca 2017 o 14:17

    Ten ropień mnie wkur…za. Miałam to „szczęście” mieć go na ręce w wieku lat 15, ale nie miałam z nim nawet jednej trzeciej Waszych problemów, a i tak mi dopiekł, więc przynajmniej częściowo wiem, co czujecie. I nie podoba mi się to (co przeżywacie).
    Aniu, mnie się wydaje, że to nie jest do końca tak, że to boli „tylko” Aginka. Kiedy cierpi ktoś nam bliski, my też cierpimy. Żyły byśmy wypruły, wzięły to cierpienie na siebie, ale nie możemy i to nas frustruje. A z Aginkiem może być jeszcze ten problem, że niezależnie, jak wygodnie ją położysz, ona się przeciągnie, przesunie… cokolwiek. I już ból jest. Do tego jeszcze ona nie powie, co ją boli, a co jej przynosi ulgę. Wiem, że Ty to na tysiąc sposobów rozpoznajesz – ale zawsze pozostaje ten marginesik, że nie to rozpoznania, domysły, a nie słowa.
    Myślę, że to dobry pomysł, spróbować „rozbić” to od środka. Mnie to kiedyś pomogło. Objawy miałam naskórne, ale nic nie pomagało, nawet maść z antybiotykiem. Dopiero antybiotyk połykany pomógł. Zresztą Wasza Pani Doktor wie najlepiej.
    Trzymam kciuki, żeby to paskudztwo jak najszybciej dało Wam spokój – i życzę Ci odpoczynku i paru upalnych dni:)))
    (Patrz, jaka jestem szlachetna, sama umieram w upały, ale Tobie ich życzę:P )
    Powiem Ci coś, co często sama sobie powtarzam. „Przecież, do licha, KIEDYŚ musi być dobrze”:)
    Całuski****

    AnkaJ
    24 czerwca 2017 o 09:58

    Dostałam tyle środków do wyniszczenia tego paskudztwa, że sama nie wiem czego używać najpierw. Pani doktor oddzwoniła z wiadomością, że pacjentka, z własnej, nieprzymuszonej woli (dobry człowiek, tak po prostu), przyniosła dla Agnieszki wosk pszczeli i babkę lancetowatą. Traf chciał, że byłam na kawie u znajomych i oni dali mi liście jakiejś cebuli, podobno genialnie działa na odleżyny, ropnie i rany. O tej cebuli mówiła nam pani Iwonka z hospicjum i też zamierzała nam to przywieźć. Póki co przyłożyłam ten listek, zgodnie z instrukcją obsługi. Pękło i boli dziecko, ale odpowiednio ułożona nie cierpi. Dzisiaj płakała rzewnymi łzami, bo położyłam ją (bezmyślna i wyrodna ze mnie matka) na wznak.
    Masz rację Liluś, jak zwykle masz racje. Moje serce boli to jeszcze bardziej. Świadomość bezradności mnie dobija, jednak pomoc, jaką wczoraj otrzymałam od osób całkowicie bezinteresownych, dała mi nadzieję i przywróciła to coś, co chyba ostatnio zagubiłam… Agnieszka zawsze przyciągała odpowiednich ludzi i znajduje pomoc, jak jej potrzebuje. Trzeba tylko umieć szukać :)
    Dziękuję Lilu! Przytulam i pozdrawiam Cię gorąco!!! A dobrze być musi!! Prawda?

    ~Karolina90
    23 czerwca 2017 o 18:07

    I ja Wam życzę udanych wakacji, a Agnieszce tego, aby nie dała się ropniowi!

    AnkaJ
    24 czerwca 2017 o 09:58

    Dziękuję Karolinko. Mam nadzieję, że ten ropień tym razem odpuści za pierwszym razem! Przytulam i pozdrawiam!!!

    ~Bobula
    26 czerwca 2017 o 10:55

    Pani Aniu czy Agunia miala robiony wymaz z ropy i antybiogram? Czy jest konkretna bakteria?

    OdpowiedzUsuń
  2. AnkaJ
    26 czerwca 2017 o 13:05

    Witam :)
    Tak, wymaz był robiony. Chirurg pobierał i od razu na bakteriologię. Jednak zgodnie z tym, co przewidział lekarz, znaleźliśmy tylko e-coli, a to tylko i wyłącznie skutego tego, gdzie usytuowany jest ten ropień. Pewnie trzeba by było jakoś inaczej pobrać wymaz i nie wiem, czy jak mi następnym razem nie odnowi się, a będę miała taką ropę jak ostatnio, nie pokuszę się o pobranie wymazu. Zlecenie, to nie problem. Też już o tym myślałam, tylko wymazówkę muszę zdobyć.
    Dziękuję za troskę :) Pozdrawiam!!!

    ~bob
    26 czerwca 2017 o 13:17

    Pani Aniu wymaz koniecznie na bakterie tlenowe i beztlenowe. Na beztlenowe jest czarna wymazowka. Wymazy warto.robić za każdym razem bo sytuacja może się zmienić i może byc inna bakteria. Serdecznie pozdrawiam i podziwiam Panią za wspaniałą miłość swojego dziecka i heroizm w walce z chorobą Aguni. Dzięki Pani blogowi wielu z nas zobaczyło w Agnieszce prawdziwą , kochaną córcię.

    ~em
    17 sierpnia 2017 o 09:04

    Puk, puk!
    Hop, hop!
    Czy wszystko u Was w porządku?
    Mam nadzieję, że brak czasu jest powodem milczenia.
    Przytulasy dla Aguni i Mamy kochanej!
    Dajcie znak …

    AnkaJ
    18 sierpnia 2017 o 09:49

    Ja również przytulam :)

    OdpowiedzUsuń