sobota, 22 marca 2014

Trochę o Agnieszce i proteście /22 marca 2014/

Wiosenna sobota i korzystamy z tego w pełni. Agnieszka spędziła blisko 4 godziny na dworze!!! To rekord w tym roku. Teraz leży z wypiekami i odpoczywa, czeka na deserek Uwielbia to moje dziecko być na świeżym powietrzu. Od kiedy pamiętam, Agnieszka kochała spacerki. Całe dnie z ciocią – nianią spędzała na dworze i jak tylko się przeziębiła, przynosiła mi buty, bo ona chce na dwór Oj tak, takie wspomnienia będą mnie prześladować do końca moich dni
Kiedyś napisałam, że Agnieszka wybudziła się ze śpiączki. Później próbowałam wytłumaczyć jak to wygląda w rzeczywistości. Spróbuję jeszcze raz
Agnieszka zapadła w śpiączkę po zadławieniu się tą nieszczęsną parówką. Pani doktor, anestezjolog, tłumaczyła mi tamtej nocy, że to najgorszy rodzaj śpiączki, śpiączka niedotlenieniowa. Mózg wyczerpał cały tlen w organizmie, zanim przestało bić serduszko. Niestety MR wykazuje duże uszkodzenia w Agniesi mózgu. Nienaruszona jest tylko kora mózgowa i móżdżek. Z tego rodzaju śpiączki nie da się wyjść, tak nam sugerowała wówczas Pani doktor.
Przyznam się, że wówczas wierzyłam, że wybudzenie się ze śpiączki przez Agnieszkę będzie wyglądało tak jak to w filmach przedstawiają. Obudzi się, uśmiechnie i powoli zacznie wracać do formy… Marzenia moje powoli zaczęły się rozmywać, a brutalna rzeczywistość postawiła twardo na ziemi. Życie nie jest filmem, a bajki się nie zdarzają w świecie realnym.
Szumne określenie „wybudzenia się”, to przejście ze stanu śpiączki głębokiej w tzw śpiączkę czuwającą. Ja to po swojemu określam, że pewne obszary mózgu są uśpione i dlatego Agnieszka nie potrafi normalnie funkcjonować. A tak naprawdę, to czekamy, aż jakieś neurony, aksony i inne szare komórki zregenerują się, i córcia „zaskoczy”. Wierzymy, że któregoś dnia będzie lepiej. Musi być…
A dzisiaj? Dzisiaj Agnieszka musi pracować ciężko na każdy uśmiech, który od ponad roku zaczął gościć na jej buzi. Rzadko, ale zdarza się, że zaszczyci nas swoimi pięknymi dołeczkami w policzkach i rozradowanym spojrzeniem. Serce z radości, wyskakuje nam wtedy z piersi Na co dzień Agnieszka dopomina się uwagi przez swoje wzdychanie i fukanie. Jak nie przynosi to efektów, zawsze pozostaje „charkolenie”. To zadziała zawsze, bo odessać ją trzeba Nie ważne, czy to środek dnia, czy też nocy.
Agnieszka daje nam znać, że zbliża się pora posiłków. Zaczyna się wiercić i wzdychać. Jeżeli rodzice przegapią godzinę, dziecko dostaje „nerwa”. Zaczyna ciężko i szybko oddychać, spina się podnosząc rączki do góry. Nie ma mocnych, nie da się jej wtedy uspokoić, dlatego staramy się pilnować godzin posiłków.
Agniesia rozpoznaje też rehabilitantów. Wybiera sobie ich, i nic na to nie poradzę. Dokładnie pamięta, że bolało u takiej ciotki, i kolejne zajęcia rozpoczynamy z nerwami i niepokojem w tle. Jednocześnie Agnieszka poddaje się nieprzyjemnym zabiegom, jakby zdawała sobie sprawę, że to może jej pomóc i ulżyć w bólu. Gulek to uparciuch. Bywają dni, że na zajęciach pięknie współpracuje, podnosi głowę, odwraca reagując na głos, ale czasami nie chce tego zrobić. Zwyczajnie nie ma na to ochoty i tyle
Wynika z tego, że główka Agniesi pracuje. Na swój ograniczony sposób, daje nam znać czego potrzebuje. Domaga się włączenia karuzeli, odwrócenia na drugi bok, przebrania pampersa czy przytulenia. Agniesia to moja mądra dziewczynka i taką ja zawsze będę kochała. Jest jedyna, niepowtarzalna i cała moja
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kochani, pewnie niektórzy zauważyli w wiadomościach, co dzieje się w Sejmie. Śledzę na bieżąco i z zapartym tchem tych bohaterskich ludzi, którzy walczą o lepsze jutro dla mnie, dla mojego dziecka i ponad 100 000 rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi. Od 2008 roku czekam na informację co się dzieje w sprawie uzawodowienia naszej pracy. W tym bowiem roku podpisywaliśmy petycję do Premiera. Mamy rok 2014 i my nadal nic nie otrzymaliśmy. Wiem, niektórzy mogą powiedzieć, że mogę oddać dziecko do ośrodka i iść do pracy. Otóż nie jest to takie proste. Mojego dziecka, w związku ze specyfiką jej schorzenia, nikt nie chce jej przyjąć. Dziecko z rurką tracheo i PEG-iem, nie jest mile widziane w większości ośrodków. Poza tym, w naszym mieście nie ma takiego, który zająłby się Agnieszką. A i ja, mam duże problemy, żeby zostawić ją na dłużej z kimkolwiek. Cały czas pamiętam tą jedną noc w wągrowieckim szpitalu, kiedy leżała całą noc na wznak, była ubrudzona wymiocinami (bo karmili ją jak gęś), odsysana za grubym cewnikiem, skutkiem czego rurka tracheo była zakrwawiona… To był straszny widok, jeszcze dzisiaj mam kluchę w gardle i łzy w oczach. I te słowa pielęgniarki „…bo wie Pani, to się boją dotknąć…”, „…w karcie nie było napisane, że trzeba przewracać na boki…”
Otrzymuję miesięcznie 620 zł świadczenia pielęgnacyjnego, 200 zł pomocy rządowej i 156 zasiłku pielęgnacyjnego Agnieszki. Ktoś może powiedzieć, że to są pieniądze za nic. Weźmy jednak pod uwagę, że za wątpliwej jakości opiekę DPS dostaje od 3 do 6 tysięcy złotych  na jedno dziecko. Dziecko, często przebywa tam w skandalicznych warunkach. Nie chce mi się nawet o tym pisać, bo dostaję dreszczy na samą myśl o tym, że moje dziecko mogłoby tam trafić. Ja się nie uskarżam na to wszystko co mam. Mam gdzie mieszkać, mam co jeść, mąż pracuje. Może i nie mamy luksusów, ale robimy wszystko, żeby na najważniejsze potrzeby nam starczyło. Jednak zastanawiam się, dlaczego nasze państwo pozwala na to, aby najsłabsza grupa, tak niewielka właściwie, nie otrzymała odpowiedniego zabezpieczenia. W końcu te 620 zł to rekompensata utraconych zarobków z tytułu zatrudnienia. Dla naszych dzieci zrezygnowaliśmy z pracy, a zarabialiśmy właśnie przynajmniej najniższą krajową, więc jakaż to rekompensata? Zastanawiam się, co by było, gdyby nie subkonto Agnieszki i Wasza pomoc? W jaki sposób zapewniłabym Agnieszce odpowiednią rehabilitację, wózek, czy leki? O turnusie rehabilitacyjnym mogłabym zapomnieć. Zastanawiam się, co będzie jak Agnieszka dorośnie. Jak będzie wyglądało nasze życie, bo ja nie wiem jak duże pieniądze otrzymam… Płaczę razem z tymi rodzicami, bo widzę tam kobiety, które nie miały tyle szczęścia co ja i nie mają rodziny, która zawsze pomoże. Nie mają męża, który pracuje i nie narzeka, że ciężko. Nie mają nikogo, tylko same zmagają się ze swoim losem.
Kochani moi, jestem z Wami i wierzę, że w końcu dotrą Nasze postulaty do rządzących  naszym Państwem. Mam nadzieję, że zrozumieją to, że czekać nie możemy już.. Obietnic wystarczająco dużo było i wystarczająco długo czekaliśmy na ich realizację. Może czas przejść do działania? Dzisiaj o 20 spotkanie z Premierem, mam nadzieję, że dotrze do Sejmu.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i gorąco!!! Udanego popołudnia i pięknej niedzieli

5 komentarzy:

  1. ~Lila Liv
    22 marca 2014 o 21:29

    No i popłakałam się jak bóbr…
    Anuś,jakkolwiek demagogicznie to zabrzmi,uważam,że nie ma innej opcji,niż ta,że Aginek „zaskoczy”.Ja w to tak wierzę,jak w mało co.Mniej wierzę w to,że jutro wstanie słońce,niż w „zaskoczenie”Aguni i przysięgam,że mówię prawdę.
    Uważam,że to nie Wy,Rodzice nie-zwykłych Dzieciaczków macie się z czegokolwiek tłumaczyć,a rząd przed Wami.W pełni rozumiem,że nie oddałabyś Aguni do DPS.Jesteście lekarzami,nauczycielami,pedagogami,pielęgniarkami,aktorami,logistic-menagerami (czy jak to się powinno napisać)24/24.I macie się tłumaczyć z marnych 800 zł?Na ile paczek pampersów to wystarczy?
    Przepraszam,ale mnie poniosło.Nie mam tv,ale kiedy czytam o bohaterskich Rodzicach koczujących z Choruszkami w Sejmie,czekającymi na łaskawe spotkanie z nimi naszego premiera,jak na wielką łaskę z jego strony,to klnę jak szewc i płaczę z bezsilności.Wszyscy,bez wyjątku,jesteście BOHATERAMI.
    No,wygadałam się:)
    Buziaki jak stąd do nieba***

    AnkaJ
    22 marca 2014 o 22:15

    A no i widzisz, teraz ja jestem bliska łez. Liluś, dziękuję Ci!!! Potrafisz dać mi tyle wiary, właśnie wtedy, kiedy mi jej zaczyna brakować. Nie wiem jak to się dzieje, ale rozumiesz mnie tak dobrze… Bardzo bym chciała, żeby Agnieszka nas zaskoczyła i któregoś dnia, tak zwyczajnie, żeby zaczęło się poprawiać.
    Jestem trochę rozdarta propozycją Premiera. Może dlatego, że przez tyle lat nie zrobili nic, a tutaj pojawia się konkretna propozycja i ja ją łykam, jak ryba przynętę. Boję się jednocześnie tego, że na tym się skończy. Dostaniemy 180 zł więcej i ani ustawa nie przejdzie, ani nie będzie nikogo, kto doprowadzi do jej ponownego stworzenia. Wiem, że nie mam możliwości wrócić do pracy, wiem, że jestem od naszego rządu uzależniona. Ja nie mogę jechać do Sejmu, ja nie mogę zostawić Agnieszki, a nie zabiorę jej do Sejmu, na korytarz. Podziwiam te matki i ich determinację. Osiągnęły tak wiele!!!
    Liluś, pozdrawiam i dziękuję, że jesteś!!!!!!

    ~Lila Liv
    22 marca 2014 o 23:51

    A ja Ci się wcale nie dziwię.Ta propozycja jest z jednej strony uwłaczająca.A z drugiej-jest…Ja Cię świetnie rozumiem…I wiem,że z Aginkiem tam nie pojedziesz,ani Jej nie zostawisz.
    I też podziwiam tamtych Rodziców.Wszystkich Was,cichych,ale prawdziwych Bohaterów.

    AnkaJ
    23 marca 2014 o 09:32

    A no właśnie. Może i jestem niewierny Tomasz. Jednak nie uwierzę, puki nie zobaczę tego co nam obiecują. Przez 5 lat nie zrobili praktycznie nic, to dlaczego mają coś teraz zmienić? To odważni ludzie, ale mają jedno zdrowie i już długo nie wytrzymają. Podziwiam ich, zazdroszczę odwagi…
    Pozdrawiam!

    ~AO
    23 marca 2014 o 10:29

    Na wiele rzeczy w naszym państwie są pieniądze ale nie na to aby pomóc ludziom i ulepszyć/ułatwić im życie:(

    Po Twoich słowach, obserwacji bloga widać, że Agi zrobiła duże postępy:) Niezwykłe są Jej reakcje:)) Naprawdę mądre dziecko:)
    Wierzę, że doczekamy pięknego dnia kiedy Agniesia się całkiem wybudzi:) I Wy, rodzice, otrzymacie najpiękniejszą nagrodę za swoją ciężka pracę, troskę i miłość.

    Miłego, spokojnego i wiosennego tygodnia:))

    AnkaJ
    24 marca 2014 o 09:12

    Dziękuję :) Też na to czekamy!!
    Od kilku dni żyję tym protestem i denerwuję się razem z tymi rodzicami w Sejmie. Jednak nie jestem w stanie pojechać i ich wesprzeć. Mogę tylko symbolicznie to zrobić, głośno popierając ich starania. A może jakby nie budować w Krakowie miasteczka na olimpiadę zimową, byłoby więcej środków na załatanie dziury budżetowej? Czy jeżeli nie mamy pieniędzy, to jedziemy na wakacje do Chorwacji?
    Pozdrawiam gorąco!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~okiem kobiety
    23 marca 2014 o 19:05

    też jestem jak najbardziej z Wami rodzicami dzieci niepełnosprawnych i uważam, że należą się Wam te pieniądze, za Waszą codzienną walkę z własnym dzieckiem, za pracę, którą wykonujecie, za poświęcenie. Przecież wiadomo, że to nie jest Wasz wybór że macie takie dzieci, wiadomo, że chcielibyście, aby Wasze dzieci biegały, skakały, uśmiechały się razem z innymi, a Wy moglibyście zająć się pracą. Ty dla mnie jesteś superbohaterką i zawsze będę to powtarzać.
    I życzę z całego serca aby nastąpił cud aby Agnieszka się wybudziła.

    AnkaJ
    24 marca 2014 o 09:15

    Dziękuję! Agnieszka kiedyś nas zaskoczy, musi :)
    Rodzice walczą, posłowie kłamią, a nam serce pęka nad ich bezdusznością i walką o stołki w EP.Mam nadzieję, że wygrają, choć ta propozycja Tuska już mnie satysfakcjonuje, to i tak więcej niż do tej pory rodzice osiągnęli! Byle tylko ta ustawa została dobrze napisana…
    Pozdrawiam gorąco!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Gabi
    24 marca 2014 o 13:45

    Też obserwuję walkę rodziców, ale tak naprawdę nie wiem, o co walczą. Czy te pieniądze mają być za dzieci leżące, w śpiączkach, sparaliżowane, czy za każdą niepełnosprawność? Czy dla tych dzieci, które mają w orzeczeniach konieczność opieki?
    Bo przecież jest mnóstwo dzieci niepełnosprawnych, których matki nie muszą rzucać pracy. Czy jeśli dziecko chodzi do szkoły specjalnej, nie ma go w domu od 7 do 17, nie ma żadnej niepełnosprawności fizycznej, ale umysłową i nie chodzi na żadne dodatkowe płatne zajęcia (tylko to, co jest za darmo państwowo, lub z fundacji), nie jeździ na turnusy, czyli nie ma żadnych wydatków większych niż na sprawne dziecko, a nawet są sporo mniejsze, bo dziecko nie prosi o iphona, kurs angielskiego i modne ciuchy, nie chodzi na imprezy z koleżankami, to matka też ma dostawać 1500 zł?
    Żadne pieniądze dla matek takich jak Ty nie są za duże. Ale niepełnosprawność niepełnosprawności nierówna i nie każda matka jest aniołem. Na pewno są takie, które się ucieszą z pieniędzy i wydadzą je na sprawy niezwiązane z dzieckiem.
    Jestem za przemyślaną pomocą – darmowymi lekami, zajęciami, opiekunkami, które mogą ulżyć rodzicom. Zdecydowanie nie za szybkim dawaniem pieniędzy wszystkim jak leci.

    AnkaJ
    24 marca 2014 o 14:28

    Widzisz Gabi, z niepełnosprawnością jest ten problem, że nie da się jednoznacznie określić, które dziecko potrzebuje więcej, a które mniej opieki. Oczywiście, dzieci takie jak Agnieszka, myślę, że nie budzą wątpliwości. Są to dzieci leżące, do tego mają często rurki tracheo i PEG-i, wymagają całodobowej opieki (teoretycznie specjalistycznej ;) ). Jednak pomimo tego, że pierwotnie proponowana skala Bartel działała na naszą korzyść, nie zgadzam się ze stopniowaniem niepełnosprawności. Najtrudniejszą grupą do oceny, wg mnie, jest grupa autystów. Rodzice mogą oddać dziecko do szkoły specjalnej, często jednak tylko na 4 godziny. Jednak przez pogodę, czy jakieś inne warunki, nie mogą zawieźć dziecka do szkoły wcale. Dziecko dostaje ataku, który je wykańcza, często budzi się o 1 w nocy i zasypia o 6, przy czym mama, czy tata, muszą pilnować dziecka. Można by opowiadać i opowiadać…
    Myślę, że mamy coś takiego jak opieka społeczna. Praktycznie wszyscy rodzice proszą co jakiś czas o wywiad środowiskowy. Co za problem, żeby przychodzili od czasu do czasu i zorientowaliby się jakie faktycznie warunki panują w domu. Czy rodzic jest w domu, czy nie. Kto faktycznie zajmuje się dzieckiem. Myślę, że wystarczy trochę dobrych chęci i można ten system uszczelnić.
    W każdej grupie społecznej były i będą nadużycia. Niestety, jeżeli ktoś się z tym spotkał osobiście, będzie właśnie uogólniał i twierdził, że ludzie oszukują. Weź też pod uwagę fakt, że nasze świadczenie pielęgnacyjne jest rekompensatą za utracone dochody, i właśnie powinny wynosić tyle co najniższa krajowa, bo to właśnie logicznie rzecz biorąc, byłoby jakąś formą rekompensaty.
    To, że mamy subkonta, to nie świadczy o tym, że opłacimy z nich wszystko co dotyczy naszego dziecka. A poza tym na subkoncie są ograniczone środki, a nasze Państwo dąży do ograniczenia ich jeszcze bardziej. W przyszłym roku postanowiło nawet wypełniać za nas pity. Myślisz, że dużo osób złoży korektę, właśnie po to, żeby wpisać 1%?
    Ech, Gabi… Można by dużo pisać o tym całym systemie. Masz rację, nie każdy powinien dostać świadczenie, jednak od tego właśnie są odpowiednie organa, żeby to uszczelnić i unormować.
    Dziękuję, przepraszam, że się rozpisałam, ale chciałam przekazać swoje zdanie dosyć skrupulatnie :)
    Pozdrawiam gorąco!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Mama Calineczki
    25 marca 2014 o 12:35

    Mnie też się płakać chce jak czytam te wszystkie informacje, a szczególnie komentarze wszystkich zawistnych osob. Jak tak mozna? ;(

    AnkaJ
    25 marca 2014 o 17:34

    Ja tylko raz czytałam komentarze i jestem załamana. Wiem, ze to tzw heiterzy i trolle, nikt rozsądny nie pisze matce, która urodziła dziecko z porażeniem okołoporodowym, czy autystę, że trzeba było pomyśleć jak był czas i temu „zaradzić”. Nie każda matka niepełnosprawnego dziecka jest ćpunką i alkoholiczką… Straszne są te komentarze, ale szczerze mówiąc, jakoś się na nie już uodporniłam, nie robią na mnie wrażenia.
    Przytulam kochana :)

    ~niko
    25 marca 2014 o 23:26

    :( kibicuję wam od około 3 lat… bardzo mocno wierzę, że sytuacja Agi się odmieni, że odwzajemni uśmiech, świadomie przytuli, powie „mama” – to będzie największa nagroda za to co dla niej robisz! i wierzę, że się jej doczekasz!

    AnkaJ
    4 kwietnia 2014 o 07:54

    Dziękuję :) Czekamy na to i ta wiara, widok naszej córci, jej spojrzenie, to wszystko sprawia, że warto podnieść się i powalczyć.
    Przytulam mocno i dziękuję!!!!! Pozdrawiam!!

    ~Longina
    27 marca 2014 o 17:51

    Już dwa razy się przekonałam, że nie zawsze to co mówią lekarze się sprawdza ba wręcz mam wrażenie że częściej jest całkiem na odwrót. Raz gdy moja babcia miała wylew i rano lekarze powiedzieli że mamy się z nią pożegnać a ona wieczorem się obudziła. A drugi raz gdy koleżanka mojej siostry po zapaleniu opon mózgowych była w krytycznym stanie a lekarze nie dawali jej wielkich szans. Dziś Ilona jest w domu i z każdym dniem ma się coraz lepiej. Wierzę że i tak będzie z Agniesią. Innej opcji nawet przez chwilę nie zakładałam. Medycyna idzie do przodu, być może za jakąś chwilę będzie można zrobić jeszcze coś więcej. Mam nadzieję że kiedyś i ja zasłużę na ten Agusiny uśmiech :) Bardzo bardzo bym chciała :)

    Co do tego protestu to już chyba prawie wszystko powiedziałam. Zszokowało mnie ostatnio, że są niemałe pieniądze na wsparcie małych i średnich przedsiębiorstw na Ukrainie a dla naszych dzieci nie ma! Ok rozumiem trzeba pomagać jeśli są takie możliwości. Ale czy najpierw nie trzeba by zrobić tego na własnym podwórku?!
    Ostatnio znajoma (również mama niepełnosprawnej córeczki) powiedziała mi że usłyszała od znajomej (samotnie wychowującej dziecko) że też by chciała te 1000 zł. Według mnie kobieta absolutnie nie ma pojęcia o czym mówi. Zazdrości! Tylko kuźwa nie ma czego. Tych marnych groszy gdy sama rehabilitacja kosztuje około 70-80 zł za godzinę! Usłyszałam wtedy od Karoliny piękne słowa: „Gdyby się tylko dało wzięłabym kredyt na całe życie byle tylko ktoś zabrał chorobę Karinki”. Mam nadzieję, że uda się wywalczyć tą najniższą krajową. buziaki dla Was moje słoneczka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. AnkaJ
    4 kwietnia 2014 o 07:52

    Mam nadzieję, Loniu, że w końcu uda nam się spotkać i Agnieszka będzie miała okazję pokazać Ci swój cudny uśmiech :)
    Mądrze powiedziała mama Karinki :) Nie wierzę już w to, że otrzymamy najniższą krajową. Ustawa ma już swoje wady i jakoś nie ma w niej gwarancji, że będą świadczenia podnoszone zgodnie z obietnicami. To kolejna kiełbasa wyborcza i tyle. Dobre i te 100 zł, ale boli mnie, że tak jesteśmy traktowani źle. W jednym worku z patologią :(
    Przytulam Loniu :)

    OdpowiedzUsuń