Witam Was serdecznie. Wczoraj nic nie pisałam, bo nie specjalnie nie
było o czym. Mieliśmy co prawda rehabilitację i odwiedziła nas długo nie
widziana Pani Irenka – pielęgniarka, jednak dogo nie było, a ja do tego
okropnie się wkurzyłam i jakoś nie miałam nastroju przelewać mojej
złości na bloga.
Wczoraj od rana, zastała nas w pościeli jeszcze,
nasza kochana Pani Irenka. Trochę się powylegiwałyśmy, było już po 10,
ale co tam. Przyjemnie było znowu porozmawiać sobie z Panią Irką.
Przyznaję, głupio mi było za bajzel. Jak zawsze nie przyszła z pustymi
rękami, aż mi głupio… Pani Irenka podziwiała Agi, jak bardzo wyrosła.
Biedna, zapracowana nie miała czasu nas odwiedzić. Było naprawdę fajnie,
mam nadzieję, że częściej uda nam się widywać. Koło 13 przyjechała Asia
z szoferem. Sonia robiła za kierowcę. Asia wymasowała Agi i poćwiczyła z
kruszynką. Agunia standardowo musiała się popsocić cioci. usiadła tylko
raz. Później już tylko szykowała się do stawania. Musielibyście widzieć
jej minkę jak to robi. Jak się prostuje, ma taką zaciętą minę, jakby
chciała powiedzieć „co! ja nie będę stała?”.
Panie wymieniły uwagi na
temat masażu i dopytałam się o masaż buzi. Asia obiecała, że się tym
zajmie. Faktycznie ma troszkę obolałe żwacze.
Danuś niestety
odwołała wizytę. Nie dała rady się wyrobić. No cóż, są rzeczy ważniejsze
i mniej ważne. I my to akurat rozumiemy i nie mamy żalu. Nie znaczy to
jednak, że nie było nam smutno.
Chyba
nie nadaję się do niczego. Pracę, którą obiecałam zrobić siostrze,
oddałam jej z powrotem. Nie dałam rady. Jestem do niczego i nie
pocieszajcie mnie. Ja to wiem.
Wieczorem przyszła jeszcze koleżanka z
pracy, z albumami ślubnymi. W końcu. I to żeby mąż musiał ją do nas
wyganiać!!! Skandal!!! Oj, Gosia popraw się. Fajne teraz te zdjęcia
ślubne robią. Są śliczne, nie to co 10 lat temu, jak my staruszki
ślubowaliśmy! Pomijając fakt, że było się kilka kilogramów i parę
zmarszczek młodszym!
I znowu nocka w połowie nie przespana. Ledwo
zwlekłam się z wyra o 10. A kładłam się o całkiem przyzwoitej godzinie.
Dzisiaj odwiedziła nas Pani z opieki z dobrymi wieściami. Bardzo
ucieszyłam się, że otrzymamy pomoc. Do tego dowiedziała się co muszę
zrobić, żeby załatwić wózek dla Aguni. Mój Boże jak to boli, kiedy
trzeba dla własnego dziecka załatwiać wózek … inwalidzki.
Muszę
dostać skierowanie od neurologa na wózek i dalej tak samo jak z
cewnikami do odsysania. Koszty zwraca PCPR i NFZ. Na szczęście wózek
który oglądałam w necie to ten sam, który nam proponowali w sklepie
medycznym. Trochę biegania, jak zawsze, ale trudno. Pani z opieki już mi
bardzo pomogła. Ruszyła machinę i dała mi kopa do działania. Dziękuję.
Później
przyjechała Sonia, wymasowała Agunię. Była bidulka zestresowana i
spięta (Agi nie Sonia). Prawdopodobnie coś ją bolało. Cały dzień już
taki miała. Po masażu usnęła na chwilkę. Dzięki temu mogłam zrobić
zestawienie faktur do fundacji. Niestety, wydatków mam więcej niż
pieniędzy na koncie… Trudno, niech wypłacą ile mogą. Cały dzień Agi
dzisiaj była płaczliwa. Nie dawała się uspokoić. Chwilkę, jak się
tuliłyśmy był spokój, a potem znowu od początku.
Jak Arek wrócił z
pracy poleciałam do Magdy. Byłyśmy gdzieś umówione i musiałam się
dowiedzieć co wyszło z wyników badania Maćka. Co obradzili mądrzy tego
świata.
Gdzie poszłyśmy, nie będę pisać, muszę to przemyśleć. Może kiedyś wam napiszę. Na razie nie, bo nie widzę w tym niczego dobrego.
A
wiecie czemu się wkurzyłam? Wczoraj chwyciłam w rękę opakowanie z
cewnikiem, żeby odessać Agi. Otwieram i aż mnie zatkało. Okazało się, ze
cewnik nie był średnicy 8 tylko 12! Mała różnica co?? Ostatnia partia,
ze sklepu medycznego, którą Ela mi odebrała, okazała się źle wydana.
Zadzwoniłam do sklepu i spoko. Pan spokojnie stwierdził, że naturalnie
wymienią wszystko, tylko sprawdzą czy mają i mi oddzwonią. Po godzinie
oddzwoniła Pani i mocno podniesionym głosem zaatakowała mnie jak to się
stało, ze ja mam jednocześnie 12 i 8. Nie będę przytaczać wam tej
rozmowy, ale ciśnienie skoczyło mi tak, że długo nie mogłam się
uspokoić. Oni się pomylili, a do mnie mają pretensje. Wkurzyłam się i
zadzwoniłam do szefa, okazało się, że chcieli ustalić tylko kiedy ja
dostałam tą felerną partię cewników. To panienka musi wziąć na
wstrzymanie, albo niech szef je wyręcza w wykonywaniu takich telefonów,
bo przedstawiła mi sprawę całkiem inaczej…
Umówiłam się dzisiaj od
razu do neurologa na 19 września, muszę wziąć tylko skierowanie od
naszej Pani doktor. I coś mnie tknęło, bo jak umawiałam się do Centrum
Zdrowia do Warszawy, nikt nic nie mówił o skierowaniu. Zadzwoniłam i
okazało się, ze miałam nosa. Fajnie by było, ja byśmy pojechali bez
skierowania i nie chcieliby nas przyjąć!!!
Wiecie co, nasza
rzeczywistość jest pełna absurdów. Muszę iść do jednego lekarza, żeby
wypisał mi skierowanie do innego lekarza, żeby mi wypisała skierowanie
na wózek!!! Nie ma to jak biurokracja, nawet w służbie zdrowia. Szkoda,
że NFZ nie zajmuje się bardziej leczeniem ludzi, niż pilnowaniem
papierków…
~dm
OdpowiedzUsuń10 września 2008 o 23:29
To ja spokojniejszych dni Tobie zycze.
~AgaP
11 września 2008 o 08:37
Że COOOOOO????!!!!!! że niby Ty jesteś do niczego, kobieto jesteś wspaniała, a że nie możesz z czymś zdążyć to ludzka rzecz……, a co Ty niby maszyna jesteś czy co???, opieka nad Agi jest najważniejsza a pozostałe rzeczy są drugoplanowe……, a to że masz ochotę troszkę sobie poleżakować to Ci się należy, musisz być wypoczęta i pełna energii. Pozdrawiam Gorąco Super Mamę i Agi.
~Dzika Mrówka i Mikułek
11 września 2008 o 08:56
Podpisuję się obiema rękami pod komentarzem AgiP!!! Głowa do góry, Aniu i więcej wiary w siebie – jestem pełna podziwu dla Twojej siły i determinacji!!! A nad głupotą i niekompetencją można jedynie pomilczeć lub wyśmiać – polecam to drugie, rozładowuje nerwy i stres. A wokól Was tylu przyjaciół – w realu i wirtualnych!!! Same dobre fluidy do Was płyną!!! Trzymajcie się cieplutko!!! Myślimy o Was!!!
~Bogusia
11 września 2008 o 09:03
Oj Aniu,są dni kiedy i ja myślę,że jestem do niczego…ale to nie jest wcale tak! Jestesmy tylko ludźmi,nie zawsze udaje nam się wszystko tak jak byśmy chciały. Głowa do góry ,wszystko bedzie dobrze! Pozdrawiam,buziaczki dla Agi zostawiam. Słonecznego dnia:)))
~ania j
11 września 2008 o 09:41
witam!podczytuje Was od jakiegoś czasu,choc nie komentuję;-) Natomiast teraz przyszła mi do głowy pewna myśl-czy macie kontakt z mamą Kajtka z http://www.kajtusiowy.blog.onet.pl?Jesli nie , to zajrzyjcie tam koniecznie ,moze wspólna wymiana poglądów i metod pracy z dzieckiem w śpiączce jakos wam pomoże.Pozdrawiam ciepło
~Agnieszka - mama Kuby
11 września 2008 o 10:22
Jesteś dzielną, zaradną mamą i nawet nie myśl inaczej. Agi ma szczęście, że ma Ciebie!!! Poświęcasz się jej cała, a ona o tym wie i kiedyś na pewno Ci podziękuje. Ciągle tu zaglądam, czekając na nowe wieści. Chociaż nie znam Was osobiście to uczestniczę w Waszym życiu i jestem z Wami myślami. Trzymaj się Aniu, przytul ode mnie Agi!!! Masz śliczną i bardzo dzielną córeczkę! Pozdrawiam cieplutko!
~czarnyaniol
11 września 2008 o 13:32
Jak jeszcze raz usłyszę (przeczytam) jak pleciesz, o tym jaka jesteś do niczego to sama się pofatyguję do Twojego miasta i Ci te głupoty z głowy wybiję. Agunia ma najlepszą mamę na świecie i dobrze o tym wiesz , ściskam Was mocno
~ciocia S....
11 września 2008 o 17:48
…bycie szoferem to sama przyjemność-szczególnie kiedy Nasze drogi prowadzą prosto do was dziewczyny:) buziaki…
~Magdulenka
11 września 2008 o 20:30
no Aniu żadnych głupstw mi tu nie wypisywać o beznadziejności twojej bo pogrożę palcem.no no no :) Jesteś najlepszą mamą na świecie ! I TAK MASZ TYLKO MYŚLEĆ O SOBIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Podziwiam Cię bardzo kochana ja nie wiem jak by to było ze mną czy dała bym radę :( Buziaczki dla Aguni i dla Ciebie ! Życzę jak najlepszych rezultatów twojego zabiegania w sprawie skierowań i lekarz do którego pojedziecie okaże sie Dobrym lekarzem i sprawi że Twoja Agi się wybudzi !POZDRAWIAM !!!!!