środa, 23 lipca 2008

Trudny dzień /23 lipca 2008/

Witajcie. Dzisiaj jestem z siebie dumna! Udało mi się wysłać dokumenty do fundacji i rozliczenie faktur (a trochę mi się tego zebrało). Ponadto oddałam dokumenty w wydziale zasiłków. Pomimo brakującego zaświadczenia z ZUS. Cały czas powtarzam, że w tam też pracują normalni ludzie. Pani na początku nie chciała mi wydać zaświadczenia od ręki, ale jakoś się zlitowała i kazała poczekać. Traf chciał, że te dokumenty odbiera się tam, gdzie jeździłam kiedyś w sprawach firmowych.
Byłam dzisiaj jakieś pół godziny w firmie. Potrzebowałam zaświadczeń i wykorzystałam Ewę, wysłała mi dokumenty do Fundacji. Wiecie co? Nie byłam już dawno w firmie i zrobiło mi się tak jakoś dziwnie. Stęskniłam się za tą pracą. Stęskniłam się za rozmowami o czymś innym niż moje problemy. Zdałam sobie sprawę, że ja naprawdę już tam nie pasuję. Moje życie zmieniło się diametralnie i mam teraz zupełnie inne priorytety. Najważniejsza jest moja Agi i jej życie. Raz już ją straciłam, drugi raz bym tego nie przeżyła…
Wiem, że brzmi to wszystko trochę absurdalnie. Tęsknię za pracą, a jednocześnie tam nie pasuję. Myślę, że dopadła mnie odrobina zazdrości. Ewa opowiadała o Tomku, rówieśniku Agnieszki, on już tak ładnie sobie radzi, a moja Agi śpi. Z reguły nie przeszkadzają mi opowieści o dzieciach, czy ich widok w parku. Widocznie dzisiaj mam gorszy dzień. Pozazdrościłam im tych zwykłych kłopotów i problemów. Takich codziennych. Cóż, nikt nie mówił, że życie będzie łatwe!
Zaraz jak wróciłam z miasta dojechała Pani Asia. Agi znowu cierpiała podczas rehabilitacji. Bioderko prawe znowu jej dokuczało i do tego chyba kręgosłup. Poza tym, jakaś taka zaflegmiona jest. Sama już nie wiem, czy jej coś jest czy tylko nadmiar śliny od ząbkowania. Profilaktycznie porządnie ją oklepałam i leżała na brzuszku bardzo często. Po rehabilitacji padła. Spała dobre 3 godziny.Byłam zaskoczona.
Dzisiaj postanowiliśmy w końcu wypróbować matę ozonową, którą pożyczyła nam Magda. Hałasuje strasznie! Na szczęście Agi nie boi się hałasu. Samej jej jednak nie mogę kąpać, muszę z nią wchodzić do wanny, wtedy jest spokojniejsza. Generalnie, nie bała się, tylko nie wiedziała co to jest i była zaskoczona, ciekawa, ale nie przestraszona. Kilka minut pobombelkowaliśmy, potem popływaliśmy stylem grzbietowym i tata zabrał Agi. Po kąpieli była bardzo ożywiona. Jestem ciekawa, jaką to ma siłę działania.
Wczoraj była u nas Magda z Maćkiem, Agi dostała od Maciusia kwiatki. Obgadałyśmy minioną loterię i zaczęłyśmy planować następne. Maciuś cały czas był zajęty lustrowaniem skrzyń z zabawkami i półki z książeczkami. Sądząc po minie podobało mu się. Pewnie będziemy miały z Agi stałego gościa. Muszę zabrać od Małgosi klocki Agi. Dałam Magdzie kilka pluszaków na loterię, resztę zawiozę później. Miały być jeszcze dwie, ale z tego co zrozumiałam w amfiteatrze będą jeszcze 3 i do tego 2 w innych miejscach. Teraz w niedzielę będzie koncert Boney M. Rodzice Maćka mają zgodę na kwestowanie przy wejściu na koncert. Dodatkowo jeszcze zamknięta impreza. mam nadzieję, ze w końcu uda im się zebrać jakąś konkretną kwotę, bo starają się, biegają, a efektów jak nie było, tak nie ma! Jeżeli ktoś to czyta, pomóżcie im. Maciuś zasługuje na to aby żyć!

4 komentarze:

  1. ~Mama Macka
    24 lipca 2008 o 10:10

    Aniu! chyba troszke sie nie zrozumialysmy .Bardzo bym sie ucieszyla gdyby dochod z wystepu zespolu byl dla Macka-niestety wstep jest wolny nam pozwolono tylko kwestowac Calusy dla Agniesi

    OdpowiedzUsuń
  2. ~basik71
    24 lipca 2008 o 12:12

    Znam takie dylematy z własnego doswiadczenia, z jednej strony teskni się do odskoczni od codzienności i tęskni za pracą, a zdrugiej najlepiej i najpewniej czuje się tu w walce o lepsze jutro własnego dziecka.Ale warto robić sobie chwile dla siebie, by się nie zagubić. Widzieć świat inny niż mój własny.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~madzia
    24 lipca 2008 o 16:22

    witajcie:* weszłam dzisiaj na Wasz blog przypadkowo, czytając komentarze na blogu Majcka. Pierwsze co mi przyszlo na myśl to to, że jesteście niezwykłą rodzinką, a Wasze życie jest cudowną misją, nie tylko dążącą do własnego dobra, do dobra swoejgo dziecka lecz dobra innych. Aniu nie obwiniaj się o chorobę Twojej córeczki. TAK MIAŁO BYĆ! Bóg najwidoczniej pragnął aby Twoja życiowa droga była inna niż pozostałych, napewno niełatwiejsza, ale z pewnością bardziej sensowna. Jesteś wspaniałą matką, twoja córeczka to wie! szukaj pomocy u Boga, dla niego nei ma rzeczy nie możliwych! Wierzę, żę kiedyś będziesz w pełni szczęśliwą mamą, cieszącą się sukcesami swojej Agi! Życzę Ci tego !

    OdpowiedzUsuń
  4. ~bella
    29 sierpnia 2008 o 19:07

    A czy jest jakieś dziecko które nie zasługuje?

    OdpowiedzUsuń