Przede wszystkim chciałam podziękować za piękne i ciepłe słowa!
Napływają one do mnie stale, ale w ostatnim tygodniu dostałam ich
znacznie więcej. Dziękuję wszystkim!
Znowu mi uciekły dni! Ja nie
wiem jak to się ostatnio dzieje. Arek późno wraca z pracy, a ja siedzę z
Aginkiem w domku. Wtorek wyjazd do Somitu na rehabilitację, a przy
okazji zajrzałyśmy do Pani doktor. Agniesia ma na stopach i teraz już na
dłoniach takie dziwne krostki. Najpierw myślałam, że to może jakiś
grzyb, ale lamisilat nie pomógł. W końcu te stopu ma delikatne, niemal
nieużywane. Trochę potu i mogło coś się tam zrobić. Jednak Pani doktor
stwierdziła, że to jakieś uczulenie i przepisała maść. Zobaczymy, dwa
tygodnie można ją stosować. Jak nie pomoże, poszukam dermatologa. Tak
sobie w ten wtorek dałam czadu z noszeniem Agi, że już w środę to nie
był obolały kręgosłup. On mnie zwyczajnie bolał. Ponieważ z Somitu do
przychodni jest jakieś 100 metrów, przeniosłam Agi na rękach. Niby nic, a
jednak. Na szczęście osłuchowo czysta ta moja kruszyna jest.
Strasznie
się ucieszyłam z możliwości pojechania na turnus rehabilitacyjny do
Masgutowej. Od 15 listopada odbywa się w Mielnie. Zaistniała możliwość,
że mogłybyśmy jechać na połowę turnusu od 23 listopada do 27 listopada.
Okazało się jednak, że nie mają rehabilitanta i nie dało się nic zrobić,
pomimo dzielnej walki mam będących już na turnusie. Słyszałam o nim
wcześniej, ale niestety, koszt takiego pobytu jest bardzo wysoki. Sięga
7000 zł i dla nas był nieosiągalny. Jednak dzięki wpłacie jednego
procenta na subkonto, stać nas będzie na jakieś dwa turnusy! Jestem cała
szczęśliwa, bo słyszałam, że przynosi on całkiem ciekawe rezultaty.
Zapisałam się już na drugi termin w przyszłym roku. Musze jeszcze
zadzwonić, bo żadne potwierdzenie nie przyszło. No ale spokojnie. Wiem,
mówiłam, że nie pojadę z Agi na turnusy rehabilitacyjne. Ten jednak
różni się od pozostałych. Z tego co wiem, wszystkie zabiegi odbywają się
w pokoju pacjenta i każdy ma swój materac. W 100% nie powiem Wam jak to
wszystko wygląda, bo wiem to też od osób trzecich. No i tyle co
przeczytałam na stronie internetowej. Najbardziej mi żal, że nie udało
się jechać tym razem. Tak bardzo potrzebuję gdzieś wyjechać. Nawet na
kilka dni. Odetchnąć, odpocząć, pomyśleć o czymś innym.
Wiem, wielu z
Was pewnie powie, od czego odpocząć. Siedzisz w domu i tyle. A ja
potrzebuję psychicznego odpoczynku. Ostatni raz byłam Pile, na Maksia
urodzinkach. Niecałe dwa dni.
W środę szybki bieg do fryzjera od
rana, bo włosy już mi do oczu wchodziły. Szybkie cięcie i do
bioterapeutki. Rehabilitacji tego dnia nie miałyśmy. W czwartek nie
jechałam do Somitu. Asia przyjechała do mnie. Znaczy do Agi. Przyszły w
czwartek gipsy, które zamówiła, niestety bez tych, które są najbardziej
potrzebne. Nie było pięciocentymetrowych! A te są nam potrzebne na
łokcie. Na dłonie, 2,5 przyszły, ale co mi po dłoniach, jak nie mam na
łokcie! Grrrrrr… Napisałam meila do firmy, a oni mi że wybrany kolor
będzie dostępny za jakieś dwa tygodnie i było tam zaznaczone! Wiem, że
było – dlatego nie wybierałam tych kolorów!!!! Poprosiłam o wysłanie
dostępnego i zobaczymy kiedy przyjdzie. Materac rehabilitacyjny ma
przyjść we wtorek, pewnie jak zawsze wtedy, kiedy będę w Somicie!!!
Piątek
dogo i Agiś znowu nie chciała, żeby piesek ją lizał! Nie wiem, ale od
pewnego czasu kobietka nie życzy sobie tej części zajęć. Zaczyna
zwyczajnie płakać! Jak Asia przyszła, okazało się, że kręgosłup Agusia
miała trochę przestawiony, a w czwartek o dziwo, wszystkie stawy i
kręgosłup były w porządku!
Jutro muszę jakoś się wyrobić i lecieć do
apteki, bo zostawiłam w środę recepty, a maść wzięłam bez płacenia!
Żeby było na jedną fakturę, a nie miałam kiedy jechać!!!
Dzisiejszym
popołudniem z Aginkiem przeszłyśmy się na spacerek do babci. Robiło się
już szaro, to jak się ugrzałyśmy odwiozła nas Danka. Trochę sobie z
Sonią pobiegałam, pokopałam jej piłkę. Fajna jest, z takim psem to się
chce wychodzić. Jednak uparciuch jeden nie zamierzała wcale do domu
wracać! To, że ma odłożyć piłkę, żeby jej kopnąć, to rozumie, ale że do
domu, to jakoś udaje że nie słyszy! Rozwali się na trawie i szczęśliwa!
Agniesia też się denerwowała, że Sonia ją za dużo lizała. Po rączce ok,
po drugiej za chwilkę ok. Jednak buzia, niekoniecznie! Jakoś zaczęło jej
się zbierać na płacz! Na spacerku tak jej się podobało, że zapomniała o
tym, że czasem trzeba ją odessać. Całą drogę wytrzymała bez charkania!
To jest coś zważywszy, że w nocy co godzinę od 1 do niej wstaję!!! Ma
tej wydzielinki dużo i wygląda na troszkę podziębioną. Muszę jej jakieś
ziółka sparzyć.
Ostatnio jestem trochę zdezorientowana, bo Agniesia
jak mi się śni, to zawsze już w takim stanie w jakim jest, Nie mam już
tych pięknych snów, ze wstaje, że pokazuje paluszkiem, że następuje cud.
Szkoda, tak bardzo potrzebujemy cudu, nie tylko dla Agniesi! Olu
skarbie, bądź dzielna i się nie dawaj!!!!
A to kilka foci z rehabilitacji i bioterapia!
A to już dyskusje z ciocią bioterapeutką!
Agniesiu, skarbie jak Ci pomóc, żebyś tak nie cierpiała. Żebyś nie
płakała tyle co w sobotę! Kochanie mama dla Ciebie wszystko by zrobiła,
tylko mi podpowiedz!!! Proszę!!!
~Aga
OdpowiedzUsuń23 listopada 2009 o 21:11
Witajcie,od pewnego czasu sledzę Waszą dzielną walke z chorobą Agusi.Trzymam za Agę kciuki. Gdybyście więcej chciały sie dowiedziec o turnusie Masgutowej chetnie porozmawiam (byłam z synkiem)gg:1591495
~Sasecia
24 listopada 2009 o 00:21
To pierwszy mój post i nie wiem od czego zacząć. Bardzo mi żal że tak cierpi ale widzę że ty się nią tak pięknie opiekujesz że na ci się napewno odwdzięczy taki śliczny Aniołek z Agusi
~anineczka
24 listopada 2009 o 19:40
Aniu.Agniesia to urodzona modelka.Śliczna jest ta nasza Panna.Ja też Ci powiem dobre słówko.Jesteś the best!