czwartek, 14 czerwca 2012

W końcu o nas :))) /14 czerwca 2012/

Faktycznie w poniedziałek słoneczko dopisało i po rehabilitacji poszłyśmy na spacerek. Godzinna rundka dokoła osiedla i zaraz lepiej nam na duszy. We wtorek już nie było tak lekko, bo mamusię dopadła potężna dawka lenistwa. Nieistotne, że zrobiłam wszystko co miałam w planach, ale ile energii kosztowało mnie przekonywanie siebie samej, że warto Po południu jeszcze ruszyłam na miasto kupić jakąś kartkę i prezencik na roczek dla Lili, kuzynki Agniesi. Niestety, ze względu na odległość, nasz pobyt na roczku nie miał racji bytu. A szkoda, bo faktycznie przydałby nam się taki wyjazd.
W środę już Agniesia została oklejona przez ciocię tejpami. Reszta, jaka mi się zachowała, starczyła w całości na łokieć i krzyżyki. Podczas środowego masażu zauważyłam u Agnieszki wrażliwość na mięśniu piersiowym. Już wcześniej Karola podejrzewała u niej rwę barkową z prawej strony. Do tego ten ciągły skręt karku na prawą stronę. Próbujemy to jakoś odblokować, jednak nie zawsze przynosi to oczekiwany skutek. Mirek doszedł do wniosku, że mięsień sutkowy, który nie ma się tam o co podczepić (brak kości jarzmowej i skroniowej), prowadzi u Agniesi do takiego stanu. Jednak w środę okazało sie, że Agniecha ma przestawiony prawy łokieć. Ma przestawiony do takiego stopnia, jakby zginał się w drugą stronę, do środka. Dlatego właśnie te tejpy. No a tejpy na krzyżykach, to po raz kolejny początek rwy kulszowej.
Moja glizda się po raz kolejny wyciągnęła, tym razem w nóżkach i rączkach. Niestety, to zawsze powoduje osłabienie stawów i kontuzje. Ostatnia waga wskazała prawie 23 kg, więc co tu dużo mówić… Wbrew zaleceniom CZD, nie jestem w stanie dawać Agnieszce lżejszej kolacji, bo budzi się w nocy zdenerwowana i nie chce zasnąć. Szantażystka jedna, jak nie dostanie jeść, wystawia sobie coś…
Tak na pozytywne zakończenie, powiem Wam o poprzedniej środzie. Agnieszka miała genialny nastrój do ćwiczeń. Wymasowałam ją, już była rozluźniona i spokojna. Już dawno tak nie było, żeby poddała mi się całemu masażowi bez protestów. Karolina zdołała z nią zrobić wszystkie ćwiczenia, nawet bokiem na wałku. Dzielna dziewczynka!!!
Długi weekend spędziliśmy u mojej mamy. Ja, zajmując się Agnieszką, a Arek pracami przez siebie wymyślonymi No dobra, porobił teściowej półki w piwnicy (lizus), zatrzymując przy tym szwagra w domu. Miał iść na mecz z kolegami, ale nie zostawił go samego! Solidarność męska!!! Ania przydała się też jako kierowca dla dzieciaków. Czwórka dzieci, trója w wieku dziewięciu, jeden czterolatek, postanowiła już drugi raz naciągnąć ciotkę na fontannę o 21.30. I jak tu odmówić? Powiem Wam, że za drugim razem to miałam luzik, co robią dzieciaki. Na początku nie mogłam ogarnąć tego bałaganu, ale potem, patrzyłam tylko, gdzie jest ten najmłodszy. Raduś ma bowiem najciekawsze pomysły, np.: bieganie po murku fontanny, picie z niej, wskakiwanie na murek fontanny z dosyć długiego rozpędu… Dzieci miały jednak obiecane, że jak się któreś skąpie, to osobiście je przeciągnę za nogę przez fontannę, a jak się znowu pokłócą, wracamy do domu. Powiem szczerze, żadnego więcej chlapania i kłótni Mądre dzieci!!!! Fotka w galerii z lewej strony. Agniesia już spała i czekała z tatą u babci na powrót do domku.
Mam nadzieję, że słonko powróci do nas w najbliższe dni. Miłego odpoczynku w weekend i zwycięstwa w meczu sobotnim!!!!!!!!!!!!

1 komentarz:

  1. ~Anka Aniola
    15 czerwca 2012 o 10:36

    Miło poczytać :-) skoro nie możemy się zobaczyć- odległość…, Aniu buziaki dla Agi i sił dla Ciebie- a lenistwo też czasami jest potrzebne- żeby mieć siły na potem. Wzajemnie udanego wypoczynku na weekend

    Liv___
    15 czerwca 2012 o 14:41

    Pamiętaj o złotej zasadzie: co masz zrobić dziś, zrób pojutrze, będziesz miała dwa dni wolne;P Lenistwo jest baaaaardzo potrzebnym grzechem głównym:PPPTrzeba Ci przyznać, że masz podejście do dzieci – ja swoim Siostrzeńcom też obiecywałam podobne atrakcje w razie nieposłuszeństwa, o Uczniach nie mówiąc:) /Próbka mojego czarnego humoru: ‚Adasiu, możesz się bujać na krześle, ale pamiętaj, że ja nie będę zlizywała Twojego mózgu z parapetu’. W efekcie Adaś nie bujał się na krześle tylko na moich lekcjach;P/Bardzo lubię czytać takie posty. Dużo buziaczków dla Agi! I żeby wszystkie Jej ‚wystawienia’ wreszcie sobie poszły precz!

    OdpowiedzUsuń