środa, 20 maja 2009

Warszawa i lecytyna /20 maja 2009/

W końcu pojechaliśmy do Warszawy! Kojarzycie,  że 20 mieliśmy jechać do CZD na założenie grzybka zamiast foleya. No i pojechaliśmy.
W zeszłym tygodniu zaniosłam zlecenie na karetkę, tym razem dopisany tata. Trzy razy sprawdziłam w kalendarzu datę. Po przyjeździe sobie wpisałam. No i o 5.20 zajechał powóz i wyruszyliśmy po przygody do stolicy! Nawet bardzo ładnie zajechaliśmy, tak po 11, bo niestety potworne remonty na drogach i co parę kilometrów trzeba było stać w korku. Agiś nockę miała kiepściutką, to w karetce całą drogę prawie przespała. Ja jakoś nie mogę przyzwyczaić się do spania na siedząco i trzęsienia.
Wypakowaliśmy się, zabraliśmy pana sanitariusza z delegacją i do rejestracji! A tutaj Pani stwierdza, że nas nie ma na liście!!!! Normalnie zaczęło mi się gotować! Jak to nie ma nas na liście? Przecież mieliśmy dzisiaj przyjechać! Pan doktor osobiście pisał mi w książeczce z CZD datę!!! No i aby udowodnić bałagan w papierach, otwieram książeczkę i uśmiech zastyga mi na ustach!!! W książeczce data jak byk: 27 maj 2009 rok!!!!!!!!!!
Zrobiło mi się gorąco! Pan z karetki zbladł, w obawie, że mu nie podbiją delegacji, a co za tym idzie nas obciążą!
Wiecie najdziwniejsze jest to, że nawet mocno się nie zdenerwowałam! Zaczęłam się śmiać i prosić o litość! Pani była wyrozumiała, może często na takie zakręty trafiają! Na szczęście był chirurg o litościwym sercu i kazał poczekać! Jak zobaczyłam w poradni naszą Panią chirurg, wiedziałam, ze będzie dobrze. Troszkę się naczekaliśmy, bo wchodziliśmy dopiero po pierwszej, ale tyle było ludzi i od 11 zaczęli przyjmować.
No to teraz wizyta w gabinecie zabiegowym. Najpierw, aby zdobyć nasze pudełko z grzybkiem, Pani pielęgniarka musiała się włamać do szafki, bo wcięło klucze. Pan doktor przyszedł, zaczął wyciągać płyn z balonika….i kolejna niespodzianka! Agiś pękła balonik!!! Moje kochane zdolne dziecko, udowodniło lekarzom, że robi to na zawołanie i gdy ma na to ochotę! 
No nic, założyli grzybka i teraz musiałyśmy czekać na kolejkę do prześwietlenia. Trzeba było sprawdzić, czy wszystko dobrze założone. Na szczęście było wszystko w  porządku! Tylko trzeba było baryt wypłukać z rurki. Na szczęście, Pani doktor zrobiła to nad zlewem a nie do żołądka. To paskudztwo jest ciężko strawne!
Panowie podbili delegację i mogliśmy wyruszyć w drogę powrotną. Miałam wrażenie, że asfalt się wyciągnął!! W sumie tyle walców jeździło, że wszystko możliwe. Zajechaliśmy do domku przed 20. I do tego pierwszy raz jasno było. Boję się pomyśleć co będzie jak w lipcu pojedziemy, bo teraz było zabójczo gorąco, a było koło 20 stopni. No to teraz trzymajcie kciuki, żeby nam służył ten grzybek oczywiście bez żadnych przygód!
Gimnastyka Aginka w karetce, oczywiście na taty kolanach.
 Aguiś, a teraz staramy się nie popsuć tego nowego urządzonka w brzuszku!!! Mamusia ładnie prosi!

1 komentarz:

  1. ~Longina
    21 maja 2009 o 14:00

    O kurcze, to wam się ładnie pomyliły terminy :). No ale cóż i tak się zdaża. Najważniejsze, że Was przyjęli i nie musieliscie po raz kolejny jechać do Warszawy 27 maja. Ale ta nasza Agulka to spryciula- musiała pokazać, że kiedy ma ochotę to potrafi pękać balonik. Życzę Wam żeby to nowe urządzonko spisywało się na medal :) Na pewno tak będzie. Buziaki kochani!!!

    ~Beata
    21 maja 2009 o 22:51

    Aniu świetnie, że ciągle jeszcze piszesz o Aguni, a także pomagasz innym dzieciom. Nie zamartwiaj się jednak tym, że mało masz na to czasu. My poczekamy na wieści od Was, a najważniejsza jest Agniesia i to jej należy się Twój czas. Aniu życzę Wam sił, zdrowia i miłości. Powodzenia!!!

    ~userman
    22 maja 2009 o 13:28

    Całkiem nieźle!Zapraszam też do nowego portalu społecznościowego FOTKY.PL (coś ala fotka), Mają tam wszystkie opcje za darmo. Polecam :)

    ~Dana
    22 maja 2009 o 16:16

    Aniu, witam Cię jeszcze raz w Klubie Zakręconych! :-))

    OdpowiedzUsuń