wtorek, 13 sierpnia 2013

Wędrówki po CZD i dentysta po raz pierwszy. /13 sierpnia 2013/

Nasza kolejna podróż do CZD odeszła w dal. Wróciliśmy po 17, jechaliśmy w obie strony A2. Trochę rozkopany Pruszków nam wydłużył podróż, ale mamy to już za sobą. Za to  nasze centrum przegoniło nas swoimi wspaniałymi podziemiami, że hej! Już w laboratorium musiałam stać w kolejce do rejestracji, pierwszy raz coś się takiego zdarzyło. Na szczęście już na samo pobranie długo nie czekałyśmy i do tego Pani wkuła się za pierwszym razem. Tylko jedna probówka, więc szybko poszło, Agnieszka nawet się nie wzdrygnęła. Dzielny pacjent!!
Jak zwykle windą zjechaliśmy nie na ten poziom. Musieliśmy wracać korytarzami do głównej windy i zjechać piętro niżej do piwnicy/sutereny. Zależy którą windą się jedzie. No a tutaj znowu poszłam w kierunku pasażu, a powinnam minąć pasaż bokiem, w ogóle tam nie wchodzić. Niestety jedna tablica źle pokazuje kierunek, jak wytłumaczyła mi jedna z pielęgniarek, kiedyś na rehabilitacji była mała pediatria i tak zostało, nikt jeszcze tego nie zmienił. A my nadal chodzimy w złym kierunku. Zawracam, bo mi się nie zgadzają widoki ścian
Na Żywieniu dostaliśmy kartkę i wyruszyliśmy  z powrotem, na niski parter/LP. Zależy którą windą się jedzie. Tam odczekaliśmy grzecznie swoje, bo przyszły jeszcze dzieci z oddziału, a one mają pierwszeństwo. Na pomiarach okazało się, że Agi przybrała 80 dkg, ale skróciła się o jakieś 1,5 cm (25,1 kg i 102,2 cm). Ja się kiedyś załamię przez te pomiary. Pani doktor uznała, że nie są dokładne, hmmm też mi coś takiego na myśl przyszło
Na żywienie zjechaliśmy inną windą, tą przy antropologii. Jechaliśmy trochę w ciemno, bo to był nasz pierwszy raz ;).  Trafiłam bezbłędnie, udało się zastać Panią dietetyczkę w pokoju i nawet dzisiaj ze mną rozmawiała. Zmniejszyła dietę Agnieszce, zachodziła w głowę, dlaczego ona tak przybiera na masie, gdzie wzrostu, wg pomiarów oczywiście, nie widać. Uświadomiłam jej, że to jakoś tylko w pomiarach nie wychodzi, że Agnieszka rośnie, ale muszę Agnieszce kupować ciuszki na 128 już, bo 122 są przykrótkie w tułowiu. Wyliczone BMI wychodzi kosmiczne, nadal nie rozumiem dlaczego liczą takie dzieciaczki wg standardowych norm, skoro ona się w normach nie mieści. Nóżki krótsze, rączki krótsze, spalanie kaloryczne prawie żadne. Jakoś nikt nie bawi się w statystyki i nie sprawdza jak to powinno wyglądać. Niedługo będę ją tylko poić.
Pani doktor przyszła jak tylko się pojawiliśmy, a że nasze wyniki już były, przyjęła nas. Agnieszka nie chciała współpracować. Wstrzymywała oddech podczas badania i nie pozwoliła obejrzeć sobie dobrze buzi. Wszystkie wyniki w normie. Bałam się trochę o próby wątrobowe, po ostatnim antybiotyku, ale wszystko jest ok. Poprosiłam Panią doktor o konsultację stomatologiczną. Zadzwoniła i wyprosiła, żeby przyjęli nas jeszcze dzisiaj. No i jak na ironię, ponowne podróże podziemiami Zwyczajnie śmialiśmy się w głos, bo musieliśmy jeszcze na żywienie wrócić i oddać teczkę Agniechy.
Pani doktor obejrzała buzie Agnieszki, na tyle, na ile było to możliwe. Poskrobała górną jedynkę, żółte przebarwienie, to skutek jakiejś wady przy wybijaniu się zęba. Za długo się wydostawał z dziąsła. Próchnicy nie ma i, na szczęście nie ma podstaw do usuwania zębów u mojej córci. Niepokojący jest przerost dziąseł, bo nie pozwalają wybijać się stałym zębom. Pani doktor zaproponowała usunięcie nadmiaru dziąseł. Brzmi fatalnie i boję się jak to Agnieszka zniesie. Oczywiście zabieg odbędzie się w narkozie i będziemy musiały zostać na oddziale. W listopadzie mamy się zgłosić i Pani doktor, ordynator, sama oceni jak to będzie wyglądało u Agnieszki. Nie ma pośpiechu, ale warto to zrobić. Znowu zaczynam się nakręcać. Jak już słyszę narkoza, to coś mi się przestawia  w głowie. Może czas się leczyć…
Odnieśliśmy kartę na żywienie i powrót do karetki, tym razem na świeżym powietrzu. Dobrze nam to zrobiło, ale jestem bardziej zmęczona, niż jak wróciliśmy koło 21 do domu. Przynajmniej połowę z 3 godzin spędzonych w centrum zajęło nam krążenie katakumbami. Kalorie spalone
Kochani moi, spokojnego wieczoru i miłego dłuuuuuugiego weekendu

1 komentarz:

  1. ~Lila Liv
    13 sierpnia 2013 o 19:44

    Wędrowaliście po tych katakumbach,jak ja po wawelskich,na studiach.Uparłam się,Bóg raczy wiedzieć dlaczego,że przynajmniej jedna z licznych żon Zygmunta II Augusta jest pochowana na Wawelu/nie jest żadna/i przeszłam całe katakumby trzy razy,z czego raz pod prąd,co było zabronione…
    Anuś,wcale się nie wkręcasz,też bym się bała.Ja miałam raz zabieg w narkozie i na wszystko się zgodzę,tylko nie na narkozę.Nie mogłam się wybudzić dość długo i miałam takie koszmary,że szok.
    A u Aginka to jest zawsze większe ryzyko.Narkoza to zawsze ryzyko.Też bym się wkręciła.Ba,ja się już wkręciłam…Uważajcie na siebie,Dziewczynki***

    AnkaJ
    18 sierpnia 2013 o 20:33

    Od czasu jak pierwszy raz zabłądziliśmy w tych korytarzach, zaczęłam nazywać je katakumbami. Nie da się jednak ukryć, że bardziej przeraża mnie jazda windą niż błądzenie po tych korytarzach. Na szczęście mamy to już za sobą i przed sobą…
    Boję się zwyczajnie, muszę się dokładnie dowiedzieć jak to ma wyglądać i czy faktycznie jest niezbędny taki zabieg u Agnieszki.
    Staram się Liv, staram się :) Ty też o siebie dbaj :)

    ~Na wczasach w Wicie
    14 sierpnia 2013 o 10:51

    Dobrze że wszystko spokojnie poszło. Trzeba mieć w serduszku dużo nadziei i spokoju. Powiem szczerze że zawsze przerażają mnie te szpitalne korytarze. Czasami potrafią być skomplikowanym labiryntem w którym łatwo się zagubić.Pozdrawiam was serdecznie z nad morza gdzie spędzam z moim maluszkiem nasze krótkie wczasy i trzymajcie się cieplutko, pa.

    AnkaJ
    18 sierpnia 2013 o 20:34

    Oj tak, nie da się ukryć, że szpitalne korytarze nie wzbudzają ciepłych uczuć. Mam nadzieję, że zbyt często nie będziemy po nich błądzić :)
    Również pozdrawiam i miłego odpoczynku!!!!

    ~Longina
    16 sierpnia 2013 o 14:03

    Chyba nie muszę mówić jak mnie dziąsła zabolały gdy przeczytałam o tym zabiegu! Brrrrrrrrrrrr! Ciekawe co Pani doktor w listopadzie na to powie. To sobie pozwiedzałyście podziemia :) Całe szczęście że te windy są bo bez nich to by nie za dobrze było. Kurde jak to możliwe że przy mierzeniu wychodzi że Agniesia się kurczy? Paranoja nie? A myszka dostała chociaż naklejkę dzielny pacjent? buziaki :*

    AnkaJ
    18 sierpnia 2013 o 20:37

    Loniu, te windy dla mnie są straszniejsze niż te korytarze. Zawsze boję się, że wysiądziemy nie na tym piętrze co trzeba, a uwierz mi, już się nie raz tak zdarzyło. Wsiadasz i krążysz między piwnicą, a 10 piętrem…
    Te pomiary to chyba tylko dlatego, że trzeba BMI obliczyć. Naklejkę dostała poprzednio jak była :)
    Buziaki!!!!!

    ~okiem kobiety
    27 sierpnia 2013 o 20:49

    jakby mi kiedyś było „zwiedzać” CZD to walę do Ciebie. Jesteś we wszystkim obcykana. I nigdy nie przestanę Cię podziwiać, Twojego poświęcenia, zaangażowania, starań itd. Ja już dawno bym się poddała!

    AnkaJ
    29 sierpnia 2013 o 20:04

    Kochana, nie poddałaś się do tej pory, to i nie poddasz się w przyszłości. Jesteś dzielna babka, taka z „jajami” ;) Cieszę się, że wróciłaś!!! Brakowało mi Cię :)

    ~Kajuga
    29 sierpnia 2013 o 14:23

    Zaglądam tu i zaglądam, i nie mogę doczekać się nowego wpisu :) Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku. Pozdrawiam gorąco!

    AnkaJ
    29 sierpnia 2013 o 20:01

    Kasieńko, jak miło, że jesteś!! Mam nadzieję, że praca była udana i poznałaś ciekawych ludzi. Teraz jeszcze miesiąc odpoczynku i znowu studia :) Dziękuję, u nas wszystko dobrze, powyżej się bardziej rozpisałam :D
    Przytulam, tęskniłam :)

    OdpowiedzUsuń