wtorek, 24 września 2013

Wizyta u neurologa. /24 września 2013/

Wczoraj byłyśmy z Agniesią u Pani neurolog. Właściwie wizyta była krótka i sprawna. Agniesia została osłuchana, zmierzona i zważona. Okazało się, że Agnieszka urosła 2 cm i mierzy teraz 106 cm. Jaka to duża różnica w tych pomiarach. W CZD Agnieszka miała jakieś 102,4 cm. Pani pielęgniarka tłumaczyła mi, że jak Agnieszka jest mierzona metalową, sztywną linijką, wówczas nie są w stanie uwzględnić zgięcia w kolanach, to fakt. Waga wzrosła o ponad kilogram i mamy teraz 25,1 kg. Mój słodki ciężar
Przejdę teraz do tego ataku, który mnie tak zaniepokoił. Pani doktor nie widzi potrzeby robienia kolejnego badania poziomu leku, zwiększyła depakinę o 50 co drugi dzień. Po 4 tygodniach mamy zostać na stałe przy zwiększonej dawce, czyli 800. Nie lubię dzielić depakiny. Muszę kupować 100 i dzielić na pół. Muszę dowiedzieć się w aptece jak załatwić sobie podzielenie leku na listki.  Pani doktor stwierdziła, ze niektórzy potrzebują zwyczajnie większą dawkę leku, bez względu na wagę. Dostałam też receptę na wlewkę. To lek uspokajający, do podania w momencie ataku. Jednak tylko wtedy, jeżeli atak będzie trwał dłużej niż 5 minut. No i dobra rada Pani doktor, lek powinien mieć jak najdłuższy termin ważności. Podobnie jak ja ma nadzieję, że nieprędko go użyjemy.
Korzystając z okazji, że wizyta trwała bardzo krótko wjechaliśmy jeszcze do kuzyna mojego. Tam Agnieszka dostała śniadanko i psiaki się z nią wylewnie przywitały. Jeden wskoczył jej na kolanka, a drugi starał się wylizać całą. Siłą trzeba było odciągać Agniecha rozluźniona z uśmiechem na buzi wracała do domu:)
Dzisiaj zapowiada się ładna pogoda. Agnieszka pracuje z Panią w pokoju obok, później muszę skoczyć wykupić recepty. Myślę, że jak wrócę wyjdziemy trochę na dwór nacieszyć się słońcem. Tak niewiele go ostatnio. Po piątkowej awarii u Agnieszki nie ma śladu, na szczęście. Dzisiaj po kąpieli zdejmę tejpy.
Spokojnego i udanego dnia wszystkim życzę

1 komentarz:

  1. ~Lila Liv
    24 września 2013 o 10:14

    Buziaki dla mojej Kochanej Wojowniczej Księżniczki:))

    AnkaJ
    25 września 2013 o 07:41

    Liluś i dla Ciebie gorące buziaki!!!

    ~okiem kobiety
    24 września 2013 o 16:46

    u nas rano padało, potem szaro tak było (i nadal jest), więc nie było spaceru. Szkoda, tak to lubimy. Zdrówka dla Was!

    AnkaJ
    25 września 2013 o 07:41

    Koniec, końców, na spacer też nie poszliśmy. Zerwał się nieprzyjemny wiatr i musiałyśmy sobie to odpuścić. Może dzisiaj się uda, choć na chwilę. Aczkolwiek dzisiaj bardzo napięty plan mamy.
    Przytulam dziewczynki i słonka życzę :)

    ~Anna
    24 września 2013 o 19:14

    relsed też mamy na wyposażeniu ;-) kolejny się przeterminował, ale czy nie ma napadów…., ja już nic nie wiem…. turnus się skończył, realia wróciły

    AnkaJ
    25 września 2013 o 07:39

    A no właśnie Aniu, te ataki są tak podstępne, że czasami nie zdajemy sobie sprawy, że są. Agnieszka ma je w nocy, jak śpi. Nie wiem, czy zawsze mnie obudzi, budzi mnie jej nierówny oddech, ale czy zawsze?? Mam nadzieję, że ataki zarówno u Madzi, jak i Agnieszki nie będą częste i tak silne, żeby trzeba było relsed używać!
    Przytulam :)

    ~Longina
    25 września 2013 o 14:01

    Myszki moje z całego serducha życzę Wam by ta wlewka nie była potrzebna i by ten atak już się nie powtórzył :) Psiaki uwielbiają Agniesię, wcale mnie to nie dziwi :)
    Anuś dzięki wielkie za opublikowanie apelu w poprzednim wpisie. <3
    :*

    AnkaJ
    29 września 2013 o 16:34

    Nic więcej nie mogę, mam nadzieję, że ktoś pomoże! Też mam nadzieję ze te ataki już nie wrócą, w każdym razie nie tak szybko.
    Buziaki!!

    ~Jana
    25 września 2013 o 22:52

    Jak czytam Twoje wpisy to nie moge potem spac. Dzis tez tak bedzie, bo jak cie nie podziwiac… nie wiem czy jestes inna, silniejsza lepsza niz my wszyscy. Powiem ci szczerze ze ja dawno bym juz sie zalamala, a moze widze to inaczej, bo tego nigdy nie przezylam. Kochana zycze ci najwsapnialszych dni z twoja ksiezniczka, abyc kiedys mogla powiedziec, ze zrobilas wszystko dla Agusi… jestem z wami,chociaz tylko czasmi sie odzywam… ale czytam was ciagle.

    AnkaJ
    29 września 2013 o 16:38

    Jana, ja się załamałam już dawno temu, podniosłam się kilka razy i znowu upadłam. Każde dźwignięcie się z załamania wzmacnia mnie i daje wiarę w to, jaka jestem silna. Jak wiele matka potrafi znieść w walce o swoje dziecko. Staram się zrobić jak najwięcej, choć ciągle jest niedosyt. Kochana moja, dziękuję, że jesteś. Jakoś mi tak raźniej, że po drugiej stronie monitora jest kilka osób, które kibicują Agniesi.
    Pozdrawiam i przytulam!

    OdpowiedzUsuń