piątek, 27 czerwca 2008

Wróżka. /27 czerwca 2008/

Razem z mężem będąc już na skraju załamania nerwowego, postanowiliśmy chwycić się czegoś co dałoby nam choć odrobinkę nadziei. W internecie zaczęliśmy szukać wróżek i jasnowidzów. Zaczęłam wysyłać na jeden ze znalezionych numerów smsy. Otrzymałam odpowiedzi, że Agi jest gdzieś z nami, na razie nie może jeszcze do nas wrócić, jednak nie wolno przy niej się smucić. Mamy otaczać ją ciepłem, radością i kolorami. Ona wyczuwa naszą rozpacz.
Wkrótce mąż dostał od kolegi numer do wróżki o której obydwoje wiele słyszeliśmy. To starsza Pani, która zajmuje się tym od lat z powodzeniem i z opinii osób, które u niej były wiem, że sprawdzają się jej wróżby. Zadzwoniłam i umówiłam się. Bałam się strasznie.
Wróżka kazała mi zamieszać karty myśląc o pytaniu, które mnie dręczy. Rozłożyła karty i zaczęła liczyć. Pierwsze co znalazła, to dama. „To Pani. Pani nie ma już nadziei! Tak nie można!” Nie wiem skąd ona to wiedziała. Tego nikt nie wiedział. Później zaczęła znajdować ślady jej choroby. Nie powiedzieliśmy jej, co jest z naszym dzieckiem. Powiedziała, że Agnieszka ma coś nie tak w głowie, coś nie tak z oskrzelami, ma chore oczko. „Ale ona wróci, będzie miała problem z chodzeniem. Zajmie jej to troszkę ale będzie zdrowa, lekarze będą szalenie zaskoczeni ale przypiszą sobie to jako zasługę. Ona jest silna, ona jest strasznie inteligentna i mówi do was” Tego dnia zauważyliśmy, że Agi rusza języczkiem i buzią tak jakby chciała nam coś powiedzieć. Nie mówiliśmy jej tego również.
Wiecie co, może to naiwne, ale ta kobieta, nie wiem czy mówiła nam całą prawdę, ale podniosła nas na duchu. Myślę, że w takich chwilach jest potrzeba takich rzeczy. Tchnęła w nas nową dawkę wiary w cud. Jeżeli wróżba nie sprawdza się tak jak została przedstawiona, albo jak wy ją rozumiecie przestaje być pomocna.
Później rozmawiałam jeszcze z dwoma wróżkami, ale o tym później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz