środa, 3 kwietnia 2013

Zamieszania c.d. /3 kwietnia 2013/

Musiałam przerwać pisanie, bo dotarła na umówioną kawę koleżanka z synkiem. No nic, zawsze mogę teraz dopisać resztę, a nawet więcej.
Moje nerwy w związku z tym całym przeprowadzkowym zamieszaniem są na postronkach, czego efektem była moja nieuwaga przy wyjeździe z parkingu. Źle wymierzyłam odległość i obtarłam zderzak samochodu. Odjechałam w bezpieczne miejsce i czekałam na właściciela. Niby nic wielkiego, na zielonym zderzaku było widać ślad obtarcia, jednak trzeba sprawę wyjaśnić. Po dobrym kwadransie przyszła właścicielka i zmartwiła się, jednocześnie przestraszyła, że nie zwrócę jej za lakiernika. Równie dobrze mogłabym odjechać a nie czekać. Zauważyłaby to obtarcie dopiero na wiosnę, po umyciu auta. Ja też na początku myślałam, że to tylko brud, niestety, nie ma lekko. Za bezmyślność się płaci, jeszcze nie wiem ile, ale wkrótce pewnie się dowiem. Podałam swoje dane, i numer telefonu. Pozostało mi czekać. Wsiadłam do auta, a łzy same leciały mi z oczu. Dopiero jak zostałam sama w domu zwyczajnie się rozkleiłam. To było absurdalne, bo nikomu nic się nie stało. To tylko obtarcie, a jednak coś we mnie pękło. Teraz już czuję się lepiej, nadal mam kamień na piersiach, ale jakoś udało mi się zebrać i spakowałam Agniesi aniołki z gablotki i dwie walizy z ciuchami i książkami.
Do końca tygodnia nie mamy lekcji, Pani ma znowu jakieś szkolenie. Będę mogła zająć się pakowaniem od rana, a dopiero później Agnieszką, jak się wyśpi. Chociaż ostatnio mało śpi. Mam wrażenie, że boli ją gardło. Ma brzydką wydzielinę, ale to wszystko, chociaż wieczorem naszło jej dzisiaj jakieś 37,6, jednak temperatura sama zeszła i już nie naszła. Widocznie jest jakiś stan zapalny, dostała rutinaceę i na noc ibum, przeciwzapalnie. Lepsze to niż antybiotyk. Z rehabilitacji też zrobiło się nastawianie kręgosłupa, od piersiowego w górę. Na szczęście była ciocia Karola i profesjonalnie się tym zajęła.
Kupiłam dzisiaj tapetę, 4 rolki w dosyć jasnym, ale ciepłym odcieniu. Doszłam do wniosku, że pomalujemy ścianę tam gdzie będzie najmniej widoczna, znaczy pod oknem i tam, gdzie staną szafy. Na pozostałych dwóch ścianach położymy jutro tapety. Właściwie to najpierw trzeba pomalować ściany, bo wałkiem się nie da. Trzeba to zrobić pędzlem. Jest mniejsze prawdopodobieństwo, że będzie odchodziła farba. Dopiero potem zabierzemy się, za tapetowanie. Ściany są dosyć proste, więc mam nadzieję, że pójdzie dosyć szybko. Dobrze byłoby to jutro skończyć, żeby przez piątek wyschło. W sobotę zamierzamy przewieźć meble, a potem ubrania. Wiecie co? Aż się za głowę złapałam, jak spróbowałam się sobie to wyobrazić… Nadal mnie to przeraża. Wiem jednak, że damy radę! W końcu kto, jak nie my!!! Mój brat przyjechał dzisiaj i pomógł w malowaniu pokoju Arkowi. Ja muszę się zająć Agniesią. Jutro pewnie poproszę, żeby brat przyjechał, zapakujemy to co mam spakowane i pojedziemy do mamy. Pomalujemy co się da, może nawet zaczniemy kłaść tapety zanim Arek z pracy wróci. Urlop się mu skończył. W piątek mamy rehabilitację, jutro tylko ze mną zajęcia, więc mogę je zrobić wcześniej.
Najgorsze jest to, że pogoda jest do bani. Mróz, wiatr, śnieg, a na domiar złego jeszcze ślisko na chodnikach i parkingu. Mnie też zaczyna pobolewać gardło, zmarzłam czekając na właścicielkę auta dzisiaj. Liczę na to, że jednak jakoś przejdzie to bokiem. Nie ma czasu na choroby. Do niedzieli musimy się przenieść, potem sprzątanie, a w środę od rana do neurologa z Agnieszką.
Jeszcze muszę dzwonić, żeby odłączyli nam internet. Muszę złożyć wniosek o przeniesienie numeru. Znowu… Mam nadzieję, że po raz ostatni. Koniecznie muszę podjechać na pocztę i złożyć wniosek o przekazywanie poczty na inny adres.  No nic, to pewnie ostatni wpis z tego miejsca. Do napisania wkrótce, już po przeprowadzce!!!
Słoneczka i wiosny dla wszystkich!!!!

1 komentarz:

  1. ~kasia
    4 kwietnia 2013 o 15:24

    Pani Aniu, łącze się w bólu. Przy okazji ostatniej przeprowadzki spowodowałam regularną stluczke i też płakałam. Proszę uważac na tankowanie, 2 dni potem mąż nalal benzyny do diesla. Pozdrowienia!

    AnkaJ
    5 kwietnia 2013 o 20:41

    Na szczęście ja zatankowałam w poniedziałek, jak wracałam z Piły. Jeszcze patrzyłam co leję ;) Pamiętam, że jak się przeprowadzaliśmy pierwszy raz to wydzwoniłam moją cytrynką w lampę. Stała sobie spokojnie na środku parkingu. A kilka dni później zawiesiłam się na studzience, widlakiem mnie ściągali… Mam już dosyć przygód motoryzacyjnych. Teraz tylko chcę skończyć tą przeprowadzkę!!!
    Pozdrawiam gorąco!!

    ~Żebrosia :)
    4 kwietnia 2013 o 21:51

    Pani Aniu,
    Ja ostatnio po roku jeżdżenia autem (kurczę, jak to zleciało :D, dokładnie rok jak mam prawko :O) obtarłam swojego opelka. Ale miałam wybór: albo na pewno obetrę bok swojego o kant kamienicy w której wynajmuję stancję, albo tak na 90% obetrę przodem auto przede mną… Więc obtarłam swój… Ahhh ale aż mnie serce zabolało, bo naprawdę dbam o to auto.. Taki plus że ten bok jest lekko wgnieciony przez poprzednich właścicieli i nie widać :D
    Pogoda nie nastraja zbyt pozytywnie, mam nadzieję że w niedzielę przynajmniej nie będzie padać jak będę do Olsztyna jechać …

    Życzę powodzenia w przeprowadzce i czekam na następny wpis ;)
    Pozdrawiam,
    Marta ;)

    AnkaJ
    5 kwietnia 2013 o 20:46

    Martuś, mów (pisz) mi po imieniu :)
    Ja wszystkie swoje autka musiałam „zaznaczyć”. Miałam ich już cztery. Maluszek przetarłam o mur, punciaka zarysowałam pierwszego dnia jak wyjeżdżałam z garażu, a potem w bramę się nie zmieściłam, nie pamiętam co było ze skodą, ale chyba nie zdążyłam nic zrobić, „L” była szybsza. Picasso jest tak poobijany, ze trudno zauważyć co ja zrobiłam, taki był kupiony. Ważne dla mnie, że jeździ. Pierwszy raz w kogoś udało mi się wjechać. Mam nadzieję, że ostatni!!
    Buziaki!!!

    ~Liv
    5 kwietnia 2013 o 10:29

    Aniu,to tylko samochód,na szczęście nic się Tobie,ani nikomu nie stało…Wiem,że się musiałaś bardzo przejąć,bo my obie z Klubu Wrażliwców,ale nic się nie stało,to tylko rysa na samochodzie.Gdybyś nie była tak uczciwa,jak jesteś,wyjechałabyś i nikt by nic nie wiedział.Ale jesteś taka,jaka jesteś/rozumiem Cię,też bym szukała kontaktu/,więc dołożyłaś sobie nerwów…
    Trzymam kciuki i czekam na informację z nowego miejsca:)Waszego miejsca:))
    Uściski,buziaki i różne wyrazy.Dziewczynki:***

    AnkaJ
    5 kwietnia 2013 o 20:50

    Jak nie zaczekać. Wiem jak ja się wkurzałam, jak mi porysowali, z obu stron na parkingu auto. Pewnie dzieciaki, dla zabawy, mnie trochę mniej jednak to śmieszyło. Faktem jest, ze moje auto nie prezentuje się jak limuzyna. 95% zadrapań była przy zakupie, Już nawet stał u blacharza, żeby to zrobili, ale jak podliczyli, to okazało się, że mnie nie stać. Skończyło się na szpachlu i puszce farby w sprayu ;) Ważne, że jeździ, w tym celu go kupiłam :)
    Buziaki!!

    ~okiem kobiety
    6 kwietnia 2013 o 09:49

    na pewno przeprowadzki to nic przyjemnego. Ale poukładasz wszystko sobie i potem już będzie dobrze i fajnie. Co do pogody – nie mam już słów na ten temat!

    AnkaJ
    10 kwietnia 2013 o 22:13

    Mogłoby już trochę przyświecić słoneczko. Czas najwyższy na wiosnę, chociaż przejeżdżając dzisiaj przez Budzyń, zobaczyłam moje ulubione gniazdo z bocianami :) Zaraz milej na duszy!!
    Przytulam :)

    ~calineczka
    9 kwietnia 2013 o 09:03

    Podziwiam Cię za to, że zaczekałaś. Inni pewnie by odjechali, bez żadnego mrugnięcia okiem.

    A z przeprowadzką na pewno dacie sobie radę. No właśnie, kto jak nie Wy. :)

    Do napisania z nowego miejsca! :)

    AnkaJ
    10 kwietnia 2013 o 22:11

    Daliśmy, ale lekko nie było. Teraz cierpię na ból w krzyżu i jestem trochę osłabiona. Potrzebuję chyba jakiegoś mocniejszego kopa, żeby się wziąć w garść.
    Buziaki!!

    OdpowiedzUsuń