Powoli wracamy do życia i codzienności. Ania ma rację, niezależnie od
wyniku badania, rehabilitacja Aguni trwać będzie. Jednak musiałam zrobić
to badanie, musiałam. Znam ryzyko znieczulenia, narkozy. Jednak
wkurzyłam się, bo Agniesię to tyczyło tak samo jak pozostałe dzieci. A
było ich tego dnia kilkanaście! To znieczulenie było tak delikatne, że
Agniesia nawet nie zasnęła. Leżała tylko wiotka i płakała. Jak wiozłam
ją na oddział była już wybudzona. Na szczęście Agiś jest lekoodporna po
mamusi. Czy zrobię ten rezonans za jakiś czas po raz kolejny, nie wiem.
Trudno mi to ocenić.
Agniesia wczoraj już czuła się dobrze w domku.
Całe popołudnie przespała. Po ćwiczeniach założyłam jej kombinezon. Jak
chciałam zdjąć po upływie dwóch godzin, zasnęła! A przez te dwie
godzinki siedziałyśmy razem. Pokołysałyśmy się, kolędy pośpiewałyśmy.
Odłożyłam ją na chwilkę, bo poszłam zrobić sobie coś do picia. I
chciałam jej zdjąć kombinezon. Wracam a moje złoto śpi!! Ledwo ją przed
siódmą dobudziłam!
Dzisiaj natomiast jest obrażona i zła na mnie.
Musiałam jechać do Piły, pozałatwiać sprawy w NFZ. Niezła jestem!
Wystartowałam przed 9, a wróciłam koło 13! Z odśnieżeniem samochodu!
Najpierw podjechałam do firmy podbić legitymację rodzinną. Ja wiem, czy
nie zechcą??? Potem szybko do PFRON po wniosek na kombinezon Thera Togs.
Okazało się, że wymagane jest zaświadczenie, a właściwie opis lekarza.
Najlepiej specjalisty. No to doszła mi jeszcze wizyta u Pani neurolog.
Najpierw do NFZ, wyrobić nowe karty zaopatrzenia na cewniki i
pieluchomajtki. Potem do ośrodka, a tam Pani doktor nie ma! Zostawiłam
zaświadczenie i 2 zł na znaczek. Doślą w tygodniu. Jeszcze tylko apteka w
Budzyniu i już byłam w domku. A Agnieszka zła! Jak ją jeszcze na
kolanach trzymałam, to ok, ale nie daj Bóg odłożyć na tapczan! Spięta
jakby miała zaraz wybuchnąć!!! Do tego rurka jej się przytyka. Ciężko ją
odessać. Mieli być dzisiaj z Hospicjum na wymianę, ale coś im wypadło i
niestety. Będą we wtorek. Jak nie, to pewnie sama wymienię.
Boję
się, żeby mi tu znowu się nie rozłożyła. Do tego znowu jest tak bardzo
napuchnięta. Właśnie, pokrzywę miałam sparzyć i jej podać. Niestety
VitaButtin się przeterminował. Musze kupić nowy, może to nerki kiepsko
pracują. W szpitalu była taka opuchnięta, ale tam było potwornie gorąco.
A teraz? Nie wiem, wyniki moczu miała w porządku w szpitalu. Nie wiecie
co działa jeszcze odwadniająco czy moczopędnie?
Jutro przyjedzie Pan
ze Złotowa i przywiezie mi fakturę proformę na kombinezon. No i ortezy
dla Agi! A ja chyba się wkurzę, bo zlecenia nie mam na te ortezy!!!!! A
meila dostałam jak wróciłam z Piły. Dobra zobaczymy jutro!
Właśnie mi
się przypomniało, że nie kupiłam pyłku pszczelego! Mogłam jechać
dzisiaj przecież! O ludzie, całkiem mi z głowy wyszło!! Bilobil chyba by
się przydał!! Jak nic!!
Agniesiu, nie gniewaj się na mamę! Mamusia
nie mogła Cie zabrać, za daleko jechała! Innym razem pojedziemy z
tatusiem, dobrze??? Kocham Cię skarbie Ty mój!
~Daga
OdpowiedzUsuń16 stycznia 2010 o 00:20
Aniu, są takie ziółka moczopędne, Urosan się nazywają. :-)
~marta
16 stycznia 2010 o 13:02
mięta też jest moczopędna:))
~longina
16 stycznia 2010 o 13:39
Aneczko arcydzięgiel, berberys, borówka, liście brzozy, chrzan, cykoria, cząber, estragon, fiołek, głóg, gruszki. Czytam to na takiej stronie o zdrowej zywności i piszą tu że nawet cherbata działa moczopędnie. Jeszcze jałowiec, jarzębina. Najlepiej to kochana podam Ci ta stronę to sobie sama przejrzysz. http://www.eioba.pl/a77724/lecznicza_zywnosc buziaki