piątek, 23 marca 2018

Śmiać się czy płakać, czyli nadal jesteśmy w szpitalu...

Już drugi tydzień, jak jesteśmy w szpitalu. Agnieszka powoli dochodzi do siebie. Tradycyjnie jednak, nie obyło się bez problemów.
Rana banał nie krwawi, mamy już nawet opatrunek bez dodatkowych gaziki.  Sucho jest. No ale.... We wtorek wieczorem Agnieszce wyszła jakaś wyszła. Najpierw delikatnie, myślałam, że uczulenie  na chusteczki kosmetyczne. Chciałam przemy ją wodą. Zabrała się do mycia, a tu po chwili jeszcze więcej tego. Zgłosiłam to, przyszedł dyżurny lekarz, bo to przecież 21 już prawie była. Obejrzał i orzekł alergię. Agi dostała do żyły silny lek na alergię, dużą dawkę. Jednak cytując panią pielęgniarkę, na cud trzeba poczekać, chociaż 15 minut 😉 No i faktycznie, po tym czasie zaczęło schodzić. Pani doktor, pediatra,  zleciła morfologię, pobrano mocz do badań i CRP.
Rano debaty nad tym co też mogło ją uczulić. Padło na szpitalne zupki. Nie ma tego złego... bo zupki teraz są idealne 😆 Agi przespała prawie cały dzień, bo lek był silny. Wysypka pojawiała się miejscowo i znikła po chwili. Fata Morgana normalnie!
Wieczorem dla urozmaicenia, pojawiła się gorączka. Dobiło do 38,2. Dostała coś tam do PEGA,  po dobrej godzinie i zimnych okładach, trochę spadła. W nocy spała nienajlepiej. Od rana w środę laborantka pobrał krew. Lekarka przyszła i oznajmiła, że hemoglobina spadła do 8, a to już wskazanie do przetacznia krwi. Wenflon oczywiście nam nie wytrzymał i nie dało założyć nowego. CRP 128. Jedziemy na blok, żeby w znieczuleniu założyli jej albo wenflon, albo centralkę. Deja vu....
Blisko godzinę deptałam po tym korytarzu. Już myślałam, że założyli centralkę. A tu wenflon. Dosyć kiepskie miejsce,  bo na prawej nodze, od wewnątrz, przy kostce.
Agnieszka dostała dwie jednostki krwi. Potem szybko płyny, bo przez cały dzień nic prawie nie jadła i nie piła. A na koniec, trzecia dawka leku na gorączkę. Cały czas 38,2 z krótkim spadkiem do 37,8.  Niemal dobę dziecko miało gorączkę. Przez cały czas musiałam ją odsysać. Ssak dostał wcisk. Dopiero koło 23 gorączka opuściła i zeszło do 37,2. Noc nie była najgorsza. Musiałam spotów odsysam,  ale trochę podała.
A dzisiaj co nowego, jak to dopytują się już towarzyszki z więźnia. A dzisiaj okazało się, że Agi wykończyła ssak. Nasza Medeli straciła moc ssania 😭😭😭 Na oddziale jeden ssak, a dwóch potrzebujących. Owszem, dostaliśmy swój pojemnik, swój wąż. Wszystko sterylne i ok. Tylko nie będziemy ciągnąć ssaka po oddziale w te wew te. Zadzwoniłam do naszej pani Iwonka o ratunek. Niezastąpiona i niezawodna, w ciągu godziny odwiozą nam sprzęt. Kochana i wyrozumiała dla takich zakręconych jak ja.
Agi miała jeszcze zrobione USG brzucha, żeby sprawdzić, czy skolioza nie zrobiła jej spustoszenia wewnątrz. Na szczęście nie.  Wszystkie narządy na miejscu. Całe szczęście.
A teraz powiem, właściwie napiszę, skąd ta wysypka, gorączka i stan zapalny. Otóż poprzednio krwiak się ewakuował i widoczna była utrata krwi. Tym razem krew gromadzi się wewnątrz i mamy obrzęk. Zaczynają wychodzić siniaki. Jest znów utrata krwi, ale nie widoczna gołym okiem. Jest tak jak ostatnio. Mamy anemię i organizm walczy. Oznaką walki ze stanem zapalnym jest gorączka.  Dostała krew i gorączka zaczęła spadać. Dzisiaj zrobili CRP i spada samoistnie. Nie potrzeba antybiotyku. W niedzielę zrobią jeszcze morfologię i zobaczymy jakie będą wyniki. To zadecyduje o tym czy można nas wypuścić i kiedy.
Mam tylko nadzieję, że wyczerpaliśmy już pulę przygód w szpitalu i  weekend będzie spokojny.
Ps.: Wybaczcie błędy i literówki, ale piszę na komórce, a tu słownik mądrzejszy ode mnie 😉

1 komentarz:

  1. Wiesz, dziwię się, że dziś jest piątek 23-go, a nie 13-go. Wszystkie trzy mamy pecha. Dla mnie pierwszy lekarz nie miał dobrych wiadomości, za to drugi miał złe:( A teraz ni stąd ni zowąd (może tylko z nerwów) mam 38,5.
    Mocno Was przytulam i życzę siły. Niech już zmierza ku dobremu.
    Całuski:*

    OdpowiedzUsuń