poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Nie ma jak w domu!

Udało się!!! W sobotę za zgodą profesora, mogliśmy wrócić do domu!!! Ja byłam już psychicznie przygotowana na święta w szpitalu. W piątek z rany nadal ciekło i profesor kategorycznie zabronił opuszczania oddziału. Mokra rana, to zawsze większe ryzyko zakażenia. Jestem tego w pełni świadoma, więc nawet nie protestowałam. Trzeba zostać, to trzeba, ja się kłócić nie będę. Znam sytuację. Ponad dwa tygodnie przetrwaliśmy w szpitalu, to te kilka dni, ni zrobiłoby już różnicy. Skoro jednak profesor się zgodził... Jednak z lepszych wiadomości dla kogoś, kto długo w szpitalu leży. Tak więc, od 14 w sobotę, jesteśmy w domu :) A jak dojechaliśmy z tak słabą baterią przy ssaku? Tego nie wiem, ale Agnieszka dzielnie współpracowała :)
Agnieszka na początku nie mogła uwierzyć, gdzie jest. Później jednak "zaskoczyła". Oczka szeroko otwarte i tylko się rozglądała na lewo i prawo, czy to na pewno jej pokój :) Kochana moja :D :D :D Ja zdążyłam jeszcze ciasta popiec, prania trochę zrobić, ale niewiele więcej. Adrenalina opadła dopiero wieczorem. Miłym zaskoczeniem była dla nas wizyta pani Małgosi ze święconką. Ucieszyłam się bardzo! Dziękuję!!!
Agnieszka ma nadal jedną nogę krótszą, ale z tego co widziałam na RTG, nie dało się zrobić inaczej. Lewą kość biodrową miała wystawioną dużo wyżej niż prawą. Jedną i druga było trzeba ciąć na odpowiednim poziomie. Przy endoprotezach, zawsze jest różnica w długości nóg. Niepokoi mnie natomiast prawe kolano. Profesor obejrzał i uznał, że nie jest złamane, chyba. Zlecił jednak na moją prośbę RTG obydwu. Niestety, nie mam jeszcze wypisu i nie wiem co jest w opinie zdjęć. Same zdjęcia mam i faktycznie to prawe kolano wygląda na przekręcone w porównaniu z drugim. Piękne jest to, że Agnieszka zgina teraz nogi w kolanach i mogę ją normalnie posadzić w wózku. Teraz właśnie siedzi sobie wygodnie w Komforcie i nie zgłasza wygląda, jakby było jej źle ;)
Podsumowując jednak nasz pobyt w szpitalu:
1. 3 ataki padaczki
2. Wysypka 
3. 8 dni gorączki
4. Dodatkowe założenie wenflon w znieczuleniu
5. 2 jednostki podanej krwi
6. 2 zepsute ssaki (łącznie 4 w użyciu)
7. Pęknięty krwiak w dniu wyjścia
8. 17 dni na oddziale
Rana ładnie się zrosła, w jednym miejscu jest zgrubienie, jakby tam się płyn zgromadził. Będziemy na poradni, pewnie znowu będą ściągali, jak nie, samo powinno się wchłonąć. Aczkolwiek, pielęgniarka przepowiada jeszcze jeden wyciek. Ten poprzedni był otworem po drenie, natomiast tutaj zapowiada się, o ile to nastąpi, górną częścią rany. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że mamy obydwie operacje za sobą. Ciekawym faktem jest to, że ja nie pamiętam żadnego z trzech pierwszych miesięcy tego roku. Nagle zrobił się kwiecień. Najpiękniejsze jest to, że w każdej chwili możemy w końcu iść na spacer!!! Szkoda tylko, że tak silny wiatr zapowiadają na najbliższe dni. Może chociaż na taras, albo przed dom. Zobaczymy z której strony będzie wiało!
Teraz mam do pozałatwiania dużo spraw, które się nagromadziły przez te dobre 2 tygodnie. Nie da się pewnych spraw zdalnie załatwić. Agnieszka ma jeszcze tydzień spokoju, tylko rehabilitacja w ograniczonym zakresie. Szkoła od przyszłego tygodnia. Trzeba zaczynać stopniowo, bo dziewczynka jest wyczerpana i osłabiona. Kilka minut pracy z nóżkami i zasypia zmęczona.
Muszę wybrać jakiś ssak przenośny, bo niestety jesteśmy póki co, uziemione. Bez ssaka nie możemy nigdzie iść, ani jechać. A wybór jest trudny. Znalazłam dwa, w porównywalnych cenach. Muszę tylko dowiedzieć się o jakość tego lżejszego. A może ktoś z Was słyszał o takim ssaku? Wygląda na to, że to jakaś nowość na naszym rynku. Cena nie jest mała, więc nie da się tak eksperymentować.
https://mednova.pl/ssak-przenosny-flaem-aspira-go-30l?utm_source=ceneo

Przez to całe zamieszanie, nie złożyłam wszystkim życzeń świątecznych. Wiedzcie jednak, że cały czas życzę Wam wszystkiego najlepszego! Wierzę, że zdrowie, szczęście i miłość towarzyszyły Wam zarówno podczas śniadania Wielkanocnego, jak i w każdej chwili życia! Spokojnego i udanego ostatniego dnia Świąt! Pozdrawiam Was i przytulam! Jednocześnie dziękuję wszystkim za wsparcie i ciepłe słowa. Nawet nie wiecie, jak to wiele dla mnie znaczy!!!

1 komentarz:

  1. Super, cieszę się razem z Wami z tego, że jesteście już w domku. Bo wiecie - wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

    OdpowiedzUsuń