wtorek, 1 maja 2018

Wróciłyśmy!

Trzeci tydzień płynie, od naszego powrotu do domu. Wróciłyśmy 20 kwietnia, Arek dotarł do szpitala i razem wróciliśmy samochodem. Obydwie z Agnieszką byłyśmy bardzo zmęczone tym pobytem, choć moja córeczka zdecydowanie bardziej. Przez pierwszy tydzień miała jeszcze gorączkę, właściwie stan podgorączkowy, dochodzący do 37,9. Zaczęłam odpoczywać dopiero jak to gorączkowanie się skończyło na dobre. Człowiek cały czas ma z tyłu głowy, że to może jeszcze nie koniec. Cały czas widzę, że to prawe biodro jest bardziej opuchnięte i tak całkowicie nie jest jeszcze tak jak powinno być. Nadal jak podnosi się prawą nogę, Agnieszka się napina, mam nadzieję, że to skutek tylu wkłuć i ściągania płynu.
No tak, bo nie napisałam Wam, że w niedzielę, 15 kwietnia Agnieszka dostała gorączki 38 stopni. Rana w górnej części się zaogniła i była ocieplona. W poniedziałek obejrzał ją profesor i kazał zrobić jej kolejne USG. Lekarz ściągnął jakieś 40 ml płynu i pobrano wymaz. Podobno z tego wymazu nic nie narosło. Dzięki temu mogliśmy w piątek wyjść do domu. Agnieszce usunęli wejście centralne i okazało się, że miała poranioną szyję, bo w swej nieświadomości ponaciągała szwy. Na szczęście ładnie się już zagoiło, ale wyglądało fatalnie.
Dzisiaj Agnieszka już coraz dłużej siedzi w wózku. Bywają dni, że nie ma ochoty za długo siedzieć, jednak nie spina się tak mocno i nie płacze z bólu. W każdym razie nie z bólu bioder.
Często słyszę pytania, czy było warto. Czy operacją uzyskaliśmy oczekiwany efekt. Tak, było warto. Tak, wierzyłam, że pomoże to Agnieszce cieszyć się ze spacerów, z siedzenia w wózku. Nie myślałam jednak, że pojawią się takie komplikacje. Pewnych rzeczy nie jesteśmy jednak w stanie przewidzieć. Nie wiem jakie są procedury w szpitalach. Nie wiem, czy faktycznie zostawia się dziecku tak rozległego krwiaka w udzie. Nie jestem lekarzem, ani pielęgniarką. Leczyli ją w końcu specjaliści i wierzę, że robili wszystko, żeby jej pomóc, a nie zatuszować jakiś błąd. W końcu my rodzice, musimy komuś ufać.
Decydując się na tak trudną operację, bez zaufania się nie da. Oddajemy swój największy skarb lekarzom. Pozwalamy, aby dziecko było kłute niezliczoną ilość razy, mimo łez płynących po policzkach. Nie tylko u dziecka. Tylko nasze łzy płyną znacznie rzadziej i najczęściej jak nikt nie widzi. Nie jesteśmy z żelaza. Dobrze, że mogłam tam być z Agnieszką. Dobrze, że miałyśmy ten luksus i byłyśmy w izolatce z łazienką. Nie wyobrażam sobie inaczej. Kąpać mogłabym się tylko wtedy, kiedy Agnieszka by spała. Nie ważne, że na materacu dmuchanym, nie ważne, że jedzenie z mikrofalówki, czy z proszku. Ważne, że byłam z dzieckiem. Czasami było ciężko. Kiedy Agnieszka gorączkowała, albo nie mogła z bólu spać w nocy. Ja wtedy też niewiele spałam. Zasypiałam siedząc na krześle. Pytaliście jak się czułam. Jak się mogłam czuć? Czułam się tak, jak musiałam się czuć. Musiałam się czuć lepiej od Agnieszki i dla niej mieć siłę, choć zdarzały się trudne chwile i gorsze dni. Do słabości, nie ma co się głośno przyznawać. To osłabia.
Kryzys przychodzi nagle i nieoczekiwanie. Kiedy dowiadujesz się, że jakiegoś leku nie da się załatwić, kiedy pada kolejny ssak, albo kiedy znów jest gorzej, a jeszcze dwa dni temu wszystko wskazywało na to, że będzie dobrze. Nie da się powstrzymać łez i jakoś niewiele jest rzeczy, które cieszą. To jednak przechodzi, bo uświadamiasz sobie, jaka jesteś słaba. A to dziecko zwalczyło temperaturę powyżej 40 stopni. To dziecko przetrwało bardzo bolesne operacje. Dwie, w przeciągu 3 miesięcy. A ja się nad sobą użalam. I tak zbierasz się do kupy, robisz sobie kawę i jakby nigdy nic, czytasz dalej książkę.
Tak kochani, nie jest łatwo patrzeć, jak Twoje dziecko cierpi. Jednak my, rodzice musimy znaleźć w sobie tę siłę, którą mają nasze dzieciaki. One dadzą radę, to i my damy! A jak!
A teraz, teraz jest lepiej. Teraz Agnieszka potrafi wysiedzieć w wózku dwie godziny. Teraz denerwuje się, jak wjeżdżam wózkiem do domu. Teraz Agnieszka potrzebuje nowego wózka, bo przez ten rok, praktycznie wyrosła z czerwonego wózka! To dopiero zaskoczenie! Ładnie w nim w końcu siedzi. To jest wózek, który fajnie się prowadzi i co? I okazuje się, że daszek leży jej na głowie, bo oparcie jest wysunięte na maksa. Agnieszka nam schudła w szpitalu, ale okazuje się też, że wyciągnęła się. Teraz nie waży nawet 25 kg. Pewnie nadrobi, ale to chwilę potrwa.
Jak ja się cieszę, że to już za nami!!!! Muszę dokładnie przemyśleć jaki wózek będzie dla nie j dobry. Szaleć i kupić Swinggbo, czy też pozostać jeszcze przy klasyce i kupić Bingo z Hoggi. Różnica blisko 10 tys. Musiałabym jeszcze raz ją przymierzyć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Muszę Wszystkim podziękować! Tylko tyle mogę zrobić. Kochani jesteście, że tak licznie przekazujecie swój 1% Agnieszce. Dzięki temu będziemy mogli kupić jej nowy wózek. Jesteście cudowni i dziękuję Wam w imieniu Agnieszki!
Dziękuję też wszystkim, którzy nam pomagali roznieść ulotki! Cała nasza rodzina, przyjaciele i znajomi! Dziękuję po raz kolejny pani Małgosi, Robertowi, Lilce, Ani, Adrianowi, Małgosi, Loni, Kasi, Michałowi! Dziękuję kochani!!!
Moje podziękowania płyną z głębi serca! Agnieszka jakby mogła, też by Wam podziękowała!!!

Życzę udanego i spokojnego dnia!

5 komentarzy:

  1. Po raz kolejny wszędzie uzbierało mi się masę zaległości. Kurczaki jakoś mi brak czasu na wszystko. Mam nadzieję, że dużoooooo spacerujecie i ładujecie akumulatorki. Mimo tych wszystkich komplikacji ( o których trzeba zapomnieć i nie rozpamiętywać) najważniejsze że Gusię nie boli i nie chce wracać do domu :) Wózek wybrany? buziaki ogromniaste :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw trzeba to wszystko przetrawić, bo to się tak nie da od razu zapomnieć. Na szczęście mój mózg sam odcina się od tego co najtrudniejsze, musi to jednak chwilę potrwać. Agnieszka czuje się całkiem dobrze, a wózek, na razie czekamy na kolejną prezentację.
      Przytulam!

      Usuń
  2. Puk, puk...
    Jak się macie Kobiety kochane? Czy Mama trochę odpoczęła od szpitalnych przejść , jak Agniesia się ma? Spacerkujecie? Jak tak, to pokażcie ❤💚💙💛💜💙💚💜💛

    OdpowiedzUsuń
  3. Haloooo! Kobiety, jak żyjecie? Martwiąca ta cisza....

    OdpowiedzUsuń
  4. bo to się tak nie da od razu zapomnieć. Na szczęście mój mózg sam odcina się od tego co najtrudniejsze, musi to jednak chwilę potrwać. Agnieszka czuje się całkiem dobrze, a wózek, na razie czekamy na kolejną prezentację.
    login

    OdpowiedzUsuń