Wczoraj byliśmy u naszego profesora od bioderek. Długi to był dzień, ale jesteśmy już po i zaczynam odzyskiwać spokój. Jak wiecie bałam się tej wizyty. Profesor obejrzał dokładnie Agnieszki bioderka. Sprawdził wszelkie możliwe zakresy poruszania stawami. Zlecił kolejne RTG. Zdjęcie pokazało, że 'spacery' są na miejscu i nie ma powodów do niepokoju.
Jednak ja miałam powody i próbowałam je przedstawić profesorowi. Okazało się to trudniejsze niż myślałam. Nie potrafiłam mu wytłumaczyć, jak wygląda blokowanie bioderka przez Agnieszkę. W końcu zadzwoniłam do Karoliny, naszego wągrowieckiego konsultanta ds Agnieszki, i ona sama to przedstawiła doktorowi. Dopiero wówczas pan profesor zrozumiał jakie mięśnie Agnieszka blokuje i o co w tym wszystkim chodzi. Zrozumiał mój niepokój. Agnieszka napina tak mięśnie prawego biodra, jakby chciała je wystawić. To napięcie powoduje blokadę 'spacera' (endoprotezy), a co za tym idzie kolejne kontuzje, bo dziewczyna walczy, żeby jej tak nie bolało i robi sobie krzywdę w innym miejscu. Takie kółko zamknięte. Ja się zwyczajnie boję, że ona w końcu tę endoprotezę wystawi sobie skutecznie. Profesor twierdzi, że nie ma takiej możliwości. Jednak, żeby zmniejszyć te napięcia w prawym biodrze zalecił ostrzykiwanie botuliną.
Zarówno Karolina, jak i Mirek zadali mi od razu pytanie, co ja na to. A ja nie wiem. Zastrzelił mnie tym. To nawet nie propozycja, ja mam już skierowanie na oddział IIE. Muszę tylko to wysłać i dostać termin... Jeszcze nie zaczęłam się denerwować. Obydwoje rehabilitanci wiedzą doskonale, że jestem przeciwna botulinie u Agnieszki. Tylko co ja mogę teraz powiedzieć, jeżeli ma ona być podana w innym trochę kontekście niż standardowo. Ta botulina ma ocalić Agnieszce biodro.
Kilka lat temu poznałam chłopca. On właśnie dostał wstrząsu po ostrzykiwaniu. Nie ma go już z nami. On też był w śpiączce, w stawie się utopił. W październiku 2007, miesiąc przed Agnieszką. Był od niej rok starszy. Takie historie zostają z nami i trudno o nich nie myśleć, kiedy Twoje dziecko ma być poddane takiemu samemu zabiegowi. Takie wstrząsy są bardzo rzadkie. Jednak są. Dlatego tak się tego boję. Prawdopodobnie na początku przyszłego roku dostaniemy termin. Nie będę się jednak teraz denerwować. Najpierw termin! (Czy to ma sens, to co piszę??)
Agnieszka dzielnie zniosła podróż. Zachwyciła się niezwykłymi lampami w windzie i ogólnie podobały jej się wszystkie efekty świetlne w klinice. Była spokojna i rozluźniona. W czasie badania się nie napinała, a w samochodzie była zadowolona. Podróż w wózku i samochodzie jednocześnie, to coś, co Agnieszki lubią najbardziej ;)
Ostatnich kilka dni udało nam się nacieszyć ostatnimi dniami tej pięknej jesieni. Było cudownie. Dzisiaj już nie udało się wyjść. Nie było czasu. Za dużo zajęć. A jutro? Zobaczymy, jeżeli tylko pogoda pozwoli, zmykamy na spacer :) Zakup tego wózka, to był trafiony wybór!
Jeszcze mamy kilka rzeczy do załatwienia w tym roku. Mam nadzieję, że uda się wszystko ogarnąć. Jakoś trwam w tym listopadowym miesiącu i dzięki temu, że tyle się dzieje, jest łatwiej. Nie ma czasu myśleć, przeżywać. Choć jazda po Wągrowcu wieczorem, nie należy do miłych. Pewnie sama się nakręcam, ale to z moją głową coś się dzieje.
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę Wam spokojnego weekendu! Odpoczywajcie i cieszcie się rodziną :)
Czy ten chlopiec o ktorym piszesz to Kajtek?
OdpowiedzUsuńNie Kajtek. Spokojnie. To Igor, poznałam go w 2009 roku, trzy miesiące później odszedł 😶
UsuńA masz jakieś wieści o Kajtku? Kiedyś śledziłam jego losy.
UsuńBlog jak wiesz, pisała Ania, teraz zniknął już z sieci. Panowie nie mają potrzeby dzielić się informacjami o swojej rodzinie. Nie chcę też być natrętna i nie narzucam się rodzinie. Mam nadzieję, że sobie radzą. To już dwa lata. :(
UsuńPozdrawiam gorąco!
To, co piszesz ma sens. Ja rozumiem wszystko (a to najlepszy dowód, że ma sens). Wcale się nie dziwię, że w takiej sytuacji boisz się tego ostrzykiwania botuliną. Też się boję. Sądzę, że lekarze też się boją i skoro jednak decydują się na skierowanie na taki zabieg, to znaczy, że jego efekt są zdecydowanie silniejsze od zjawisk niepożądanych. Tak, jak mówisz - najpierw termin, a dopiero potem będziemy mogły się spokojnie denerwować.
OdpowiedzUsuńTeraz mi przyszło na myśl pytanie: czy nie można zrobić jakiejś próbki, która wskaże, czy pacjent może być uczulony na botulinę? Pewnie głupie pytanie, ale jak już wymyśliłam coś tak genialnego, to napiszę.
Agnisia wdała się w ciotkę. Ja też bym sobie pojeździła w samochodzie i w wózku:) Kocham takie typu Van itp, bo wyższe i lepiej się widzi:) Ja tam Aginka rozumiem:)
Ściskam mocno:)
Nigdy nie słyszałam o próbach alergicznych na botulinę. To występuje na tyle rzadko, że nie bawią się w kolejne kłucia. Mam nadzieję, że Agnieszka to przetrwa, jak wszystko do tej pory!
UsuńOj tak, samochody typu Van są rewelacyjne do jazdy. Moja siostra tylko raz prowadziła mój samochód i jak zmieniała swój, też na taki wysoki. Ja teraz odczuwam klaustrofobię w zwykłym sedanie ;) A do tego z reguły się poobijam :D
Przytulam!
Trudny wybór z tą botuliną. Nie dziwię się Waszym obawom przed jej podaniem. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWiesz, niespecjalnie mam wybór. To mniejsze zło, niż kolejny zabieg pod narkozą, a proponowałby pewnie wydłużanie przywodzicieli. Póki co, czekamy na termin.
UsuńPozdrawiam!!
Chyba macie przed sobą i za sobą wiele trudnych decyzji, dlatego uważam, że warto naprawdę świetnie sobie radzicie. Powodzenia w dalszej drodze.
OdpowiedzUsuńPowodzenia. Mam nadzieję, że w waszym życiu jest już spokojniej.
OdpowiedzUsuń