wtorek, 10 września 2019

Globus histericus

Witajcie! Co u nas? Ano jak to ostatnio zbyt często bywa, Agnieszka kończy kolejny antybiotyk. Tak, ucho. Jednak tym razem oprócz ucha, górne drogi oddechowe też ucierpiały. Pani doktor odpuściła krople do ucha, bo ile w końcu można lać. A poza tym, przerobiła już wszystko, co dostępne na rynku. Niespecjalnie pomogło. Pozostał nam Lix z lidokaciną przeciwbólową i tego się trzymamy. Odpukać, od czwartku, ucho czyste. Agnieszka się trochę uspokoiła i wyciszyła. Z radością siedzi w wózku i uwielbia spacery. Jak tylko pogoda dopisuje, korzystamy.
Wczoraj mieliśmy prezentację wózka, który ma system spex. Pisałam o tym kiedyś. Początkowo chciałam kupić samo siedzisko do Bingo, ale to bez sensu. Bingo nie wchodzi mi do samochodu, muszę mieć dla Agnieszki węższy wózek, a do tego potrzebny jest system tych poduszek. Cena zwaliła mnie z nóg. Wstępne podliczenie to 33 tys. zł!!! 1% to za mało na ten wózek. Nie wiem jeszcze jak, ale zdobędę dla Agnieszki te pieniądze! Musi wygodnie siedzieć. Zarówno w wózku, jak i wygodnie podróżować, bo te podróże autem robią się coraz częstsze. Fotelik Lars robi się już mały, to w końcu 4 lata, jak go używamy. Jeszcze rozciągniemy ile się da, ale skolioza nie pozwala jej ostatnio w nim wygodnie siedzieć. Wiem jedno, uda się!
Dzwoniłam dzisiaj do szpitala i umówiłam się na poradnię twarzoczaszki. Lekarz określany mianem "czarodzieja", kazał nam jutro przyjechać. Tak od ręki, bez rozczulania się "dlaczego do nas". Jednak jedziemy 23 września. Dlaczego? A bo ten szpital jest w Olsztynie, a ja nie dam rady się zorganizować na tyle, żeby jutro do 8 dotrzeć do poradni. Doktor powiedział, że obejrzą jej dziąsła i zakwalifikują do operacji. A rurka tracheo, to dobra wiadomość. Tak po prostu...
Już kiedyś podobną rozmowę odbyłam. Z profesorem Książykiem, jakieś 11 lat temu. Tylko wtedy chodziło o założenie PEG-a. Dziwne to wszystko... Pamiętam, że wtedy musiałam zebrać pieniądze na pierwszą Kimbę dla Agnieszki i leżaczek kąpielowy... Byłam przerażona. Wyszłam z założenia, że takich pieniędzy nie da się od tak zdobyć. Myliłam się. Pamiętam, kiedy usłyszałam od męża, że przyszło pismo z fundacji, która pokryła brakującą kwotę na sprzęt. Byłyśmy w szpitalu CZD i czekałyśmy na operację.
Teraz mam ciężki czas, bo panicznie boję się o Agnieszkę. Boję się tego co się z nią dzieje. Boję się, że to ucho jest tylko efektem czegoś, co siedzi gdzieś w niej. Boję się, że nie zdąży nikt tego znaleźć. A teraz ten wyjazd, nadzieja a jednocześnie strach. W końcu co to znaczy "operacja" w odniesieniu do Agnieszki? A no właśnie... Najgorsza jest wyobraźnia... Bądźcie z nami!
Kochani pozdrawiam Was! Życzę spokoju i zdrowia!

1 komentarz: