wtorek, 10 marca 2020

Dyżur laryngologiczny

Witam Was serdecznie. Muszę napisać co u nas. Agnieszka ponownie nas wystraszyła, bo krew, która z ucha się z ucha sączyła, nadal podciekała w poniedziałek. Do tego, mimo podania ibumu, Agnieszka była nerwowa i zapłakana. Pielęgniarka z hospicjum zmierzyła jej temperaturę powyżej 38 stopni. Niefajnie, tym bardziej, że antybiotyk już dwunasty dzień idzie. Podałam jej paracetamol i zadziałało. Była niespokojna, ale chociaż przestała płakać.
Dopiero po 13 udało mi się dodzwonić do naszej pediatry. W przychodni armagedon, nie dziwię się, że wyłączyła telefon. Po rozmowie, dowiedziałam się, że jest coś takiego jak dyżur laryngologiczny. Zanim wydzwoniłam któryś szpital, najpierw wybrałam numer do doc. Szydłowskiego, który zaskoczył mnie i odebrał ;) Wyjaśnił mi, że musimy jechać na dyżur do szpitala na Krysiewicza, bo Szpitalna jest zamknięta. Tam jest baza dla dzieci, które mogą mieć koronowirusa na terenie Wielkopolski.
Dotarliśmy na miejsce po 16. Laryngolog nawet szybko się pojawił. Pan doktor, bardzo młody człowiek i według mnie, bardzo kompetentny. Starał się nam pomóc na tyle, ile mógł. Obejrzał ucho, zlecił jej morfologię i poprosił pediatrę i konsultację, żeby wykluczyć zapalenie oskrzeli, czy płuc. Ucho było suche, ale rana była czerwona, nie było zaschnięte zupełnie. Doszliśmy do wniosku, co się później potwierdziło, Agnieszka swoimi napięciami wywołuje odnawianie się tej rany. Niestety, na pediatrę musieliśmy poczekać. Pani doktor dwoiła się i troiła, ale niestety, ludzi z maleńkimi dziećmi było dużo. Na szczęście pan doktor udostępnił nam gabinet laryngologiczny i mogliśmy w spokoju przebrać Agnieszkę i ją nakarmić.
Po konsultacji pediatrycznej okazało się, że Agnieszka jest fizycznie zdrowa. Oskrzela czyste, płuca czyste, wyniki morfologii wzorowe... Tylko dziecko jakieś zmarnowane i w widoczny sposób obolałe. Laryngolog zabrał nas na oddział, gdzie fiberoskopem obejrzał Agnieszce ucho od środka. Stanowczo stwierdzam, że nie byłam gotowa na taki widok. Podczas oglądania ucha otoskopem nie wyglądało to tak strasznie. Agnieszce zrobiła się ziarnina i ona krwawiła. Lekarz próbował to odessać, ale się nie dało. Założył jej sączek z oxykortem i umówiliśmy się na następny dzień rano, na konsultację.
Doktor obejrzał jeszcze nos i gardło fiberoskopem i nie dało się zobaczyć, ani migdałów, ani tylnej ściany gardła. Dziąsła są potwornie przerośnięte i jest to o tyle niepokojące, że one nadal się rozrastają. Musimy coś z tym zrobić, tylko Agnieszka musi być zdrowa w odpowiednim momencie. To błędne koło mnie zabija.
Dzisiaj dotarliśmy do szpitala koło 8 i Agnieszkę obejrzała pani doktor z dużo większym doświadczeniem. Uznała, że to ucho nie powinno jej boleć. Aczkolwiek, nie jestem o tym przekonana. Lekarka stwierdziła, że to może być od zębów. Tutaj wywiązała się dyskusja, na temat braku oddziału stomatologicznego, który został w tym szpitalu zlikwidowany. Pani doktor sama przyznała, że im brakuje go strasznie. Z forów wiem, że i wielu rodzicom również brakuje. Nie wiem, czy są w Polsce szpitale z oddziałami stomatologicznymi. Wszystkie jakie były, są likwidowane na rzecz prywatnych placówek. Tylko, że tam nie ma hospitalizacji i nie obsługują dzieci z dodatkowymi wadami zdrowia.
Nasza wizyta zakończyła się właściwie niezbyt wielką pomocą. Agnieszka ma nadal założony sączek z oxytocyną. Dzisiaj rano dostała paracetamol, ale ani ból, ani gorączka się nie pojawiły później. Dzisiaj jest zmęczona, ale spokojna i dobrze zniosła tę podróż. Niestety, nie mam rozwiązania na jej problem, na nasz problem. Nikt nie wie jak jej pomóc. Owszem, pani doktor wspomniała, że można wyciąć tę ziarninę, ale to jest coś zupełnie nowego, co się niedawno pojawiło, poza tym, sama stwierdziła, że się do tego nie pali. Jutro muszę dzwonić do Olsztyna i się umówić, licząc na to, że nie zamkną tego szpitala, w celach zabezpieczenia chorych na koronawirusa, i że Agnieszka dotrwa zdrowa do tego czasu.
A w niedzielę wybraliśy się na krótki spacer. Było tak cudownie. Niestety, po powrocie Agnieszka nie była już szczęśliwa. Słońce świeci za oknem, a ja się zastanawiam, czy wychodząc z nią robię jej przyjemność, czy przysparzam cierpienia. Ona na dworze odżywa, ona uwielbia spacery. Tylko jak zrobić, żeby wiedzieć co jest dobre, a co złe dla niej?
Dziękuję za tak wiele ciepłych słów. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę dużo zdrowia!

4 komentarze:

  1. Aniu w Toruniu w Szpitalu Zespolonym Wojewódzkim (Bielany) na ul.Rydygiera jest chirurgia szczękowo- twarzowa , tylko nie wiem jakie tam są wykonywane operacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że tam coś takiego jest. Jednak szukaliśmy też tego konkretnego lekarza. A poza tym, Wasz szpital nie miał fajnych opinii na forum :( A to dla mnie jest też ważne.
      Obecnie jednak wszystkie zabiegi są odwołane. Na razie do końca marca. Tylko botulina na razie jest jeszcze w planach.Tam pracują terminowo.

      Usuń
    2. Dziękuję Aniu za podpowiedź, zawsze to mile widziane, bo jak widzisz, nie wiem co będzie dalej :( Tulę Cię i życzę dużo zdrowia! Dbaj o siebie i najbliższych!!!

      Usuń
    3. Wiem, ogólnie cały szpital ma różne opinie , ale jak tam jest naprawdę, to nie wiem . Pozdrawiam Was i ślę całuski😘

      Usuń